Reklama
Rozwiń
Reklama

Anna Rutkowska-Didiuk z Mokosh Cosmetics: Nasz cel to rozwój

Najważniejsze to nie stracić z pola widzenia tego, co naprawdę istotne: jakości produktów – mówi Anna Rutkowska-Didiuk, współwłaścicielka polskiej marki kosmetycznej Mokosh Cosmetics.

Publikacja: 21.11.2000 00:00

Anna Rutkowska-Didiuk: Polski rynek kosmetyczny jest świetny, mamy fantastycznie wykształconych kosm

Anna Rutkowska-Didiuk: Polski rynek kosmetyczny jest świetny, mamy fantastycznie wykształconych kosmetologów, a kreatywność polskich technologów nieustannie mnie zaskakuje.

Foto: Materiały prasowe

Młoda polska marka kosmetyczna obecna na kilkudziesięciu rynkach – ten wynik robi wrażenie. To kwestia odwagi i gotowości ruszenia w nieznane, odpowiedź na zapotrzebowanie czy naturalna potrzeba rozwoju firmy?

Decyzję o wejściu na rynki zagraniczne podjęliśmy, gdy zdaliśmy sobie sprawę, że choć w Polsce mamy jeszcze dużo do zrobienia, prędzej czy później osiągniemy tu sufit. To naturalna kolej rzeczy w biznesie. Marka Mokosh dynamicznie rośnie na naszym rynku, to nas cieszy, ale myślimy perspektywicznie. Wyjście za granicę daje możliwość zabezpieczenia firmy poprzez dywersyfikację działań. Dzięki temu, jeśli sprzedaż spowolni na jednym rynku, obecność na innych pozwoli przetrwać chwilowe trudności. Oczywiście, zdawałam sobie sprawę, że taki krok wymaga ogromnego wysiłku oraz czasu. Każdy, kto zajmuje się eksportem, ma świadomość, że to maraton, a nie sprint, dlatego warto zacząć ten proces jak najwcześniej.

Marka Mokosh Cosmetics odwołuje się do mitologii słowiańskiej, choćby w nazwie, która nawiązuje do imienia starosłowiańskiej bogini. Jak opowiedzieć o tym klientkom z innych państw?

Nasz storytelling oczywiście zmienia się w zależności od rynku. Są jednak kwestie nadrzędne, które nigdy nie ulegają zmianie. Mam na myśli transparentność, wierność zasadom fair trade czy uczciwe podejście do zatrudniania ludzi. Podobnie jest z naszymi zasadami dotyczącymi informowania o składzie kosmetyków czy działaniu poszczególnych produktów. Prawda, uczciwość i minimalizm to nasze znaki rozpoznawcze. Nie obiecujemy rzeczy, które są niemożliwe do zrealizowania, unikamy górnolotnych haseł. Jesteśmy oszczędni w przekazie, bo uważamy, że najważniejsze to nie stracić z pola widzenia tego, co naprawdę istotne – jakości produktów.

Foto: Materiały prasowe

Taka filozofia działania przynosi efekty – produkty Mokosh Cosmetics zdobywają nagrody na wielu rynkach. To droga do budowy zaufania i świadomości marki poza Polską?

Nagrody to miły dodatek, rodzaj wisienki na biznesowym torcie. Kluczowe przy wchodzeniu na dany rynek są jednak działania sprzedażowe i marketingowe. Należy zacząć od znalezienia odpowiednich dystrybutorów, którzy będą w stanie zaangażować się w naszą markę. To najprostsza droga do rozwoju sprzedaży na danym rynku. Najpierw jednak trzeba pokonać obawy dystrybutorów, którzy często nie są skorzy do tego, by się zaangażować, bo nowa marka to dla nich niepewna inwestycja. Muszą uwierzyć, że taki krok im się opłaci.

Foto: Materiały prasowe

Reklama
Reklama

Czy w ofercie marki Mokosh Cosmetics są produkty, które stały się bestsellerami bez względu na rynek?

