Nikt nie jest odporny na skutki epidemii wirusa Covid-19. Branża mody właśnie boleśnie się o tym przekonuje.
Odwołane pokazy, tygodnie mody i wydarzenia, ogromne straty, problemy z dystrybucją – o wpływ koronawirusa na rynek mody wspomnieliśmy już w naszym tekście na temat tygodnia mody w Mediolanie. Od tego czasu Covid-19 jeszcze mocniej wpłynął na branżę. Efektem były sytuacje, których branża modowa długo nie zapomni.
Koronawirus, moda i apokaliptyczne spektakle
Gdy startował kolejny tydzień mody, tym razem w Paryżu, we Francji zanotowano 14 przypadków zakażenia koronawirusem. Gdy dobiegał końca, było ich już ponad 200, a francuskie władze zakazały zgromadzeń, w których brałoby udział więcej niż 5000 uczestników.
Wśród widzów obecnych na paryskim tygodniu mody królowały maseczki ochronne firmy Kolpi Hopen. To francuski producent, który dotąd produkował ok. 170 milionów maseczek rocznie. W ciągu zaledwie jednego tygodnia lutego firma przyjęła pół miliarda zamówień na swoje produkty.
Kaszel, senność i atmosfera rodem z filmu grozy przykryły nawet pokazy Kanye Westa czy Louis Vuitton. Inne domy mody, takie jak Balenciaga, Thom Browne, Saint Laurent czy Valentino, zaprezentowały niepokojące, apokaliptyczne spektakle, które nawiązując m.in do katastrofy klimatycznej, idealnie wpasowały się w atmosferę tych dni.
Szczególnie mocne wrażenie zrobił mroczny pokaz Balenciagi, który był wręcz wycieczką do piekła. Wybieg zmienił się w apokaliptyczny krajobraz katastrofy klimatycznej.