„Diuna” zrobiła z niego megagwiazdę. Timothée Chalamet: aktor, który łamie zasdy

Timothée Chalamet, gwiazda drugiej części głośnego filmu „Diuna”, łamie reguły dress code'u i zupełnie nie przejmuje się, że w jednym stroju łączy sprzeczne style. W mediach nie ma konkurencji. Uwielbienie do aktora przybrało formę kultu przypieczętowanego okładką brytyjskiego „Vogue'a”, pierwszą męską w ponadstuletniej historii magazynu.

Publikacja: 05.03.2024 13:42

Timothée Chalamet na premierze drugiej części „Diuny”

Timothée Chalamet na premierze drugiej części „Diuny”

Foto: ANGELA WEISS / AFP

Nie powinno to dziwić, bo ów miesięcznik ogłosił Chalameta „najbardziej wpływowym mężczyzną w świecie mody”. Czym sobie na to zasłużył? Ponoć niezwykłym wyczuciem szyku i oryginalnym gustem. Każdy ze strojów aktora, znanego z ról w „Call Me by Your Name” czy „Lady Bird”, jest szeroko opisywany i komentowany.

Analizie poddawany był choćby jego „look” z londyńskiej premiery pierwszej części filmu „Diuna” (garnitur od Alexandra McQueena z kolekcji na wiosnę 2022, „poprzecinany” na rękawach i nogawkach srebrnymi suwakami), z ubiegłorocznego Cannes (T-shirt z grafiką, czarne spodnie, wysokie sztyblety od Givenchy) czy z również ubiegłorocznej Met Gali, czyli urządzanym cyklicznie przez szefową amerykańskiego „Vogue’a” Annę Wintour balu w Metropolitan Museum of Art, będącym niejako potwierdzeniem tego, kto w danym roku jest pożądany i modny w Ameryce. Tu wzbudził sensację nałożoną na biały golf marynarką autorstwa Haidera Ackermanna, z postawionymi, czarnymi klapami, skompletowaną ze spodniami dresowymi i trampkami marki Converse.

Sekret stylu Timothée Chalameta , gwiazdy filmu „Diuna”

Haider Ackermann, jeden z najbardziej cenionych współczesnych projektantów, to ulubiony twórca Timothée Chalameta. I zarazem współtwórca modowo-salonowych sukcesów aktora. Drugim jest marka Louis Vuitton. Właśnie ona podarowała mu na 94. ceremonię rozdania Oscarów marynarkę, którą założył na gołe ciało. W światku mody – żadna sensacja. Co innego w świecie hollywoodzkich gal. W „Vanity Fair” sprawdzili – dekoltem nie epatowali ani Brad Pitt, ani Johnny Depp, ani Mickey Rourke. Owszem, Jason Momoa przyodział w 2019 r. nagi tors różowym, welurowym smokingiem, ale nie na ceremonię, lecz na imprezę pooscarową.

Czytaj więcej

Restauracja z Warszawy najlepsza na świecie. Triumf w globalnym rankingu

Swoją pionierską stylizacją Chalamet skupił na sobie całą uwagę. Mimo że nie był nominowany w żadnej kategorii. I mimo że wydawało się, że nikt nie ukradnie show Kristen Stewart, która zawitała na galę w samych szortach założonych do żakietu (i koszuli, za to bez stanika).

Timothée Chalamet tak samo jak w wersji galowej zachwyca media w wersji casualowej. „Na czerwonym dywanie jest ikoną, poza nim – bohaterem” – zawyrokował amerykański „GQ”, chwaląc aktora za noszenie dresów Adidasa, zwykłej ortalionowej kurtki zapinanej na suwak (fakt, od Prady, ok. 7300 zł), banalnych kąpielówek z motywem ognia (inna sprawa, że do spółki z diamentową biżuterią Cartiera) czy gadżetów reklamowych, na przykład swetra z motywem z Harry’ego Pottera.

Zdaniem magazynu w zależności od stroju Timothée wygląda jak chłopak z sąsiedztwa albo „jak student na kacu”. Dla „GQ” to wyraz „klasy samej w sobie”, bo podczas gdy inne młode gwiazdy, raz dostrzeżone przez paparazzich, na zawsze porzucają luzacki styl na rzecz wielkiej mody (patrz: Jacob Elordi, znany z netfliksowej „Euforii”), Chalamet „pozostaje sobą”.

Timothée Chalamet wie, jak łamać konwenanse

W istocie aktor po prostu nie przywiązuje na co dzień wagi do ubrania. Nie jest jedyny. Robi tak większość mężczyzn, ale i jego koledzy po fachu, choćby Leonardo DiCaprio, przyłapywany przez fotografów w bejsbolówce, spodenkach i koszulce polo. Tyle że Leo nie ma (już) ani wieku, ani urody, ani sylwetki Timothée Chalameta. I nikt nie postawi go za wzór godny naśladowania.

