O nietypowym zastosowaniu luksusowych zegarków opowiedział w wywiadzie Michael Gubbins, szef Criminal Assets Bureau (CAB), irlandzkiej organizacji rządowej zajmującej się mieniem pochodzącym z przestępstw. Na profilach społecznościowych CAB znajdziemy wiele zdjęć zegarków znanych szwajcarskich marek, między innymi Rolex, Patek Philippe czy Audemars Piguet. To nie przypadek: przestępcy lubią „błyskotki”, ale jeszcze bardziej lubią pewne lokaty kapitału, a luksusowe zegarki najbardziej znanych producentówz powodzeniem spełniają taką funkcję.
„Mówimy o zegarkach wartych dziesiątki tysięcy euro. Produkty najbardziej znanych producentów gangsterzy traktują jak pewną walutę, dzięki tym zegarkom mają szybko dostęp do pieniędzy, jeśli potrzebują pilnie zniknąć” – opowiada dyrektor Criminal Assets Bureau, Michael Gubbins, w rozmowie z „The Sunday Times”.
Czytaj też: Hermes: ten „torebkowy” przekręt w sercu Paryża to temat na film sensacyjny
Gubbins wskazuje, że zegarki to forma lokaty kapitału, do której gangsterzy mają wyjątkową słabość ze względów „praktycznych”. „Zegarki można łatwo transportować. To kosztowne przedmioty, które możesz nosić na nadgarstku, jeśli zamierzasz zniknąć. Można też je łatwo sprzedać za duże pieniądze. Jeśli podczas przeszukania znajdujemy jeden drogi zegarek, jest więcej niż prawdopodobne, że osoba, u której prowadzimy przeszukanie, ma jeszcze kilka innych zegarków. To tylko kwestia tego, jak szybko uda nam się je znaleźć” – powiedział szef CAB.
Wspomniana agencja Criminal Assets Bureau, która zajmuje się przede wszystkim dilerami narkotykowymi, po przechwyceniu zegarków wystawia je na sprzedaż w ramach aukcji. Od kilku zegarki należące do gangsterów, będące w posiadaniu CAB, sprzedawane są na Ebayu. W sprzedaży przejętych przez organa ścigania dóbr luksusowych należących do przestępców specjalizują się też niektóre domy aukcyjne, jak np. Wilson Auctions, które regularnie wystawiają zegarki „zatrzymane” w Wielkiej Brytanii czy Irlandii.
Zainteresowanie zegarkami w świecie przestępczym nie jest oczywiście zjawiskiem zupełnie nowym. Co więcej, przedstawiciele wpływowych karteli niespecjalnie ukrywają swoje uwielbienie do szwajcarskich marek. Kilka lat temu dziennikarze śledczy, François Pilet i Aliaume Leroy, przeanalizowali media społecznościowe członków meksykańskiego kartelu Sinaloa pod kątem tego, które marki cieszą się wśród nich największym uznaniem.