Pochodzący z Turcji Isak Andic, założyciel marki odzieżowej Mango i jeden z najbogatszych ludzi w Hiszpanii, zginął tragicznie ubiegłej zimy w trakcie górskiej wycieczki, na którą wybrał się wraz z synem. Śledztwo w sprawie śmierci miliardera, które rozpoczęto dziesięć miesięcy temu, weszło na nowy etap – pojawiło się podejrzenie zabójstwa, a powód do tego, jak pisze hiszpański dziennik „El País”, dały niespójne zeznania syna Isaka Andica.
Mango: Co się stało z twórcą marki?
W grudniu ubiegłego roku współtwórca hiszpańskiej marki odzieżowej Mango Isak Andic, którego fortunę „Forbes” wycenia na cztery i pół miliarda dolarów, wybrał się ze swoim najstarszym synem Jonathanem na wycieczkę w góry Montserrat w Katalonii. Wyprawa skończyła się tragicznie: 14 grudnia 71-letni biznesmen spadł ze stumetrowego urwiska i zginął na miejscu.
Krótko po tragedii katalońska policja wszczęła śledztwo w sprawie śmierci miliardera. Zdarzenie uznano za wypadek, jednak z czasem pewne okoliczności wydarzenia, a także materiały dowodowe zabezpieczone w telefonie 44-letniego Jonathana Andica zaczęły budzić wątpliwości śledczych.
Czytaj więcej
Włoski projektant i przedsiębiorca Brunello Cucinelli walczy z kryzysem wizerunkowym, którego tłe...
Jak informuje hiszpański dziennik „El País”, powołując się na informatorów bliskich sprawie, śledztwo ma teraz nowy charakter: policja bierze też pod uwagę, że śmierć Isaka Andica nie była tragicznym wypadkiem. Centralną postacią śledztwa nieoczekiwanie stał się jego syn Andica, Jonathan, jedyny świadek śmierci twórcy marki Mango. Policja stara się obecnie ustalić jego rolę w tym wydarzeniu. Nie jest to łatwe, bo wiem poza nim, nie ma świadków tragicznego zdarzenia.