Litwinka stworzyła biznes wart miliardy dolarów. Pomysł narodził się na imprezie

Wszystko zaczęło się od przepełnionej szafy i pomysłu na to, jak pozbyć się nadmiaru ubrań. Tak rozpoczęła się historia Vinted, litewskiej aplikacji, która stała się globalnym fenomenem i zarazem biznesem wartym obecnie miliardy dolarów. Kim jest Milda Mitkute, współtwórczyni Vinted?

Publikacja: 04.10.2024 11:44

Milda Mitkute założyła Vinted wspólnie z kolegą Justasem Janauskasem, specjalistą od IT.

Milda Mitkute założyła Vinted wspólnie z kolegą Justasem Janauskasem, specjalistą od IT.

Foto: Malvina Stankute

„Musimy skończyć rozmowę o czasie, bo nie mogę się spóźnić po dzieci do szkoły” – podkreśla Milda Mitkute na początku naszego spotkania. Współtwórczyni firmy, która zrewolucjonizowała rynek mody na świecie, nie jest typową kobietą biznesu. Ale w historii Vinted, litewskiego „jednorożca” wycenianego na kilka miliardów dolarów, na dobrą sprawę 
nic nie jest typowe.

Vinted: rynek, który rośnie w oczach

Rynek ubrań używanych to dzisiaj gigantyczny biznes. Według 
raportu organizacji ThredUp do 2027 roku wartość globalnego rynku ubrań używanych podwoi się i osiągnie 350 miliardów dolarów. Ważne są nie tylko liczby, ale i tendencje – ten rynek rozwija się ponad trzy razy szybciej niż całość rynku odzieży na świecie. Według analiz ThredUp w 2025 roku ubrania używane będą stanowić 10 procent całości rynku ubrań. 

Dlaczego ludzie sięgają po rzeczy używane? Wspomniane badanie ThredUp wylicza cztery główne przyczyny: po pierwsze – korzystna cena, po drugie – wyjątkowe przedmioty, których nie da się kupić w sklepach, po trzecie – możliwość kupna produktów marek premium po niższych cenach i wreszcie dlatego, że to bardziej korzystne dla planety.  

Czytaj więcej

Nowa najbardziej pożądana marka luksusowa na świecie. Dominacja na rynku wtórnym

Nie oznacza to, że jako ludzkość uporaliśmy się z problemem wyrzucania czy utylizacji ubrań używanych. Nadal produkujemy za dużo, więcej, niż jesteśmy w stanie kupić, więcej, niż są w stanie pomieścić nasze szafy. Nadal problemem jest niska jakość wielu produktów, które nie nadają się do tego, by używać ich przez wiele lat, bo priorytetem dla producentów jest niska cena.

Widać jednak zmianę. Czasy, gdy wizyta w sklepie z ubraniami używanymi uważana była w najlepszym przypadku za objaw ekscentryczności, dawno minęły. Dzisiaj to styl życia – większy wybór, lepsze ceny i korzyść dla środowiska.

Czy fenomenu kupowania ubrań używanych nie byłoby, 
gdyby nie Vinted? Byłby, ale bez Vinted z pewnością wyglądałby 
on inaczej. 

Kim jest Milda Mitkute? Stworzyła aplikację Vinted 

Milda Mitkute ma 38 lat i czwórkę dzieci. – A właściwie piątkę – śmieje się. – Tak mówimy w naszej rodzinie. Mamy pięcioro dzieci, z czego jedno jest dorosłe i samodzielne – dodaje. Tym piątym dzieckiem jest Vinted, serwis internetowy i aplikacja, dzięki której ludzie z całego świata mogą sprzedawać i kupować używane ubrania. Ten opis nie brzmi jak „rocket science”, ale Milda przyłożyła rękę do tego, że świat się zmienił. Vinted, skromny pomysł na to, co zrobić z niechcianymi ubraniami w szafie, zmienił się w międzynarodowy biznes i fenomen, dzięki któremu ubrania „vintage” mogą zyskać drugie, a czasem też trzecie, czwarte czy piąte życie. Mogą stać się ponadczasowe – tak jak dobra moda, która sprawia, że nie przestaje się dobrze wyglądać.