Czytaj więcej

Powrót kokietki. Dlaczego kobiety wracają do wizerunku, z którym dotąd walczyły?

Tymczasem autor poradniczego, popularnego portalu Fashion Beans, podający „10 łatwych lekcji stylu Chalameta” („skórzana kurtka motocyklowa to klasyk, ale nieco nadużywany; chcesz wyglądać lepiej – wzorem Timothée’go wybierz inny fason, w innym kolorze” itp.), chwali „naturalną charyzmę i nonszalancję stroju” aktora. Czyni go to „bardzo nowoczesną ikoną stylu”.

Marynarki zakładane na gołe ciało to jeden z „popisowych numerów” Timothée Chalameta.

Marynarki zakładane na gołe ciało to jeden z „popisowych numerów” Timothée Chalameta.

Stuart Hardy/ABACAPRESS.COM/PAP

Nie można jednak powiedzieć, że hołdy składane Chalametowi wynikają z prostej prawdy, że ładnemu we wszystkim ładnie. Fenomen Chalameta polega nie na tym, że wygląda świetnie, lecz że idzie z duchem czasu, tj. łamie konwenanse. Nie trzyma się ani reguł dress code’u, ani ogólnych zasad, które czynią stylizację spójną i uważaną za udaną. Nie przejmuje się, że w jednym stroju łączy style sprzeczne: góra – bankiet, dół – jogging. Albo sportowe ray-bany, niepasujące do formalnego garnituru Toma Forda.

Chalamet zadowolony jest nawet ze swoich najbardziej nietrafionych pomysłów, jak choćby założenia obszernego swetra do wąskich dżinsów z krzywo podwiniętą nogawką na galę BAFTA Los Angeles. I dociera tym do młodego pokolenia.

Kogo obchodzi dzisiaj dress code?

Już w samych słowach „niepasujące” czy „nietrafione” pobrzmiewa bowiem coś mocno nieaktualnego i wartościującego. Czyli stygmatyzującego. Tymczasem rok 2022 to nie czasy swobodnych ocen wyglądu. „Niech każdy nosi to, co chce, i nikomu nic do tego” – to dewiza generacji Z.

„Co typowe dla nasto- czy dwudziestokilkulatków, Chalamet bawi się konwenansami. Wiele osób z jego pokolenia wszystko dostosowuje do siebie, swoich potrzeb i gustu. Jego styl ma przemawiać do innego pokolenia. Dla nich nie ma granic i nic nie jest przesadą” – uważa stylista mody męskiej, autor okładkowych sesji m.in. dla „GQ Portugal” Marcin Brylski.

Dlatego strój można co najwyżej oceniać przez pryzmat zgodności z kodem ubioru – biznesowym czy wieczorowym, oznaczanym jako black tie, bo tu reguły są jasne. Wiadomo, jaki typ kołnierzyka koszuli, jaki kolor butów i do jakich spodni itp. Ale i tak mało kogo już ów dress code obchodzi. Ten korporacyjny skrajnie się rozluźnił, ten galowy coraz częściej ignorowany jest na rzecz inwencji własnej, czego przykładem jest właśnie sam Chalamet.

Tym samym nastały kiepskie czasy dla komentatorów mody i doradców stylu. Mają związane ręce, by nie być posądzonymi o nietolerancję, ale i klasizm, ageizm, body shaming i tym podobne występki. Trudno sugerować, że w danej fryzurze czy kolorze będzie się wyglądało młodziej, bo znaczy to, że w wyglądzie dojrzałym jest coś złego. Nie wypada prawić, że szerokie ramiona marynarki czynią sylwetkę bardziej męską (a sukienki z wciętą talią – kobiecą, dla odmiany), bo męskość i kobiecość są relatywne i nie u wszystkich muszą uchodzić za zalety.

Tak samo głupio podpowiedzieć, że dany krój optycznie wysmukla czy wydłuża nogi, bo sugerowałoby to, że szczupli i wysocy zawsze są atrakcyjniejsi i do takich należy aspirować. Bo co, jeśli ktoś chce podkreślić bujne kształty, bo jest z nich dumny?

