Niedoszły obiekt pożądania

Niższy VAT na e-książki to kolejna szansa na to, że czytniki e-booków w końcu zrewolucjonizują nasze podejście do czytania. Jednak ta rewolucja już od dłuższego czasu nadchodzi, nadchodzi, ale jakoś nadejść nie może.

Publikacja: 07.12.2019 14:39

Niedoszły obiekt pożądania

Foto: E-book reader device on desk in library. Alternative for traditional books

– Fajne, mogę zobaczyć? – zagadnął mnie ostatnio współpasażer tramwaju, gdy na czytniku e-booków czytałem najnowsze wydanie „Rzeczpospolitej”. – Szukam czegoś do czytania plików PDF, ten czytnik jest do tego?
– Raczej do EPUB albo MOBI – wyjaśniłem rzeczowo.
– Szkoda – pożegnał się współpasażer. – Poszukam czegoś innego.

Czytniki e-booków teoretycznie mają wszystko, by stać się obiektem pożądania. Niektóre modele świetnie wyglądają, zwłaszcza w etui z materiału udającego skórę. Dzięki podświetlanemu ekranowi można czytać nawet w kompletnych ciemnościach, a możliwość powiększania czcionki to złote rozwiązanie dla seniorów. Nie trzeba dźwigać opasłych tomów, a ekran z e-papieru wyświetla tekst w sposób przyjazny, nie męczący oczu. No i ta bateria. Nie musi być ładowany codziennie, jak tablet, lecz wystarczy robić to raz na kilka tygodni.

""

fot. AdobeStock

sukces.rp.pl

Te urządzenia są świetne, co przyzna każdy, kto się skusił i skorzystał. Jednak wciąż pozostają niszą. I chyba niewiele zmieni tu obniżenie przez Sejm od 1 listopada VAT-u na ebooki z 23 do 5 proc.

Coś poszło nie tak, biorąc pod uwagę, że pojawienie się czytników e-booków przewidzieli futurolodzy. Amerykański pisarz Bob Brown już w 1930 roku przedstawił ideę „prostej maszyny do czytania, którą można nosić lub przenosić i podłączyć do dowolnego starego gniazdka elektrycznego”.

Wyjątkowo trafną wizję przedstawił też Stanisław Lem w swoim „Powrocie z gwiazd” z 1961 roku: „Książki to były kryształki z utrwaloną treścią. Czytać można je było za pomocą optonu. Był nawet podobny do książki, ale o jednej, jedynej stronicy między okładkami. Za dotknięciem pojawiały się na niej kolejne karty tekstu”.

Wizje futurologów ziściły się w 1998 roku, gdy na rynek wszedł Rocket eBook, pierwszy komercyjnie produkowany czytnik. Jednak prawdziwym przełomem było wypuszczenie przez Amazon w 2007 roku Kindla, najpopularniejszej do dziś marki czytników na świecie. Pierwszego dnia zapasy magazynowe wyprzedały się w niespełna sześć godzin.

""

fot. Adobe Stock

sukces.rp.pl

W Polsce czytniki zaczęły pojawiać się około 10 lat temu. – Początkowo traktowałem je jak gadżety dla ludzi, którzy nie mają co zrobić z pieniędzmi. Po co kupować urządzenie tylko do czytania, skoro są komputery, a popularność zdobywają właśnie tablety? – wspomina Robert Drózd, autor Świata Czytników, największego polskiego serwisu o książkach elektronicznych. – Zrewidowałem swoją opinię na temat czytników, gdy po raz pierwszy zobaczyłem takie urządzenie w rękach innego użytkownika – dodaje.

Z czasem czytniki zaczęły stopniowo zdobywać rynek, a wielu czytelników nie wyobraża sobie bez nich życia. Jednak trudno mówić o prawdziwej ekspansji. E-booki to dziś około 5 proc. całego rynku książki.

