Oto kolejna odsłona nowego cyklu magazynu „Sukces” zatytułowanego „Jak oni pracują”. W każdym odcinku zaglądamy do pracowni ludzi kreatywnych, by przekonać się, jak przebiega u nich proces twórczy i jak z niczego rodzi się „coś”. Tym razem naszym gościem jest Szymon Komasa, znany polski śpiewak operowy, syn aktora Wiesława Komasy, brat Jana, reżysera i Mary – wokalistki.
W staniu na scenie jest coś uzależniającego. Wystarczy, że publiczność raz ci zaklaszcze i już nie ma powrotu. Chociaż uważam, że nie jesteśmy stworzeni do tego, żeby wychodzić przed sto tysięcy ludzi i być ocenianym, to świat, w którym funkcjonuję właśnie tak działa. Zawód śpiewaka operowego ma w sobie wiele z „evviva l’arte”, ale narzuca rygor, któremu trzeba się poddać, żeby wszystko się udało. Nie mam z tym problemu - z wykształcenia jestem wiolonczelistą, a dyscyplina była częścią mojego wychowania.
Zanim zacznę
Jeśli pracuję nad produkcją operową, najpierw tłumaczę rolę językowo i fonetycznie, żeby publiczność mnie rozumiała. Tłumaczę całą operę, słowo po słowie. Nauczył mnie tego mój tata [Wiesław Komasa, aktor teatralny – przyp.], który uczył się nie tylko swoich kwestii w sztukach, w których grał, ale też kwestii swoich kolegów-aktorów. Tata robił to „na wypadek gdyby…”, ja - po to, by moje wykonanie było bardziej prawdziwe. Kiedy wiem co się dzieje na scenie, moje ciało reaguje naturalnie i spontanicznie, a tego właśnie oczekują widzowie – żeby sztuka była prawdziwa.
Gdy trwają próby, codziennie wstaję o 8 rano. O 9:20 jestem w teatrze, żeby się rozśpiewać. Ranna próba trwa od 10:00 do 14:00. Jestem po niej tak wykończony, że natychmiast robię sobie cokolwiek do jedzenia, np. najprostszą pastę z czosnkiem i oliwą, i najczęściej kładę się spać. Wstaję o 17:20, dziesięć minut później pojawiam się w teatrze i rozśpiewuję się przed wieczorną próbą, która kończy się o 22:00. Żyję tak przez osiem, dziewięć, a czasem nawet 10 tygodni. Jeśli pracuję nad nową rolą, lecę na tydzień do Włoch do mojego nauczyciela śpiewu i razem przygotowujemy daną partię wokalnie.
Czytaj więcej
Dwie godziny przed śniadaniem. Albo zawsze w nocy. Pomysły twórców i ludzi kreatywnych na to, jak pisać, komponować czy projektować, bywają różne. Ważne, by w pewnym momencie poczuć, że przychodzi to „coś”, a pusta kartka zapełnia się pomysłami.