Malvina Stankute

Milda Mitkute wymyśliła Vinted jako projekt, który miał jej pomóc uporać się z nadmiarem ubrań we własnej szafie. Tak zaczęła się historia jedynego litewskiego „jednorożca”, jak określa się firmy technologiczne warte co najmniej miliard dolarów. 

– Pierwotnie w ogóle nie był to projekt biznesowy – wspomina Milda Mitkute. – Gdy masz 21 lat, podążasz za głosem serca. Na uniwersytetach uczą, że trzeba napisać biznesplan. Ale młodzi 
ludzie wiedzą, że biznesplany są nudne – wspomina. – Co wpisać do takiego planu? Nie mogliśmy przecież oprzeć się na przypuszczeniach czy przeczuciach. 

Czytaj więcej

Rusza proces dekady. Nowy etap walki dzieci o sukcesję w imperium miliardera

By ten projekt się powiódł, potrzebny był nie tylko dobry 
pomysł, ale też wykonanie. W 2008 roku 22-letnia Milda Mitkute na imprezie w Wilnie spotkała dawno niewidzianego znajomego, trzy lata starszego od niej informatyka Justasa Janauskasa. Ten z początku nastawiony był sceptycznie do pomysłu, ale w końcu dał się przekonać. Kilka tygodni później powstała pierwsza wersja serwisu, który miał rozwiązać problem przepełnionej szafy Mildy.  

Dzisiaj moja rozmówczyni przyznaje, że paradoksalnie brak wiedzy i doświadczenia były dla nich błogosławieństwem. – Im mniej wiesz, tym lepiej, bo w twojej głowie nie pojawiają się obawy – śmieje się. Pomogło to, że w 2008 roku nie było żadnego dominującego gracza na rynku, na którym chcieli zaistnieć Milda i Justas. Był eBay i były serwisy z ogłoszeniami online, ale te rozwiązania nie sprawdzały się w odniesieniu do ubrań.

Nadzieja w młodych

W 2008 roku wszystko wyglądało inaczej. Świat finansów 
zmierzał ku katastrofie po upadku banku Lehman Brothers w USA. Internet mobilny raczkował, ledwie rok wcześniej Steve Jobs zaprezentował zdumionemu światu pierwszą generację iPhone’a, w którym transmisja danych z prędkością mitycznego 3G nadawała się co najwyżej do wysłania e-maila, ale bez załączników. W internecie dominowały Yahoo, eBay, Amazon i Google. Mało kto słyszał o strumieniowaniu muzyki, a e-commerce uważano za ciekawy wprawdzie i obiecujący, ale jedynie dodatek do tradycyjnego handlu w sklepach.

W 2008 roku pokutowało też zupełnie inne niż dzisiaj myślenie o ubraniach z drugiej ręki, zwłaszcza w krajach tworzących dawniej Związek Radziecki. – Konieczne było uporanie się z fatalną opinią, jaką miały ubrania używane. Ludziom, którzy pamiętali czasy ZSRR, kojarzyły się one przede wszystkim z biedą – tłumaczy Milda Mitkute.

Na szczęście dla twórców Vinted młodzi ludzie mieli zupełnie inny pogląd na tę sprawę: kupowanie rzeczy używanych oznaczało większy wybór, większą wolność i swobodę wyrażania siebie. – W 2008 roku mieliśmy już odpowiednio dużą grupę ludzi gotową na taką zmianę. To były osoby, które nie chciały wyglądać jak ludzie na ulicach kupujący swoje ubrania w sklepach dużych marek. Oczywiście, to była grupa stosunkowo niewielka, ale stanowiła bazę, na której można było budować. Stopniowo 
następowała zmiana w społeczeństwie – mówi Milda.

