Samochody jak sneakersy: kultura dropu wkracza do świata aut

W ciągu ostatnich 10 lat zainteresowanie limitowanymi edycjami samochodów znacznie wzrosło. Motoryzacja zmierza tą samą drogą, którą od pewnego czasu podąża rynek butów sportowych.

Publikacja: 24.07.2020 07:09

Bugatti Chiron Noire/ Fot: Bugatti

Bugatti Chiron Noire/ Fot: Bugatti

Foto: Bugatti Chiron Noire/ Fot: Bugatti

Pandemia nieco zahamowała rozwój streetwearowych pop-up store’ów otoczonych przez kolejki klientów, którzy liczą na możliwość kupienia nowych sneakersów czy choćby limitowanej edycji ciastek. Jednak „drop”, czyli premiera ekskluzywnego produktu, dostępnego jedynie przez chwilę w stacjonarnych i digitalowych sklepach luksusowych marek, nie znikna, a po ten model sprzedaży chętnie sięgają producenci samochodów.

Sneakersowe inspiracje w świecie motoryzacji

Specjalne edycje samochodów, takie jak Aston Martin DBS 59,  Bugatti Chiron Noire, McLaren 600 LT Spider Segestria Borealis czy Lamborghini Huracan Avio są dla kolekcjonerów aut tym samym co rocznicowa edycja butów Air Jordan 11 dla kolekcjonerów obuwia sportowego – zauważa w swojej analizie „Bloomberg”.

Czytaj też: Jakość ma cenę: setki tysięcy złotych za miniaturę samochodu

Dzieje się tak nawet mimo tego, że ograniczone do 50 egzemplarzy premiery, droższe o nawet kilkaset tysięcy złotych od wersji podstawowych, trafiają najczęściej do wąskiej grupy najwierniejszych klientów. Korzyść dla marki jest przede wszystkim wizerunkowa – większość marek sprzedaje mniej niż 10 tysięcy supersamochodów i ekskluzywnych edycji limitowanych rocznie.

Jednak w obliczu gospodarczego spowolnienia taki marketing jest dla marek bezcenny. Nawet jeśli większości chętnych nie stać na kupno danego samochodu, to efektowne klipy w mediach społecznościowych budują jego pozycję jako symbolu statusu na kilka tygodni przed premierą – i nie ma znaczenia fakt, że najczęściej różnica dotyczy koloru lakieru i ekspozycji w mediach społecznościowych. Dla producentów nowe wersje to dodatkowe źródło zysków, a sama produkcja nie pochłania setek milionów kosztów, jakie towarzyszą projektowaniu nowego samochodu od zera.

Dekada personalizacji i limitowanych edycji

O tym, jak szybko rośnie rola edycji specjalnych, może świadczyć choćby warsztat Bespoke Rolls-Royce’a. Jeszcze w 2010 roku firma nie miała samochodu „szytego na miarę”, a po zatrudnieniu dziesiątek nowych pracowników w 2017 roku tylko ubiegły rok przyniósł premiery modeli Cullinan Black Badge, Wraith Eagle VIII i Ghost Zenith Collection. Najnowszy model to Rolls-Royce Wraith Kryptos, limitowana edycja samochodu, w którym zaszyfrowano tajemnicze wiadomości. Odkryć może je jedynie właściciel samochodu.

"Rolls-Royce Wraith Kryptos"

Rolls-Royce Wraith Kryptos. Fot: materiały prasowe

Foto: sukces.rp.pl

W ubiegłym roku wzrosła również liczba projektów specjalnych Aston Martin – z dotychczasowych 50 do 70. Jednocześnie, podobnie jak w przypadku choćby nowych zegarków Rolex czy Patek Phillipe,  rośnie liczba zamówień. Jak mówi w rozmowie z „Bloombergiem” Giovanni Perosino, CCO Lamborghini, zainteresowanie limitowanymi modelami czterokrotnie przekracza liczbę wyprodukowanych aut.

Pandemia nieco zahamowała rozwój streetwearowych pop-up store’ów otoczonych przez kolejki klientów, którzy liczą na możliwość kupienia nowych sneakersów czy choćby limitowanej edycji ciastek. Jednak „drop”, czyli premiera ekskluzywnego produktu, dostępnego jedynie przez chwilę w stacjonarnych i digitalowych sklepach luksusowych marek, nie znikna, a po ten model sprzedaży chętnie sięgają producenci samochodów.

Sneakersowe inspiracje w świecie motoryzacji

Pozostało 84% artykułu
Piękne Rzeczy
Ukryta przez 100 lat. „Najcenniejsza kolekcja monet na świecie” idzie pod młotek
Piękne Rzeczy
Zawrotna kariera kalendarzy adwentowych. Marki luksusowe je pokochały
Piękne Rzeczy
Rezydencja rodziny Kennedych we Francji na sprzedaż. Tu JFK uczył się pływać
Piękne Rzeczy
Kidult na zakupach świątecznych. Dlaczego dorośli kupują sobie zabawki?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Piękne Rzeczy
„Prezenty dopaminowe”: nowy trend objął też tradycje świąteczne