Możliwe zatem, że nie całą branżę odzieży czekają ciężkie lata. Od marca tego roku na świecie obroty marek modowych spadły średnio o 40 proc., w Polsce – to dane GUS-u za kwiecień – o 63 proc. Prezesi marek przyznają się jednak nawet do spadków rzędu 80 proc.
Tymczasem luksus może mieć się relatywnie nieźle. Owszem, tezę, mówiącą że „luksusu kryzys się nie ima” zweryfikowała recesja w latach 2008-2009, która skurczyła branżę o 10 proc. Ta branża jednak szybko odbiła ze zdwojoną siłą.
Dziś mówimy o spadku zysku rok do roku nawet o 67 proc. w przypadku Richemonta czy 60 proc. u Burberry’ego, ale już Hermes zaliczył w pierwszym kwartale tego roku lekki tylko spadek rzędu niecałych ośmiu proc., dwa razy mniej niż konkurencja pokroju Kering czy LVMH.
U tego ostatniego, jak prognozuje agencja Morgan Stanley, sprzedaż w drugim kwartale spadnie prawie o połowę, ale w ujęciu rocznym już „tylko” o 18 procent.
Kolejki po torebki Chanel
W najgorszym wariancie niektórzy osiągną wyniki sprzed pandemii dopiero za półtora roku, u większości jednak przypadków rekonwalescencja potrwa krócej. Do gry w wielkim stylu wracają Chiny – główny nabywca dóbr luksusowych – oraz ogólnie, Azja.