Stworzyła Vinted: „Wolę styl niż modę”

„Uzależnienie od ubrań zmieniło moje życie” – brzmi tytuł jednego z wystąpień publicznych Mildy Mitkute. Nagrano je w Estonii w 2021 roku, Milda przemawiała do młodych estońskich przedsiębiorców. W rozmowie ze mną przyznaje jednak, że moda nigdy jej nie interesowała. – Zdecydowanie wyżej stawiałam styl. Pomysł na Vinted po części narodził się dlatego, że nie chciałam wyglądać jak inni ludzie, noszący ubrania z aktualnej kolekcji. Nigdy też nie interesowały mnie marki luksusowe. Bardziej pociągało mnie wyszukiwanie rzeczy unikatowych i rzadkich, takich, których nie ma w sklepach. To zresztą zostało mi do dzisiaj. Z tą różnicą, że obecnie, inaczej niż kiedyś, nie kupuję zbyt dużo ubrań. To chyba wynika z większej dojrzałości i świadomości. Jeśli na przykład kupuję T-shirty, wybieram takie, które posłużą mi długo – mówi Milda.

Malvina Stankute

Nieoczekiwanie dla twórców projekt szybko zaczął żyć własnym życiem. W Litwie, kraju niewielkim, wieść o nowym serwisie 
rozchodziła się błyskawicznie. 

W kolejnych latach wydarzenia potoczyły się bardzo szybko. W 2012 roku pojawiła się oficjalna aplikacja, a serwis zdobywał kolejne rynki. W ostatnich kilku latach Vinted przejęło dwóch swoich konkurentów, umacniając się w ten sposób na rynku europejskim. Obecnie aplikacja jest dostępna na 21 rynkach i może pochwalić się ponad 100 milionami zarejestrowanych użytkowników. W firmie pracuje ponad 2000 osób. Mildy i Justasa w tym gronie już nie ma – oboje zachowali tytuły założycieli serwisu, 
ale nie pracują nad nim na bieżąco. Mimo to są mocno związani emocjonalnie z firmą, którą zbudowali. W końcu to ich dziecko.

Vinted: biznes czy przygoda?

– Dość długo nie traktowaliśmy Vinted jak biznesu – przyznaje Milda Mitkute. – Ta firma była dla nas bardziej jak przygoda albo jak gra – wspomina. Przełom nastąpił, gdy w firmie pojawił się 
inwestor – litewski przedsiębiorca Mantas Mikuckas. – Zapytał nas, czy wiemy, co stworzyliśmy. Odpowiedziałam, że serwis, dzięki któremu kobiety mogą sprzedawać swoje ubrania – mówi Milda. „Coś znacznie większego” – miał odpowiedzieć Mikuckas.

– Gdy dołączył do nas Mantas, poczuliśmy, że wydarzyło się coś ważnego. Pamiętam, że powiedział: „Nie chcę 
kupić waszej firmy, ale chętnie w nią zainwestuję”. Dzięki niemu ­dostrzegliśmy wady naszego projektu, choćby to, jak źle był zaprojektowany. Wcześniej byliśmy tylko we dwoje, ja i Justas. On miał pracę, z której się utrzymywał, więc brakowało mu czasu na inne aktywności. Nawet jeśli zdawaliśmy sobie sprawę, że coś nie działa w serwisie tak, jak powinno, mieliśmy bardzo ograniczone możliwości, żeby 
to poprawić. Dzięki Mantasowi sytuacja uległa zmianie. Zatrudniliśmy ludzi i zaczęliśmy zmiany – wspomina Milda.

Efektem obecności inwestora w firmie była też ekspansja 
– Vinted wyszło poza Litwę i zaczęło się pojawiać na kolejnych rynkach w Europie. Było już jasne, że nie mówimy o projekcie entuzjastów. Przy odrobinie wyobraźni można było zrozumieć, 
że rodzi się firma, która ma szansę zmienić to, jak wygląda rynek sprzedaży ubrań.

