Media poświęcone modzie i stylowi życia rozpisują się od niedawna o trendzie „babygirl man”. Śmiało eksperymentują zarówno młodzi celebryci — między innymi Harry Styles czy Barry Keoghan — jak i ci zupełnie dojrzali, na przykład Lewis Hamilton czy Pedro Pascal.
Kim jest „Babygirl man”?
Wydaje się, że w obecnych czasach definicja męskości jest trochę jak z gumy. To, czy ktoś może uchodzić za prawdziwego mężczyznę, nie jest już kwestią jakiegoś konkretnego sposobu ubierania się.
W ciągu ostatniego roku furorę w mediach społecznościowych, ale przede wszystkim na czerwonych dywanach, zrobił trend, do którego przylgnęło określenie „babygirl man”. Na galach, premierach i innych oficjalnych imprezach celebryci płci męskiej w różnym wieku śmiało sięgają po kreacje z damskich kolekcji czołowych domów mody oraz co odważniejsze projekty z kolekcji męskich.
Czytaj więcej
Wejście generacji Z na rynek pracy miało zrewolucjonizować i uzdrowić kulturę organizacyjną w korporacjach. Wygląda jednak na to, że nadchodzą zupełnie inne czasy, w których głos pokolenia dwudziestolatków nie będzie znaczył już tyle, co dotąd – uważają eksperci cytowani przez hiszpański dziennik „El Pais”.
Przykłady mężczyzn, którzy wpisują się w trend „babygirl man” można mnożyć. Od dawna granice „męskiego” ubioru przekraczają idole pokolenia Z: 28-letni amerykański aktor Timothée Chalamet i 30-letni brytyjski piosenkarz Harry Styles.