Szczyt klimatyczny COP26 w Glasgow zakończył się kompromisowym porozumieniem, które jest sukcesem polityków, ale to zarazem zła wiadomość dla klimatu. Uczestnicy szczytu zgodzili się wprawdzie na wspólną deklarację o „odchodzeniu od wykorzystywania węgla”, ale zapowiedzi nie wskazują na to, by dzięki tym kompromisowym decyzjom udało się powstrzymać ocieplenie klimatu powyżej 1,5 stopnia.
Czytaj więcej
„Szybka moda” musi zniknąć w ciągu obecnej dekady – mówi Robert Gentz, szef Zalando w rozmowie z „Financial Times” i zapowiada, że jego firma chce wywierać presję na branżę mody, by stała się bardziej ekologiczna.
Rezygnacja z wykorzystywania węgla to problem nie tylko polityków, ale też firm. Wiele z nich chce być postrzeganych jako świadome i podejmujące działania na rzecz środowiska – choćby szwedzki H&M, potentat rynku „szybkiej mody”, która, co jest wiedzą powszechnie dostępną, przyczynia się do zanieczyszczania środowiska.
H&M rezygnuje z węgla
Właściwie na każdym etapie życia produktów tworzonych przez przemysł odzieżowy, pojawiają się wyzwania, które w świetle walki o zatrzymanie zmian klimatycznych, stają się palącymi problemami: ubrania tworzone jako odpowiedź na „trendy” powstają nie z myślą o tym, by służyły przez lata, ale by odpowiadały jedynie na chwilowe mody. Globalizacja produkcji ubrań to spory ślad węglowy, bo produkty trzeba przetransportować do Europy czy USA przez pół świata.
Do tego wiele fabryk szyjących dla światowych marek ma problemy ze spełnianiem wymogów dotyczących troski o środowisko. Klienci na pozór nie dostrzegają problemu, bo ktoś, kto kupuje produkty H&M czy Zary w Europie, jest bardzo daleko od miejsc, gdzie te ubrania powstały, ale to nie oznacza, że problemu nie ma. Jest – i to bardzo poważny.