Powodem ograniczenia wcale nie są wcale ceny e-booków. Często powtarza się, że książki elektroniczne są drogie i niewiele odstają od książek papierowych, jednak w rzeczywistości jest to mit. – W Polsce mamy jeden z najciekawszych rynków e-booków na świecie. W USA, Niemczech czy Wielkiej Brytanii jest kilku dużych graczy, którzy przywiązują czytelników do swoich czytników i nie interesuje ich obniżanie cen – tłumaczy Robert Drózd. – Tymczasem w Polsce nie ma zabezpieczeń cyfrowych, przypisujących konkretną markę urządzenia do jednej księgarni. W efekcie mamy kilkanaście e-bookowych księgarń, które ostro konkurują. Niemal każdą nowo wydaną książkę zawsze gdzieś znajdziemy w promocji – wyjaśnia.

Co więc nie zagrało? Zdaniem Roberta Drózda po prostu nikomu nigdy nie zależało na tym, by promować e-booki. – Wydawcy do tej pory nie byli tym zainteresowani z uwagi na wysoki VAT, a w przypadku bibliotek czy instytucji kultury oznaczałoby to dodatkowe koszty. A same księgarnie e-booków, choć często są powiązane kapitałowo z dużymi koncernami, nie mają aż takiej siły przebicia – wylicza.

Zresztą podobnie jest na Zachodzie, gdzie odsetek książek czytanych jako e-booki jest niewiele wyższy niż w Polsce. Tam też e-czytania specjalnie się nie wspiera. Bo czy któremuś europejskiemu rządowi zależałoby na naganianiu klientów do mającego złego sławę Amazona, hegemona na rynku ebooków?

A czy cokolwiek zmieni niedawno obniżony VAT na e-booki w Polsce? Pierwsze analizy rynku pokazały, że ceny nie drgnęły. Jednak Robert Drózd wyjaśnia, że niekoniecznie o to chodziło. Głównym celem było to, by e-booki zaczęły opłacać się wydawcom. A jeśli coś nie jest balastem, można zacząć to promować.

Do rewolucji w naszym podejściu do czytania wciąż jest więc daleko. Ale ja jestem optymistą. Gdyby w końcu do niej nie doszło, oznaczałoby to, że nasz genialny Lem się pomylił. A przecież to niemożliwe!

""

fot. AdobeStock

sukces.rp.pl

Zresztą w „Powrocie z gwiazd” zaskakująco trafnie przewidział coś więcej niż tylko wynalezienie czytników e-booków:

„Ale optonów mało używano, jak mi powiedział robot-sprzedawca. Publiczność wolała lektany – czytały głośno, można je było nastawiać na dowolny rodzaj głosu, tempo i modulację. Tylko naukowe publikacje o bardzo małym zasięgu drukowano jeszcze na plastyku imitującym papier”.

Czytniki e-booków teoretycznie mają wszystko, by stać się obiektem pożądania. Niektóre modele świetnie wyglądają, zwłaszcza w etui z materiału udającego skórę. Dzięki podświetlanemu ekranowi można czytać nawet w kompletnych ciemnościach, a możliwość powiększania czcionki to złote rozwiązanie dla seniorów. Nie trzeba dźwigać opasłych tomów, a ekran z e-papieru wyświetla tekst w sposób przyjazny, nie męczący oczu. No i ta bateria. Nie musi być ładowany codziennie, jak tablet, lecz wystarczy robić to raz na kilka tygodni.

Pozostało 89% artykułu
Piękne Rzeczy
Ukryta przez 100 lat. „Najcenniejsza kolekcja monet na świecie” idzie pod młotek
Piękne Rzeczy
Zawrotna kariera kalendarzy adwentowych. Marki luksusowe je pokochały
Piękne Rzeczy
Rezydencja rodziny Kennedych we Francji na sprzedaż. Tu JFK uczył się pływać
Piękne Rzeczy
Kidult na zakupach świątecznych. Dlaczego dorośli kupują sobie zabawki?
Piękne Rzeczy
„Prezenty dopaminowe”: nowy trend objął też tradycje świąteczne