Import antyków może wydawać się działalnością prestiżową i lukratywną, ale ma też wiele mrocznych stron. Przykład? Handel nielegalnie pozyskanymi artefaktami stał się w ostatnich latach źródłem finansowania organizacji terrorystycznych. By temu zapobiec, Unia Europejska w kwietniu 2019 roku przyjęła nowe regulacje dotyczące importu dóbr dziedzictwa kulturalnego spoza kontynentu. Przepisy mają obowiązywać od 2025 roku.

Czytaj też: Muzea wstydu. Kiedy zbiory dzieł sztuki z byłych kolonii zostaną zwrócone?

Handlarze sztuki i antyków byli od początku byli przeciwni nowym regulacjom, zakładającym między innymi konieczność posiadania dokumentów potwierdzających pochodzenie produktu oraz pozwalających na konfiskatę dzieł, których pochodzenie nie jest jasne. Ich opór, a także przeciągające się negocjacje dotyczące wyjścia Wielkiej Brytanii ze struktur unijnych sprawiły, że objęcie nowymi zasadami Brytyjczyków pozostawało kwestią otwartą. Teraz wiadomo już, że jedną z konsekwencji Brexitu będzie również ominięcie nowego prawa przez Londyn.

Wiadomość ucieszyła brytyjskich ekspertów, jest jednak pewien szkopuł – już 28 grudnia w Wielkiej Brytanii wszedł w życie budzący bodaj największe opory zapis, dotyczący zwrotu bezprawnie zagrabionych antyków i dzieł sztuki – również tych, które znalazły się w kraju dziesiątki, a nawet setki lat temu. Wielka Brytania ze swoją kolonialną historią mogłaby obawiać się istotnych konsekwencji wynikających z nowego prawa. Całościowe odrzucenie regulacji sprawia jednak, że kraj nie musi stosować się do tych zapisów – informuje The Art Newspaper.

To zła informacja dla samej Unii – dodaje serwis. Stany Zjednoczone, największy światowy rynek dla handlu sztuki, nie posiadają podobnych regulacji, a wyłączenie spod nich Wielkiej Brytanii sprawi, że uregulowany rynek europejski stanie się mniej konkurencyjny. Mimo to rządy krajów europejskich nie rezygnują z rozliczenia się z trudną przeszłością – w ubiegłym roku zwrot zagrabionych dzieł do krajów pochodzeniazadeklarowały m.in. Francja i Holandia. Wielka Brytania, największe mocarstwo kolonialne Europy, unika tego drażliwego tematu, a decyzja o tym, by nie stosować unijnych przepisów pokazuje, że Brytyjczykom udało się na razie odsunąć w czasie dyskusję o postkolonialnej spuściznie.