W pierwszych miesiącach roku, nawet po rozprzestrzenieniu się koronawirusa poza granice Chin, inwestorzy nie zmienili specjalnie swoich wcześniejszych faworytów – pisze w nowej analizie „Business of Fashion”. Wśród start-upów związanych z modą, które wzbudzały największe zainteresowanie, znajdowały się m.in. nowe firmy kosmetyczne, chcące powtórzyć Glossier; platformy sprzedażowe dla wielu marek, takie jak Moda Operandi, czy małe i średnie firmy, opierające się na modelu direct-to-consumer – pomijające tradycyjne kanały sprzedaży i trafiające bezpośrednio do klienta przede wszystkim dzięki intensywnym działaniom w mediach społecznościowych.
Second handy odporne na recesję
Już w marcu pandemia zaczęła jednak odciskać piętno na inwestorskich pewniakach. Wśród firm, którym mimo zamkniętych sklepów i granic bezproblemowo udało się pozyskiwać środki na rozwój znalazły się przede wszystkim platformy do sprzedaży produktów używanych, takie jak opisany przez nas Rebag, który w maju otrzymał 15 milionów dolarów na rozwijanie swojej oferty.
Inna znana platforma „second-handowa”, Vestiaire Collective, w połowie kwietnia pozyskała 64 miliony dolarów. Otrium, start-up z Amsterdamu i cyfrowy outlet zajmujący się sprzedażą nadwyżek z kolekcji różnych marek, też zyskiwał miliony jeszcze przed poluzowaniem pandemicznych obostrzeń.
Kluczowym czynnikiem branym przez inwestorów jest więc odporność na recesję i zmniejszenie konsumpcji. „To zmiana o 180 stopni w porównaniu z mentalnością Doliny Krzemowej sprzed pandemii, gdzie błyskawiczny wzrost firmy był przedkładany nad jej rentowność” – pisze Chavie Lieber.