3 listopada 2020 roku wydobyto ostatnie diamenty z kopalni Argyle w regionie East Kimberley w Zachodniej Australii. Od otwarcia w 1983 roku wydobyto tu diamenty o łącznej masie 865 milionów karatów, co czyniło tę kopalnię jedną z najbardziej wydajnych na świecie.
Zamknięcie tej kopalni diamentów w Australii zmieni rynek biżuterii na świecie
Jej właściciel, koncern Rio Tinto, zapowiedział zamknięcie Argyle już w 2018 roku, uzasadniając tę decyzję przyczynami ekonomicznymi. Zamknięcie Argyle wywołało debatę o przyszłości całego rynku kamieni szlachetnych – ich wydobycia, syntetycznych alternatyw dla naturalnych diamentów, a także – cen kamieni szlachetnych.
Czytaj też: Będzie rekord? Idealny brylant na aukcji bez ceny minimalnej
Australijska kopalnia Argyle słynęła między innymi z tego, że odpowiadała za 90% światowego wydobycia niezwykle rzadkich i bardzo poszukiwanych różowych diamentów. Jednak 80% jej urobku stanowiły diamenty brązowe – dawniej traktowane przez jubilerów jako kamienie gorszej jakości. Jednak od otwarcia kopalni Argyle i rynkowej ekspansji w latach 90., brązowe diamenty coraz częściej były wykorzystywane do produkcji biżuterii bardziej przystępnej cenowo.
Dlatego skutki zamknięcia kopalni Argyle w perspektywie kilku lat, wraz z wyprzedawaniem zasobów z kopalni, mogą odczuć cały rynek jubilerski, w szczególności osoby, które sięgają po tańsze pierścionki.
Czytaj też: Fenomen: w pandemii kupujemy używane pierścionki zaręczynowe
Różowe diamenty wydobywa się także w innych kopalniach na świecie: znaleziony w kopalni Alrosa w Jakucji (Rosja) „The Spirit of The Rose” o masie 14,83 karata w ubiegłym miesiącu został sprzedany na aukcji w Genewie za rekordowe 26 milionów dolarów – ale jubilerzy już w ciągu ostatniego półrocza dostrzegli, że ceny różowych diamentów wzrosły nawet o 15% w porównaniu z 2019 rokiem, a wielu traktuje zakup takich kamieni jako dobrą inwestycję.