Kończąca się internetowa aukcja dzieł młodych czarnych artystów „Say It Loud (I’m Black and Proud)” pod wieloma względami jest wyjątkowa. Po pierwsze – Christie’s, znany dom aukcyjny, zaprosił do współpracy ponad 20 czarnoskórych malarzy, by promować tych, którym na rynku trudno rywalizować z wielkimi nazwiskami świata sztuki.
Czytaj też: Kim jest Sanyu, „chiński Henri Matisse”, ulubieniec kolekcjonerów sztuki?
Po drugie, ważniejsze – zainteresowanie pracami czarnych artystów w ostatnich miesiącach bije rekordy. Tylko po części powodem jest jakość prac i talent twórców. Częściej dla nabywców ważniejszy jest szybki zarobek w czasach popularności ruchu „Black Lives Matter„. To zjawisko jest w tej chwili tak masowe, że domy aukcyjne muszą sięgać po nietypowe rozwiązania.
Black Lives Matter: spekulacja na rynku sztuki
Przykładem zjawiska może być przypadek pochodzącego z Ghany malarza Amoako Boafo. Sprawę opisał serwis Artnet. W lutym tego roku jedną z prac Boafo sprzedano na aukcji w Christie’s za blisko 900 tysięcy dolarów. To 3000 procent drożej niż jej nabywca zapłacił za nią rok temu i dziesięciokrotnie więcej niż wynosiły estymacje domu aukcyjnego.
Obraz Khariego Turnera zatytułowany„Egyptians remind us you can not take your riches when you die, so what do we want to leave behind”, 2020. Fot: Christie’s
35-letni Boafo na tej spekulacji nie zarobił nawet dolara. Czy tak bezceremonialna spekulacja dziełami sztuki młodych artystów powinna być dopuszczalna?