Artykuł ukazał się pierwotnie w wydaniu papierowym magazynu „Sukces”, który jest dodatkiem dla prenumeratorów „Rzeczpospolitej”
Gdzie jest miejsce polskiej kuchni na mapie światowej gastronomii?
Daniel Pawełek: Polska kuchnIa ma wszystko, co nIezbędne, trzeba to tylko dobrze sprzedać. Należy o niej mówić, na jej promocję trzeba wydawać wielkie pieniądze, a także chwalić się tym, co mamy. trzeba mieć spójny program, który pozwoli zaistnieć polskiej kuchni na arenie międzynarodowej. Przewodnik Michelin to w tym przypadku podstawa. Mamy ogromną przewagę nad Czechami, Słowakami czy Węgrami, nawet nad Austrią, bo Polska to więcej niż jeden rodzaj gotowania.
Z czego wynika ta przewaga?
DP: Jesteśmy dosyć dużym krajem, z pięcioma regionami, a regionalizacja produktów bywa u nas niesamowita. Trzeba się tym chwalić i opowiadać o tym, ale w nowoczesny sposób. Nie chcemy już promować jedynie rogali świętomarcińskich. Chcemy mówić na przykład o czerninie z pomorza, o zapachu jabłek z Grójca, o różnych rodzajach polskiego chleba. Jeśli jednak zamierzamy walczyć o klientów z zagranicy, którzy wybierają między Warszawą, Budapesztem, Pragą, Wiedniem czy Berlinem, to trzeba pamiętać, że takie osoby chętnie decydują się na lepsze i droższe restauracje. Tymczasem często zakładamy, że ci ludzie chcą do nas przyjechać na pierogi czy naleśniki. To nieprawda. Naszym zadaniem jest zaprezentowanie tego, co najlepsze – co nie znaczy oczywiście, że nie przepadam za pierogami.