„Ostatni taniec”, serial dokumentalny ESPN (w Polsce pokazuje go Netflix) o złotym okresie Chicago Bulls w latach 90., to serial, który ma szansę przejść do historii jako jeden z tych, o których w czasie pandemii koronawirusa mówiono najczęściej. Z Michaelem Jordanem mógłby rywalizować chyba tylko Joe Exotic, bohater innego znanego serialu, „Król tygrysów”, on jednak nie może się w żadnym stopniu równać z legendarnym koszykarzem, jeśli chodzi o wpływ na kulturę i modę.
Sentymentalny hołd dla legend koszykówki
Najnowsze odcinki „Ostatniego tańca” przybliżają kulisy współpracy Jordana z marką Nike. To nie tylko jeden z najbardziej lukratywnych kontraktów w dziejach sportu i reklamy (sam Jordan zarobił już na nim ponad miliard dolarów), ale też furtka dla firmy Phila Knighta do obecnej pozycji na rynku.
Mimo wielu lat, które minęły od zakończenia zawodowej kariery przez Michaela Jordana, i mimo kolejnych sportowych supergwiazd, które chętnie angażują się w kampanie promocyjne marek odzieżowych, gwiazdor Chicago Bulls pozostaje uniwersalnym znakiem jakości i gwarancją zysku dla partnerów biznesowych. Dlatego serial „Ostatni taniec” to nie tylko hołd złożony jednej z najbardziej niezwykłych drużyn w historii NBA – to też fenomen kulturowy, napędzany sentymentem za latami 90. i charakterystycznego dla nich stylu.
Jak przepisy ligi NBA zmieniły modę
By się o tym przekonać, wystarczy zajrzeć na serwis internetowego StockX (to rynek wtórny modnych butów sportowych) i sprawdzić ceny wspominanych w serialu butów Air Jordan 1 w wersji „Chicago”. Zaprezentowano je w 1985 roku, w odpowiedzi na zastrzeżenia komisarza NBA, Davida Sterna, co do nieprzepisowych kolorów butów noszonych przez koszykarzy. Czerwień i czerń z pierwszej wersji Air Jordan 1 została uzupełniona o białe elementy, i tak powstał jeden z modeli, które w przyszłości miały dać podwaliny pod całą kulturę kolekcjonerów sneakersów.