Banksy: uparty krytyk świata

Aby zrozumieć fenomen Banksy’ego wystarczy wyobrazić sobie to, jaki skandal by wybuchł, gdyby w Muzeum Narodowym ktoś podmienił „Hołd Pruski” na kopię.

Publikacja: 16.01.2020 12:42

Banksy: uparty krytyk świata

Foto: sukces.rp.pl

Cała Polska żyłaby wtedy pytaniami dotyczącymi poziomu ochrony naszych dzieł malarskich, stanu zabezpieczeń w muzeach, kompetencji agencji ochrony, efektywności działań policji. Rząd domagałby się wyciągnięcia konsekwencji od dyrekcji placówki, opozycja słałaby gromy w stronę ministra kultury, media rozpoczęłyby spekulacje. Wszyscy mówiliby tylko o tym i zastanawiali się, jak w ogóle mogło do takiego skandalu dojść.

""

sukces.rp.pl

To właśnie zrobił Banksy, który w marcu 2005 roku zamieścił kilka zmienionych obrazów w Museum of Modern Art, Metropolitan Museum of Art, Brooklyn Museum i American Museum of Natural History w Nowym Jorku. Prowokacyjna akcja wyniosła przedstawiciela street-artu z ulicy na łamy mediów i… na usta wszystkich.

Wydaje się, że Banksy przyjął drogę pozostania anonimowym ze względu na charakter swoich prac – jako twórca street-artu malujący szablony i graffiti na murach – działał przecież niezgodnie z prawem. I jak większość streetartowców pozostawał w ukryciu, by nie ponieść konsekwencji prawnych. To pragmatyczna strona jego decyzji. A artystyczna? Banksy tworząc prace krytykujące kapitalizm, oparte na idei pacyfizmu, wyśmiewające władzę, system, konsumpcjonizm, brak empatii i naszą ludzką podłość – odmawia uczestnictwa w społecznym spektaklu. Nie chce do niego przynależeć. Dlatego wyśmiewa wszystko, od polityki po popkulturę.

""

Banksy w Dover, fot. Banksy

sukces.rp.pl

O anonimowym artyście zaczęło być naprawdę głośno mniej więcej od lat 2004–2005, gdy – dzięki zastosowaniu szablonów pozwalających na szybkie akcje – zaczął zamieszczać swoje prace w strzeżonych kamerami, ryzykownych miejscach. Przyniosło mu to uznanie środowisku artystycznym i wzbudziło uwagę mediów.

Rosnące zainteresowanie sprawiło, że mieszkańcy budynków, na których swój ślad farbą pozostawił Banksy skuwali tynk i sprzedawali jego prace na aukcjach.

Wobec wielkiego graffiti na ścianie Sexual Health Clinic na skrzyżowaniu Park i Frogmore Street w Bristolu z nagim mężczyzną zwisającym z okna, by uciec przed mężem swojej kochanki, rozpisano nawet specjalne internetowe referendum na temat tego czy obraz pozostawić czy też zamalować. Wynik? 97 procent mieszkańców zagłosowało za pozostawieniem graffiti na ścianie.

""

Banksy w Bristolu, fot. Adrian Pingstone, Wikipedia

sukces.rp.pl

Obsesja na temat Banksy’ego przyjęła taki rozmiar, że pracownicy kolei brytyjskiej przeszli nawet specjalne szkolenie o tym, jak rozpoznawać oryginalne prace od ich podróbek. Żeby nie zmyli przypadkiem nie tego szablonu, co trzeba.

A Banksy nie przestawał. W 2006 roku przeprowadził głośną, artystyczną prowokację podmieniając oryginalne płyty Paris Hilton. Pięćset krążków CD z utworami znanej piosenkarki w kilkudziesięciu sklepach muzycznych zastąpił punkowymi remiksami jej utworów. Numery na płycie nosiły zaskakujące tytuły, np. „Dlaczego jestem sławna?” czy „Co takiego zrobiłam?”. Okładka została poddana obróbce, w efekcie której Hilton wyglądała na nagą. A do tego Banksy pozostawił na okładce oryginalne kody kreskowe, klienci kupowali więc jego płyty, jak te zwykłe. Wydawca chciał wycofać fałszywe nagrania w trybie natychmiastowym, ale zanim się zorientował w sytuacji – wszystkie CD zostały już wyprzedane, a do tego żaden z nabywców nie chciał oddać swojego wyjątkowego zakupu na przemiał. I mit Banksy’ego rósł w siłę…

""

Banksy w Paryżu, fot. Banksy

sukces.rp.pl

Ludziom podobały się nie tylko same prace, ale też poczucie humoru artysty. Artysty, który bezpardonowo kpił dosłownie ze wszystkiego.  W Muzeum Historii Naturalnej Banksy umieścił swój eksponat – wypchanego szczura o łacińsko brzmiącej nazwie „Banksus Militus Ratus”. Szczur przebrany był za grafficiarza, który tworzył napis „Nasz czas nadejdzie”.

