Kolejna branża na celowniku flipperów. Słynny muzyk wściekły. „To nie ma sensu”

O flipperach mówi się najczęściej w kontekście rynku nieruchomości – to osoby, które kupują mieszkania czy domy w atrakcyjnych lokalizacjach, by je następnie sprzedać z przebiciem. Ale flipperzy kierują się przede wszystkim zyskiem, więc szybko znajdują dla siebie nowe źródła zarobku.

Publikacja: 16.09.2024 15:14

Największym zainteresowaniem osób myślących o szybkim zarobku cieszą się gitary amerykańskich firm F

Największym zainteresowaniem osób myślących o szybkim zarobku cieszą się gitary amerykańskich firm Fender i Gibson.

Foto: Jeff Adkins: Bloomberg Finance LP

Właściwie każda branża może paść ofiarą spekulantów, to jedynie kwestia tego, jak dużo – i jak szybko – można w niej zarobić. Dlatego „flippowanie” staje się zjawiskiem coraz bardziej powszechnym. Jakiś czas temu pisaliśmy o tym, że spekulanci zainteresowali się rynkiem zegarków. Okazuje się, że flipperzy są także aktywni na zupełnie innym rynku, który wydawałby się bardzo daleki od gorączki spekulacyjnej.

Inwestowanie w instrumenty muzyczne. Czy to się opłaca? 

O zjawisku flipperów wypowiedział się niedawno Slash, słynny gitarzysta, niegdyś lider zespołu Guns’n’Roses. Chodzi o kolekcjonerskie gitary sprzed kilku dekad, których ceny w ostatnich latach zaczęły błyskawicznie rosnąć. To zasługą inwestorów szukających okazji do zarobku, traktujących klasyczne Fendery czy Gibsony jako aktywa inwestycyjne i liczących na wzrost ich wartości.

Slash też jest kolekcjonerem. Kilka lat temu jego kolekcja liczyła ponad 200 gitar i warta była ok. dwóch milionów dolarów – tak wynikało z dokumentów rozwodowych ujawnionych w 2018 roku, gdy słynny muzyk rozstawał się ze swoją ówczesną żoną, Perlą Ferrar. Slash nie robi sekretu ze swojej miłości do gitar. „Jestem uzależniony – kupuję gitary, bo je kocham” – powiedział w wywiadzie dla serwisu Reverb. Jednak jego przypadek można traktować szczególnie – Slash jest muzykiem, więc gitary to jego narzędzie pracy.

Czytaj więcej

Pizzeria z Polski wśród 100 najlepszych na świecie. Mieści się pod Łodzią

Lider Guns’n’Roses przekonuje, że na dobrą gitarę nie trzeba wydawać wielkich pieniędzy. „Można kupić świetny instrument, dokładnie taki, jakiego potrzebujesz, bez wydawania na niego wielkich pieniędzy” – tłumaczy. Jego zdaniem wydawanie majątku na gitarę nie ma sensu. „Za jakość trzeba oczywiście zapłacić trochę więcej, ale nie ma potrzeby, by płacić za nią absurdalnie dużo” – dodaje w wywiadzie dla Reverb.

Lakiernia w fabryce gitar Gibson w Nashville w amerykańskim stanie Tennessee.

Lakiernia w fabryce gitar Gibson w Nashville w amerykańskim stanie Tennessee.

Jeff Adkins: Bloomberg Finance LP

„Jeśli nie zamieszasz w ogóle grać na gitarze, jeśli nie będziesz wykorzystywać tego instrumentu tak, jak należy, to płacenie za gitarę ogromnych pieniędzy nie ma po prostu żadnego sensu” – dodaje, odnosząc się do kolekcjonerów, którzy skupują stare instrumenty znanych marek w nadziei na wzrost ich wartości i możliwość zarobku. „Ludzie, którzy płacą pół miliona dolarów za gitarę mentalnie są podobni do tych, którzy kupują samochody Rolls-Royce” – podkreśla i dodaje, że swój zestaw gitar traktuje jak najbardziej użytkowo, a nie kolekcję, która kurzy się w gablocie.

Gitary jako aktywa inwestycyjne

Jak zauważa z kolei serwis Guitar.com, ceny vintage’owych instrumentów poszły w górę w ostatnich latach, do tego stopnia, że w wielu przypadkach są już poza zasięgiem przeciętnego muzyka marzącego o klasycznym instrumencie z historią i duszą.

Przez lata vintage'owe gitary postrzegano w najbardziej klasyczny sposób – jako instrumenty muzyczne. Jedynie niektóre egzemplarze uzyskiwały na aukcjach rekordowe sumy, ale była to rzadkość. To jednak zaczęło się zmieniać w ostatnich latach, wraz ze wzrostem zainteresowania inwestycjami alternatywnymi – ci, którzy szukali zysków większych niż na giełdzie, zwracali swoją uwagę w stronę rynku rzadkich trunków, dzieł sztuki, zegarków, luksusowych torebek, ale też – zabytkowych gitar. Zjawisko nasiliło się jeszcze w pandemii, nie tylko zresztą w USA, ale także w Japonii. Vintage'owe gitary przeżywały renesans zainteresowania, a zatem ceny produktów takich marek jak Fender czy Gibson rosły.

Co istotne – nie dotyczy to jedynie instrumentów należących przed laty do znanych muzyków. Nawet gitary bez szczególnej historii stają się bardzo pożądaną inwestycją, szczególnie jeśli mowa o instrumencie, który jest w stanie niemal idealnym, bo przeleżał kilka dekad w futerale. 

Właściwie każda branża może paść ofiarą spekulantów, to jedynie kwestia tego, jak dużo – i jak szybko – można w niej zarobić. Dlatego „flippowanie” staje się zjawiskiem coraz bardziej powszechnym. Jakiś czas temu pisaliśmy o tym, że spekulanci zainteresowali się rynkiem zegarków. Okazuje się, że flipperzy są także aktywni na zupełnie innym rynku, który wydawałby się bardzo daleki od gorączki spekulacyjnej.

Pozostało 89% artykułu
Muzyka
Rośnie bunt przeciw smartfonom. Muzycy i organizatorzy koncertów mają dość
Muzyka
„Efekt Taylor Swift” naprawdę istnieje. Zaskakujące badanie naukowców z Harvarda
Muzyka
Polski festiwal muzyczny wśród najlepszych w Europie. „Szalenie wpływowy”
Muzyka
Teorie spiskowe wokół Taylor Swift. Jedna piąta Amerykanów wierzy w „tajny plan”
Muzyka
W najdłuższym utworze świata zabrzmiała kolejna nuta. Jeszcze 600 lat grania