Timothée Chalamet: gwiazda generacji Z

To niejedyne powody, dla których Chalamet – który nie zatrudnia stylisty, lecz wyborów dokonuje sam – się wyróżnia. Jest na czasie. Jak zauważają krytycy mody, aktor zwykle wybiera jeden konkretny element garderoby i dobiera doń rzeczy tak, by tegoż elementu nie zdominowały, ani z nim nie konkurowały. Dzięki temu widać, które konkretnie ubranie jest mu bliskie. Brzmi egzaltowanie? Nie dla młodych. Z badań fokusowych, jakie z przedstawicielami pokolenia Z przeprowadziła marka Reserved (w efekcie których powstało kilka wspólnych kolekcji) wynika, najmłodsi przywiązują się do swoich ubrań i bywa, że noszą je przez cały rok. Nieważne, że to – na przykład – wełniana marynarka, zbyt ciepła na lato, i czy pasuje stylem do reszty stroju. Dziś wszystko pasuje.

Timothée Chalamet podczas festiwalu w Wenecji w 2022 roku. Kreacja bez pleców projektu Haidera Acker

Timothée Chalamet podczas festiwalu w Wenecji w 2022 roku. Kreacja bez pleców projektu Haidera Ackermanna wzbudziła sensację.

Piovanotto Marco/ABACA/PAP

Styl Chalemeta wpisuje się też w inny styl młodych, który urósł do rangi wyznawanej przez nich ogólnej wartości – braku podziału na garderobę męską i damską. To z tej drugiej pochodziła wspomniana wyżej oscarowa marynarka od Louis Vuitton. I tak samo damskiej szafie przypisalibyśmy fantazyjnie wiązany pod szyją top Ackermanna z odkrytymi plecami, w jakim wystąpił na festiwalu w Wenecji.

Choć po prawdzie na przestrzeni kilku ostatnich lat Wenecja widziała go też w japonizującym, połyskującym garniturze od Haidera Ackermanna, z niedbale podwiniętymi nogawkami i z kowbojkami do kompletu, w bolerku w lamparcie wzory, ozdobionym kryształkami.

Najlepsza wersja siebie

Były redaktor naczelny brytyjskiego „Vogue’a” Edward Enninful napisał we wstępniaku, że skoro moda przestaje mieć podział na płeć, a „Vogue” zawsze idzie z duchem czasu, to wybór okładkowej gwiazdy (Chalameta) jest oczywisty. To prawda. Dziś dla młodych ambiwalencja płci to normalność, niewymagająca tłumaczeń. Nie mają ideologii koronkowe garnitury i biżuteria Damiana Davida z włoskiego Maneskin, manifestów nie wygłasza inny współczesny idol, Harry Styles, pokazany w okładkowej sesji amerykańskiego „Vogue’a” w sukience marki Gucci, stanowiska nie zajmuje Ralph Kamiński w kwiatach, satynach i gorsecie z sesji periodyku „Glamour”.

Mocną ekstrawagancją, będącą wodą na młyn dla organizacji walczących z tyleż fikcyjną, co poruszającą wyobraźnię „ideologią gender”, wydaje się kontrakt reklamowy pieśniarza Michała Szpaka z producentem szamponów Pantene, podobnie jak fakt, że specjalizujący się w skokach do wody brytyjski olimpijczyk Tom Daley został pierwszym globalnym męskim ambasadorem kosmetyków
do makijażu marki Rimmel London. Promuje je w kolorowej kamizelce i naszyjniku z pereł. „Bez względu na płeć, każdy powinien być w stanie wyglądać i czuć się najlepszą wersją siebie” – rzekł Daley.

Według agencji badawczej NPD blisko 40 proc. dorosłych między 18. a 22. rokiem życia oczekuje kosmetyków neutralnych płciowo, według zaś Euromonitora już trzy lata temu 56 proc. Amerykanów choćby sporadycznie używało takich specyfików, jak podkład, korektor czy krem wyrównujący lub matujący do twarzy. Ma je w ofercie wiele luksusowych marek, w tym Chanel.

Świetnie ubrani młodzi ludzie

Standardem u młodych mężczyzn stają się też wspomniane perły. Noszone jak złote łańcuszki czy – dajmy na to u surferów – koraliki i rzemyki, na masową skalę pojawiły się w Mediolanie jesienią 2020 r., w kolekcjach na przyszłą wówczas wiosnę, ale i w modzie ulicy, do czego przyłożył się noszący je Harry Styles. Sam Styles związany jest od kilku ładnych sezonów z całkowicie ambiwalentnym płciowo Guccim. Według platformy Lyst, która zbiera dane z tysięcy e-sklepów, portali, profili społecznościowych i cyklicznie publikuje listę najpopularniejszych brandów i ich produktów, to obecnie najbardziej pożądana marka świata; także dzięki ich wspólnej kolekcji „Ha Ha Ha”.