W londyńskim zoo wspiął się na ogrodzenie wybiegu dla pingwinów i z kilkumetrowych liter stworzył hasło „Mamy dość ryb”. Później, w 2004 roku wyprodukował serię dziesięciofuntowych banknotów z wizerunkiem księżnej Diany. Zamiast „Bank of England” na banknotach widniało „Banksy of England”. Banknoty zostały rozrzucone w tłumie podczas Nothing Hill Carnival. Nowa „waluta” okazała się cenniejsza, niż jej nominał – na eBay’u można kupić banknoty z Dianą po 200 funtów.

Szyderstwem była także akcja dotycząca prymitywnego malarstwa jaskiniowego, w ramach której w Muzeum Brytyjskim grafficiarz umieścił swój „naskalny” rysunek z człowiekiem pchającym wózek z zakupami czy słynne zniszczenie „Dziewczynki z balonikiem” w domu aukcyjnym Sotheby’s w Londynie. Po zakończeniu aukcji jego pracy za cenę 1,1 mln dolarów (sic!), na oczach zszokowanych licytujących „Dziewczynka z balonikiem” uległa samozniszczeniu. Stało się tak dlatego, że Banksy zamontował wiele lat wcześniej w ramie obrazu niszczarkę do papieru. Niszczarkę uruchomiono zdalnie, więc artyście znów udało się uciec mediom sprzed obiektywów.

""

Banksy w Londynie, fot. Alberto Pezzali, Getty-Images

sukces.rp.pl

Ale Banksy to nie tylko artysta prześmiewczy czy autoironizujący, lecz przede wszystkim ważny głos społeczno-polityczny. Dla upamiętnienia ofiar huraganu Katrina (2008) zamalował główne ruiny pozostałe po przejściu huraganu w Nowym Orleanie. Dwa lata wcześniej ubrał dmuchaną lalkę w strój przypominający pomarańczowe drelichy z więzienia Guantanamo, zakrył jej głowę czarnym workiem i skuł jej ręce w kajdany, po czym umieścił w parku Disneyland w Anaheim. A przed Igrzyskami Olimpijskimi w Londynie (2012) stworzył kilka mocnych, tematycznych prac na murach – był wśród nich m.in. zawodnik, który zamiast oszczepem rzucał w dal pociskiem rakietowym czy skoczek o tyczce pokonujący zamiast poprzeczki drut kolczasty.

Tuż przed ostatnimi świętami Bożego Narodzenia pokazał reinterpretację swojej świątecznej szopki („Scar of Bethlehem”). Rolę gwiazdy betlejemskiej pełniła w niej dziura po kuli w betonowym murze przypominającym ten znajdujący się między Izraelem a Palestyną. Fotografie z betlejemskiej instalacji, wystawionej w hotelu otwartym przez Banksy’ego (Walled Off Hotel), obiegły większość światowych mediów. Większość z nich milczeniem pominęła jednak wcześniejszą – szokującą swą wymową – świąteczną pracę najsłynniejszego anonimowego streetartowca. Chodzi o dzieło, które pojawiło się Birmingham, krytykujące nasz bezkresny konsumpcjonizm i zwracające uwagę na problem bezdomności. Na Vyse Street w tzw. biżuteryjnym kwartale, do ławeczki, na której w dzień przysiadają biedni, a w nocy śpią bezdomni, Banksy domalował na murze wznoszące się w niebo renifery…

""

Banksy w Birmingham, fot, Banksy

sukces.rp.pl

Cała Polska żyłaby wtedy pytaniami dotyczącymi poziomu ochrony naszych dzieł malarskich, stanu zabezpieczeń w muzeach, kompetencji agencji ochrony, efektywności działań policji. Rząd domagałby się wyciągnięcia konsekwencji od dyrekcji placówki, opozycja słałaby gromy w stronę ministra kultury, media rozpoczęłyby spekulacje. Wszyscy mówiliby tylko o tym i zastanawiali się, jak w ogóle mogło do takiego skandalu dojść.

To właśnie zrobił Banksy, który w marcu 2005 roku zamieścił kilka zmienionych obrazów w Museum of Modern Art, Metropolitan Museum of Art, Brooklyn Museum i American Museum of Natural History w Nowym Jorku. Prowokacyjna akcja wyniosła przedstawiciela street-artu z ulicy na łamy mediów i… na usta wszystkich.
Pozostało 89% artykułu
Piękne Rzeczy
Zawrotna kariera kalendarzy adwentowych. Marki luksusowe je pokochały
Piękne Rzeczy
Rezydencja rodziny Kennedych we Francji na sprzedaż. Tu JFK uczył się pływać
Piękne Rzeczy
Kidult na zakupach świątecznych. Dlaczego dorośli kupują sobie zabawki?
Piękne Rzeczy
„Prezenty dopaminowe”: nowy trend objął też tradycje świąteczne
Piękne Rzeczy
Raport: młodzi ludzie chętnie kupują dobra luksusowe, bo mieszkają z rodzicami