Od lat z mniejszymi lub większymi sukcesami organizacjom charytatywnym udaje się ratować zagrożone gatunki i wymuszać na producentach ubrań odejście od wykorzystywania naturalnych skór i futer. Zdaniem niektórych ekspertów to nie wystarczy, aby wspierać ginące gatunki.
„Lwia część”, czyli tantiemy dla zwierząt
Przez dekady najważniejsze domy mody szyły futra i płaszcze z naturalnych futer. Miękkie włosie zdobiło rękawiczki, buty i torebki. Teraz w oczach wielu miłośników mody jest to co najmniej niestosowne, toteż praktycznie każdego roku dowiadujemy się, że kolejne marki modowe rezygnują z użycia naturalnych futer.
Przyczynkiem tych działań jest nie tylko ukrócenie krwawego biznesu hodowlanego, ale też ocalenie gatunków dzikich zwierząt, które mają nieszczęście posiadać miękkie i miłe dla ludzkiego oka futra. W obliczu gigantycznego niegdyś zainteresowania naturalnymi futrami takie gatunki jak lampart czy ocelot znalazły się na granicy całkowitego wyginięcia.
W ciągu ostatnich kilku dekad wiele organizacji pozarządowych i prywatnych przedsiębiorstw podejmowało szereg działań na rzecz zagrożonych gatunków, które odniosły pozytywny skutek. W ostatnich latach pojawiły się pomysły idące o krok dalej. A gdyby tak branża mody płaciła zwierzętom za prawo do używania wzorów na ich futrach?
Czytaj więcej
„Elle”, słynny magazyn o modzie, nie będzie już pokazywał ani reklamował futer. Zmiana polityki dotyczy wszystkich 45 edycji „Elle” na świecie, także polskiego wydania.