Dla Tracey Emin, artystki znanej z osobistych, konfesyjnych prac takich jak „My Bed” czy „Everyone I Have Ever Slept With 1963-1995”, również czas związanej z pandemią izolacji okazał się inspirujący. Cykl surowych, oszczędnych obrazów, będących medytacją nad codziennością ostatnich miesięcy Emin prezentuje w ramach internetowej wystawy „I Thrieve on Solitude”, przygotowanej we współpracy z galerią White Cube.
Paradoksy Tracey Emin
Jak pisze Jonathan Jones z „The Guardian”, relacjonujący przeprowadzony przy pomocy Zooma wernisaż wystawy, zorganizowany dla zaledwie 40 zaproszonych gości, „I Thrieve on Solitude” to dowód na paradoksalną osobowość Emin. Z jednej strony to artystka ceniona przez krytykę i posiadająca wielu wpływowych przyjaciół celebrytka świata sztuki, z drugiej – zgodnie z tytułem wystawy – osoba prywatna, która potrzebuje samotności i dzięki niej rozkwita.
Oprócz wyjątkowego doświadczenia, jakim dla wszystkich była pandemia, na kształt wystawy wpłynęły też inspirację dziełami twórców z przeszłości, którzy w pewnym sensie wyprzedzili sztukę lockdownu nawet o 300 lat. Jones z porównuje stworzone w londyńskim domu artystki płótna do dokonań Pierre’a Bonnarda. Emin powołuje się też na wpływy Vermeera i jego ponadczasowych dzieł, prezentujących m.in wnętrza mieszczańskich domów w drugiej połowie XVII wieku.
Na mniejszych obrotach
Obrazy przygotowane na „I Thrieve on Solitude” powstały w Londynie, choć nie było to miejsce, w którym Emin najbardziej lubi tworzyć. Zamknięcie granic odcięło jej jednak możliwość wyjazdu do pracowni we Francji, dzięki czemu artystka odkryła dla siebie zalety spokojnego, powolnego życia nad Tamizą, których wcześniej się nie spodziewała.