Ostatnie miesiące przyspieszyły rozluźnienie się służbowego kodu ubioru, z którego przestrzegania i tak od kilku lat rezygnowało coraz więcej firm. Teoretycznie więc, szyte na miarę garnitury nie powinny mieć świetlanej przyszłości; zwłaszcza obecnie, kiedy do wygranej z koronawirusem jest daleko i konieczność osobistych kontaktów budzi obawy.
Paradoksalnie jednak, tworzenie ubrań na zamówienie może być receptą na przetrwanie stroju formalnego. Uważane do niedawna za sympatyczny relikt dla garstki entuzjastów, dziś postrzegane są jako nowoczesne.
Szycie na miarę jest zaprzeczeniem masowej nadprodukcji, skutkującej tysiącami ton niesprzedanych ubrań.
Jest też transparentne, etyczne, trwałe. A do tego wykonywane lokalnie, przez wysokiej klasy rzemieślników. Reprezentuje więc wszystko, co stanowi obecnie w modzie wartość nadrzędną.
Dress code w czasach homeoffice
– Klient jest bardziej świadomy procesu powstawania ubrania. Zwraca uwagę, z czego jest uszyte, docenia jakość tkanin, wie, że to wełna a nie poliester, że została utkana we Włoszech z włókna z Nowej Zelandii, wie, gdzie jest uszyte, cieszy go, że powstaje w godnych warunkach – przyznaje Marta Stefańczyk.