Świat mody przyjął do wiadomości konieczność pilnych zmian, jeśli chodzi o zrównoważone podejście do produkcji, co poskutkowało m.in. rozwojem rynku odzieży używanej. To zjawisko ma wiele pozytywnych konsekwencji dla klimatu czy nieco bardziej etycznej konsumpcji, jednak nie zaspokaja potrzeb wszystkich klientów. Choć wiele marek i mediów branżowych promuje w kampaniach i na okładkach „ciałopozytywność”, osoby z nadwagą często mają problem ze znalezieniem czegoś dla siebie. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja z modą dla osób niepełnosprawnych, o których moda zdaje się zupełnie zapominać.
Czytaj też: Muzułmańska topmodelka kończy karierę w świecie mody. „Wybieram moją religię”
O tych problemach dużo mówi przykład Facebooka. Początkujące marki zajmujące się odzieżą adaptacyjną próbują wykorzystywać go do promocji swoich projektów, jednak w ostatnich dwóch latach te reklamy były blokowane przez algorytmy, które informacje na temat odzieży automatycznie klasyfikowały na przykład jako reklamę sprzętu medycznego – nawet jeśli nie miały z nim nic wspólnego.
„To nieopowiedziana historia klasyfikacji dokonanej w ramach uczenia maszynowego, która zawsze obarczona jest ideologią” – powiedziała w rozmowie z „New York Timesem” Kate Crawford, specjalizująca się w zagadnieniach związanych ze sprawiedliwością i sztuczną inteligencją. Jak wyjaśniła badaczka, algorytmy po prostu nie uwzględniają możliwości, że „standardowy człowiek” interesujący się modą może być osobą niepełnosprawną.
Rzeczywistość wygląda jednak zgoła inaczej. Powszechnie podkreślane i świętowane wzrosty rynku mody z drugiej ręki, który w 2028 roku ma być warty 64 miliardy dolarów, wypadają skromnie 400 miliardach – a tyle ma być z kolei wart rynek odzieży adaptacyjnej w 2026 roku. Duże marki na to gigantyczne zapotrzebowanie odpowiadają powoli. Jednak po premierze przeznaczonej dla dorosłych niepełnosprawnych kolekcji Tommy’ego Hilfigera w 2018 roku świadomość wzrosła, a wyszukiwarka Lyst już rok później zanotowała 80% wzrostu wyszukań dla hasła „moda adaptacyjna”.