Unifikacja płci dotyczy zarówno marek z najwyższej półki, jak i z tej mocno przystępnej, by wspomnieć o kolejnych kolekcjach unisex polskiego Reserved, o propozycjach H&M czy Zary. Nie ma w nich nic ekscentrycznego. W najnowszej kampanii tej ostatniej, sfotografowanej przez legendarnego Stevena Meisela na modłę końcówki lat 80., modelki noszą obszerne, stereotypowo „męskie” garnitury i płaszcze. Modele – podobnie. Patrząc nań, trudno podzielić ubrania na płeć, z pewnością jednak nikt nie jest tu „sfeminizowany” czy „zmaskulinizowany”. To po prostu świetnie ubrani młodzi ludzie.

Nowoczesne podejście do ubioru, jakie prezentuje Chalamet, ma wymierne przełożenie na wybory konsumentów. Według Lyst bluza z kapturem, którą Chalamet założył na londyńską premierę „Króla”, sprawiła, że w ciągu tygodnia wyszukiwania w sieci bluz wzrosły o blisko 200 proc., po założeniu zaś przezeń marynarki Haidera Ackermanna – ogólnie produktów Ackermanna o ponad 800 proc.

Jak brać przykład z Timothée Chalameta?

Z pewnością też taki styl nadal będzie miał wpływ na zmiany w modzie męskiej. O jej fundamenty nie ma co drżeć. W tej formalnej nadal rządzi garnitur. W innej odsłonie, ale nie wymyślono niczego, w czym wyglądałoby się korzystniej. Na Pitti Uomo, najważniejszych na świecie targach mody męskiej, konserwatywni projektanci proponują przede wszystkim tzw. zestawy koordynowane, tj. marynarki ze spodniami „nie do pary”. To taki quasi-garnitur: strój nadal formalny, ale mniej oficjalny.

Podobnie u projektantów bardziej progresywnych. U Toma Forda garnitury i smokingi od klasycznych po welurowe, w kolorach zarówno standardowych, jak i odcieniach błękitu, zieleni, fioletu. U Kenzo przyjmują formę hybryd z płaszczem, kamizelką czy denimem, ale też zdobione są kratą, rysunkami czy kontrastowymi kolorami. Casablanca stawia na klimat lat 50. i 70., niechybnie inspirowany klasą jet set i luksusowymi (wówczas) podróżami samolotem – tu smoking jest czerwony, z biało-granatowymi klapami, zaś klasyczne nawet garnitury Hermesa albo uszyte są z czekoladowej skóry, ale zyskują ozdoby w postaci bandanek zawiązywanych nie pod szyją, ale na marynarce, by częściowo przykryły ramiona.

Współczesnym garniturem są też komplety spodni i krótkich kurtek czy overshirts – grubszych koszul pełniących dowolne funkcje wynikające z kontekstu. W tym marynarek właśnie. I to formalnych, bo noszonych do białych koszul.

Moda – cały czas – jest dla ludzi. Bierzmy przykład z Chalameta i nośmy to, co nam się podoba.

Nie powinno to dziwić, bo ów miesięcznik ogłosił Chalameta „najbardziej wpływowym mężczyzną w świecie mody”. Czym sobie na to zasłużył? Ponoć niezwykłym wyczuciem szyku i oryginalnym gustem. Każdy ze strojów aktora, znanego z ról w „Call Me by Your Name” czy „Lady Bird”, jest szeroko opisywany i komentowany.

Analizie poddawany był choćby jego „look” z londyńskiej premiery pierwszej części filmu „Diuna” (garnitur od Alexandra McQueena z kolekcji na wiosnę 2022, „poprzecinany” na rękawach i nogawkach srebrnymi suwakami), z ubiegłorocznego Cannes (T-shirt z grafiką, czarne spodnie, wysokie sztyblety od Givenchy) czy z również ubiegłorocznej Met Gali, czyli urządzanym cyklicznie przez szefową amerykańskiego „Vogue’a” Annę Wintour balu w Metropolitan Museum of Art, będącym niejako potwierdzeniem tego, kto w danym roku jest pożądany i modny w Ameryce. Tu wzbudził sensację nałożoną na biały golf marynarką autorstwa Haidera Ackermanna, z postawionymi, czarnymi klapami, skompletowaną ze spodniami dresowymi i trampkami marki Converse.

Pozostało 93% artykułu
Ludzie
Roszada w imperium najbogatszego człowieka świata. Nowy etap walki o sukcesję
Ludzie
Jak zarobić pierwszy miliard? Upadek mitu o karierze „od zera do milionera”
Ludzie
Bernard Arnault zbił majątek dzięki biznesowi w Polsce. Rzucił wyzwanie Szwedom
Ludzie
Franz von Holzhausen: wizjoner, który unika mediów. Szara eminencja w Tesli
Ludzie
AVA: marka kosmetyczna, która powstała z zamiłowania do natury