Gdybym miała wskazać jeden produkt, zapewne byłby to nasz balsam brązujący. Zadebiutował na rynku w 2017 roku, ale mimo upływu czasu to wciąż unikatowy produkt, na tyle innowacyjny i jakościowy, że stał się bestsellerem na wielu rynkach. Wśród najpopularniejszych produktów marki Mokosh jest też balsam antycelulitowy. Wszedł do oferty w tym roku, a w wielu krajach jest już numerem dwa, albo walczy o tytuł bestselleru. Natomiast jeśli chodzi o produkty do twarzy, to prym wiedzie nasze serum z egzosomami. Ten składnik to prawdziwa innowacja, bo ma naprawdę niesamowity wpływ na skórę.

Foto: Materiały prasowe

W rozwoju firmy nic nie zastąpi doświadczenia. Jakiej rady udzieliłaby pani sobie samej z okresu, gdy startowała pani dopiero z marką Mokosh Cosmetics?

Każdy musi popełnić pewne błędy, bo w ten sposób najlepiej się uczymy. Niektóre błędne założenia są zresztą uniwersalne: firmy podejmujące decyzję o ekspansji zagranicznej zbyt często kopiują rozwiązania, które sprawdziły się na ich rynkach macierzystych. Takie podejście powoduje, że nie słyszymy tego, co chcą nam przekazać klienci albo dystrybutorzy. Dzisiaj zdaję sobie sprawę, że trzeba pamiętać o zasadzie: im więcej wiem, tym bardziej mam świadomość, że nic nie wiem, dlatego muszę być uważna. To przekłada się na lepszą ofertę, bardziej dostosowaną do danego rynku. Czasem chodzi o postawienie na ten, a inny produkt, czasem wystarczy zmiana storytellingu czy hasła promocyjnego.

Spróbujmy spojrzeć w przyszłość. Jakie nowe wyzwania widzi pani przed marką Mokosh Cosmetics?

Nasz cel to dalszy rozwój za granicą. Będziemy robić wszystko, by być na rynkach zagranicznych i poszerzać tam swój asortyment. Drugi cel to walka o zmianę myślenia na temat polskich kosmetyków. Nasz rynek kosmetyczny jest świetny, mamy fantastycznie wykształconych kosmetologów, a kreatywność polskich technologów nieustannie mnie zaskakuje. Mimo to wciąż jeszcze w wielu miejscach na świecie pokutuje opinia, że polskie produkty nie mogą być premium. Dlatego marzę, żeby w przyszłości móc powiedzieć: „Jestem Polką, mam firmę kosmetyczną” i w odpowiedzi usłyszeć: „Macie w Polsce świetne produkty”. Chciałabym też w czołowych drogeriach zobaczyć półki z polskimi kosmetykami, obok działu z koreańską pielęgnacją.

Młoda polska marka kosmetyczna obecna na kilkudziesięciu rynkach – ten wynik robi wrażenie. To kwestia odwagi i gotowości ruszenia w nieznane, odpowiedź na zapotrzebowanie czy naturalna potrzeba rozwoju firmy?

Decyzję o wejściu na rynki zagraniczne podjęliśmy, gdy zdaliśmy sobie sprawę, że choć w Polsce mamy jeszcze dużo do zrobienia, prędzej czy później osiągniemy tu sufit. To naturalna kolej rzeczy w biznesie. Marka Mokosh dynamicznie rośnie na naszym rynku, to nas cieszy, ale myślimy perspektywicznie. Wyjście za granicę daje możliwość zabezpieczenia firmy poprzez dywersyfikację działań. Dzięki temu, jeśli sprzedaż spowolni na jednym rynku, obecność na innych pozwoli przetrwać chwilowe trudności. Oczywiście, zdawałam sobie sprawę, że taki krok wymaga ogromnego wysiłku oraz czasu. Każdy, kto zajmuje się eksportem, ma świadomość, że to maraton, a nie sprint, dlatego warto zacząć ten proces jak najwcześniej.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Reklama
Kosmetyki
Boss Bottled Beyond. Dwa mocne akordy i gra kontrastów
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Kosmetyki
Słynny dom mody po stu latach kończy z modą. Zostają perfumy i kosmetyki
Kosmetyki
Biznesowa porażka Kate Moss. Jej marka kosmetyczna znika z rynku po trzech latach
Kosmetyki
Koniec „efektu szminki”? Zmienia się trend, który rządził branżą luksusową
Kosmetyki
Bondi Sands: Naturalny efekt opalenizny. Sekret słynnej australijskiej marki
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama