Patek Philippe ruszył na wojnę z rynkiem zegarków używanych

Rosnący rynek zegarków używanych jest faktem i marki zegarkowe muszą się pogodzić z tą rzeczywistością. A może jednak nie? Zaskakująca decyzja szefostwa marki Patek Philippe pokazuje, że nie jest to jedyna opcja.

Publikacja: 30.04.2021 10:38

Patek Philippe ruszył na wojnę z rynkiem zegarków używanych

Foto: Fot: Guillaume Baviere from Uppsala, Sweden, CC BY-SA 2.0/ Wikimedia Commons

Każdy zegarek mechaniczny to techniczne dzieło sztuki warte tego, by używać go przez wiele lat. Nie każdy jednak zegarek ma potencjał, by stać się dobrem inwestycyjnym, przedmiotem, który będzie zyskiwał na wartości, na którego sprzedaży można zarobić. 

Czytaj też: „Kiedyś zrozumiecie i wtedy mi podziękujecie..” Słynny zegarek Patek Philippe znika z rynku. Prezes firmy w wywiadzie wyjaśnia powody tej decyzji

Taki status ma ledwie kilka marek szwajcarskich, wśród nich oczywiście Patek Philippe, najsłynniejszy producent zegarków „Swiss Made”. Najbardziej poszukiwane modele tej firmy, jak Aquanaut czy Nautilus, są kupowane nie tylko przez kolekcjonerów zakochanych w zegarkach, ale i przez inwestorów marzących o dobrej lokacie i pewnym zysku po sprzedaży zegarka. O tym, jakie zawirowania na rynku powstają wokół niektórych modeli Patka Philippe’a pisaliśmy niedawno przy okazji ogłoszenia decyzji o zakończeniu produkcji najbardziej znanego modelu tej marki, Nautilus Ref. 5711.

Używane zegarki Patek Philippe: rynek czeka zmiana 

Do niedawna sytuacja wyglądała następująco: posiadacz zegarka marki Patek Philippe mógł zgłosić się do tej firmy z prośbą o odpis z archiwów (sięgających 1839 roku) dotyczący posiadanego przez siebie modelu. Wystarczyło przesłać numer seryjny mechanizmu i koperty, a także opłacić usługę – w zamian firma przesyłała dokładne informacje o zegarku. To pozwalało kolekcjonerom, ale i domom aukcyjnym, na uwiarygodnienie sprzedaży.

Te zasady mają ulec zmianie. Firma w oficjalnym oświadczeniu poinformowała o zmianie polityki: odtąd przestanie udostępniać odpisy dla zegarków wyprodukowanych po 1990 roku, a posiadacze starszych modeli będą mogli uzyskać stosowny dokument jedynie raz na pięć lat. Dodatkowo przedstawiciele firmy zaznaczyli, że odpis z archiwów nie może zastępować tzw. certyfikatu pochodzenia, dokumentu wystawianego przy sprzedaży nowego zegarka. Odpis wystawiany jest dla konkretnego zegarka, a nie dla jego posiadacza, zatem nie może być traktowany jako potwierdzenie własności. Wzrosła też cena odpisu – z 150 franków szwajcarskich na 500 franków szwajcarskich, choć dla posiadaczy zegarków Patek Philippe to akurat niewielka zmiana.

O powody decyzji, która wprawiła w zdumienie wielu kolekcjonerów i sprzedawców, zapytał prezesa firmy Patek Philippe Thierry’ego Sterna, znany serwis zegarkowy Revolution. Odpowiedź brzmiała zarazem szczerze i brutalnie:

Nie jest moim celem pomagać ludziom handlującym naszymi zegarkami. (…). Mam chronić naszych klientów i markę Patek Philippe. (…) Robiłem to całe życie, tak jak wcześniej mój ojciec, i dalej będę tak postępował”

Decyzja Patka Philippe’a wzburzyła wielu kolekcjonerów. Dlatego Thierry Stern w tej samej rozmowie z serwisem „Revolution”, przyznał, że nowe reguły mogą jeszcze ulec zmianie. „Rozmawiałem z moim ojcem, który ma ogromne doświadczenie. Przyznaję, że być może myliłem się i poszedłem za daleko jeśli chodzi o nowe zasady. Może je zmienię” – przyznał Stern w rozmowie z dziennikarzem „Revolution”. Dodał też: „Nie chcemy zawieść kolekcjonerów. Tego pragnę uniknąć. Ale zależy mi też na tym, by ukrócić rozwijający się równoległe biznes, który szkodzi systemowi stworzonemu przez nas i który jest nieuczciwy wobec naszych klientów”.

Rynek zegarków używanych: 15 miliardów euro rocznie

Rynek zegarków używanych błyskawicznie rośnie. Z danych Boston Consulting Group wynika, że globalnie jest w tej chwili wart ponad 15 miliardów euro. Co ważne, rośnie szybciej niż rynek zegarków nowych, co pokazuje, jak zmieniają się zainteresowania i zwyczaje zakupowe miłośników zegarków, ale też, że traktowanie zegarków jako dóbr inwestycyjnych. 

Najwięcej transakcji nadal odbywa się w salonach i butikach – według BCG ponad połowa zegarków używanych jest sprzedawana w ten sposób. Sprzedaż online to jedynie jedna trzecia transakcji, a 10 procent przypada na domy aukcyjne, które jednak odpowiadają przede wszystkim za sprzedaż najdroższych i najbardziej pożądanych zegarków. Co ciekawe, w tej chwili największym rynkiem dla zegarków używanych jest Europa – z danych Boston Consulting Group wynika, że to ponad połowa rynku, na drugim miejscu są Chiny (25 procent), na trzecim USA (10 procent).   

„Rynek używanych dóbr luksowych rozwija się z wielu względów. Między innymi dlatego, że rośnie sprzedaż online, zmieniają się zwyczaje zakupowe, pojawia się także zainteresowanie tematem zrównoważonego rozwoju w kontekście produktów luksusowych. Te zmiany pojawiły się jeszcze przed wybuchem pandemii, ale spowolnienie gospodarcze je przyspieszył” – komentują autorzy raportu. 

Z badań prowadzonych przez BCG wynika też, że 62 procent badanych konsumentów dóbr luksusowych zadeklarowało, że rozważy zakup rzeczy używanych, a jedna czwarta zrobiła to w ubiegłym roku.  

Każdy zegarek mechaniczny to techniczne dzieło sztuki warte tego, by używać go przez wiele lat. Nie każdy jednak zegarek ma potencjał, by stać się dobrem inwestycyjnym, przedmiotem, który będzie zyskiwał na wartości, na którego sprzedaży można zarobić. 

Czytaj też: „Kiedyś zrozumiecie i wtedy mi podziękujecie..” Słynny zegarek Patek Philippe znika z rynku. Prezes firmy w wywiadzie wyjaśnia powody tej decyzji
Pozostało 91% artykułu
Zegarki
Certina DS-7 Chrono Auto: precyzja i sportowe geny
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Artykuł promocyjny
Longines Legend Diver 39 mm: elegancja, wzornictwo i wydajność
Zegarki
Kolekcja Swatch x ESA: Dzieła sztuki stworzone przez naturę
Zegarki
Zalali rynek milionami zegarków. Teraz zmieniają wizerunek. „Wracamy do źródeł”
Zegarki
Rolex idzie na wojnę ze złodziejami zegarków. Technologia warta miliardy euro