Czy sztuka będzie jeszcze potrzebna, gdy sztuczna inteligencja nauczy się tworzyć dzieła bardziej zadowalające odbiorców niż prawdziwi artyści? To pierwsze pytanie, które przychodzi na myśl w związku z badaniem opublikowanym w piśmie „Empirical Studies in the Arts”, z którego wynika, że większość z nas nie jest w stanie rozpoznać różnic między obrazami stworzonymi przez sztuczną inteligencję i człowieka.
Czytaj też: Ludzie płacą fortunę za memy z sieci. Czy NFT to nowa bańka?
Inspiracją do przeprowadzenia badania była sprzedaż portretu „Edmond de Belamy”, stworzonego przez algorytm opracowany przez paryski kolektyw Obvious i sprzedanego w 2018 roku w domu aukcyjnym Christie’s. Mimo że obraz przed licytacją wyceniany był na 7-10 tysięcy dolarów, osiągnęło ostateczną cenę 432 500 dolarów, dziesięciokrotnie przebijając średnią kwotę płaconą wówczas za prace mężczyzn i dwudziestokrotnie, jeśli chodzi o dokonania kobiet.
Autor badania, Harsha Gangadharbatla, przygotował ankietę, w której uczestnicy musieli rozróżnić dwa typy dzieł. Część z nich została stworzona przez dwóch artystów, Toma Baileya i Steve’a Johnsona, którzy przygotowali impresjonistyczne pejzaże i geometryczne abstrakcje, drugą, analogiczną część stworzył jeden algorytm.
Setki osób biorących udział w badaniu potrafiły prawidłowo przypisać sztucznej inteligencji zaledwie jeden z pięciu stworzonych przez nią pejzaży. Ponad 75% myliło się w przypadku pozostałych czterech. Nieco lepiej poradzili sobie ze sztuką abstrakcyjną, co wskazuje na utożsamianie abstrakcji ze sztuczną inteligencją i krajobrazów w dziełem ludzkiej ręki.
„Najbardziej interesowała mnie rola ludzi w tworzeniu sztuki” – powiedział Gangadharbatla w rozmowie z serwisem Artnet. „Zawsze zakładałem, że tym, co człowiek wnosi do pracy, jest dusza. Jak ludzie interpretują sztukę stworzoną przez maszyny? Czy wciąż są poruszeni? Jaką rolę odgrywa wiedza o tym, kto wyprodukował dzieło, w sposobie w jaki jest ono postrzegane?”.