W Polsce jedną z najbardziej znanych aktywistek body positivity, ale także body neutrality, jest Kaya Szulczewska. Na Instagramie prowadzi profil „Ciałopozytyw Polska”, na którym zachęca do akceptacji oraz szanowania różnorodności i wyborów innych związanych z ich ciałem. Niewtajemniczonym profil może wydawać się kontrowersyjny, ale gdy spojrzymy poza obrazy, niesie ze sobą wiele głęboko uwalniających treści. „To, co pomoże poczuć się lepiej, mniej spiętą, jest cenne. Jeżeli chciałybyśmy/chcielibyśmy uwolnić się od przymusu spełniania oczekiwań innych, a np. ze względów zawodowych nie możemy pozwolić sobie na rewolucję, zacznijmy od małych kroczków. Może to być na początek brak pełnego makijażu czy pozostawione jedno pasmo nieufarbowanych włosów. Najważniejsze, żeby nie robić nic na siłę w żadną stronę, żeby mieć poczucie, że poruszamy się w naszym bezpiecznym wymiarze” – tłumaczy dr Moroch.
Kłopotliwe pragnienie piękna
Gdy spojrzeć z perspektywy ewolucji, ruch body positive w swojej najbardziej ekstremalnej odsłonie nie miałby szans. Jego sukces jest możliwy tylko dzięki rozwojowi kultury. „Kultura jest sferą, w której poddajemy refleksji różne uwarunkowania ewolucyjne (jak np. ksenofobia czy naturalna niechęć wobec ludzi z fizycznymi ułomnościami). W życiu nieustannie negocjujemy pomiędzy różnymi impulsami własnymi, potrzebami wynikającymi z wyposażenia biologicznego a jakimiś wartościami” – tłumaczy Stawiszyński. „Naturalne dążenie do piękna, nie tylko w kwestiach związanych z urodą, zawsze miało swoje istotne miejsce”.
Potwierdza to dr Moroch. „Pozbycie się pragnienia piękna nie jest łatwe. Szukanie tego, co piękne, mamy zaprogramowane”. Dowodem na to są badania dr Judith Langlois z Louisiana State University, w których nawet dwumiesięczne niemowlęta (jednostki nieukształtowane kulturowo) ładnym twarzom przyglądały się dłużej niż tym uznanym za brzydsze.
Jak rozwijać relacje z własnym ciałem?
Znalezienie się na bankiecie z okazji urodzin kliniki medycyny estetycznej także potwierdza zamiłowanie do indywidualnie postrzeganego piękna. Ale może też dać do myślenia, że ciałopozytywność, a już na pewno ciałoneutralność, to jednak niszowa bańka. „Nadal jest dużo przerysowanych twarzy. Ale jest też drugi nurt, w którym wiele kobiet idzie w stronę naturalności i przede wszystkim zdrowia. Moje pacjentki chcą mieć jędrne, ale naturalne ciała, duża grupa chce tylko delikatnie podkreślać naturalne walory. Poza zabiegami pielęgnacyjnymi są aktywne fizycznie: tańczą, ćwiczą, pływają i odżywiają się zdrowo” – mówi dr Aleksandra Jagielska, lekarz dermatolog i lekarz medycyny estetycznej, właścicielka kliniki Sthetic.
Takie podejście potwierdza również Marta Mieloszyk-Pawelec, założycielka LifeStyle- Med i współautorka książki „Bądź najzdrowszą wersją sie- bie, czyli mikroodżywianie w praktyce”. „Pacjentom zależy, by w pełni wykorzystywać potencjał, które daje im ich ciało. A gdy ciało w środku jest zdrowe i mamy poukłada- ne emocje, widać to na zewnątrz” – tak definiuje ciałopozytywność.