Ile wart jest pomysł na biznes?

Co było ważniejsze w przypadku Vinted: pomysł czy wykonanie? – Niektórzy mówią: mam dobry pomysł, ale nie zdradzę go nikomu, bo ktoś mi go ukradnie – tłumaczy Milda. – Mam zupełnie inne myślenie. Zawsze uważałam, że jeśli masz jakiś pomysł, dziel się nim z innymi, słuchaj krytyki, ale i dobrych rad. Padną pewnie jakieś przykre słowa, ale zyskasz też bezcenną wiedzę. Tak też było w przypadku Vinted – opowiadaliśmy o tym, co chcemy zrobić, w ten sposób informacja o naszym serwisie rozchodziła się wśród ludzi. Słuchaliśmy opinii innych i to pomogło nam stworzyć 
lepszy serwis – tłumaczy. 

Ostatecznie kluczowy był wysiłek, który podjęła ona i Justas. – Sukces zawdzięcza się ciężkiej pracy lub jeszcze lepiej: mądrej pracy – wyjaśnia Milda. – Myślę, że 80–90 procent efektu końcowego zależy od pracy, a nie od pierwotnego pomysłu.

Utopia w świecie mody

Milda jest wciąż zaangażowana w ten projekt, choć na innych zasadach niż dawniej. Poza tym – przed etykietką „founderki” jednego z najpopularniejszych w Europie platform sprzedaży ubrań używanych nie da się łatwo uciec. – Gdziekolwiek pojadę, jeśli wspomnę tylko, że jestem z Vinted, od razu rozpoczyna się rozmowa – przyznaje. Nie da się od tego uciec czy pominąć.

Pytam Mildę o „fast fashion”. – W tej sprawie nie ma jednej 
dobrej odpowiedzi. Ktoś może powiedzieć: trzeba kupować mniej, ale to utopia. To niemożliwe. Część ludzi rzeczywiście będzie kupować mniej, ale nadal mamy resztę świata, która nie zmieni swojego stylu życia.

Rynek mody jest odbiciem miejsca, w którym jesteśmy jako społeczeństwa. Gdyby nie było takich miejsc jak Vinted, T-shirt, którego nie chcesz już nosić, po prostu musiałbyś wyrzucić – tłumaczy Milda. – A wyrzucanie ubrań jest ostatecznym rozwiązaniem. Tego typu platformy są odbiciem potrzeb społecznych: potrzebujemy narzędzi, dzięki którym będziemy mogli sprzedać ubrania używane. Nieistotne, czy są to rzeczy drogie, czy mówimy o produktach „fast fashion”. Nikt nie kupuje ubrań na jeden dzień czy jeden tydzień – przekonuje Milda Mitkute.

Vinted sprawiło, że dojrzałam

– Zanim pojawiło się Vinted, byłam studentką. Studenci z reguły nie przejmują się biznesami, ich głowy zaprzątają myśli o imprezach i podróżach. 
Ja musiałam dość szybko dodać do tego „twarde” umiejętności: pracę z budżetem i dokumentami, opracowywanie strategii, rozmowy biznesowe. Jestem osobą, która świetnie czuje się w realizowaniu rozmaitych projektów, lubię wyzwania i zmienność. Lubię ciekawe tematy i nie chcę w kółko robić tego samego. Przez dziesięć lat byłam całkowicie zaangażowana w Vinted. To było trudne, ale dawało mi dużo satysfakcji, a przy okazji bardzo dużo się 
nauczyłam – mówi. 

– Mam komfort, bo mogę wybierać projekty biznesowe, w które chcę się zaangażować jako inwestorka. Inwestowanie dla 
samego pomnażania pieniędzy mnie nie interesuje. Dzięki Vinted poznałam wielu ludzi, więc dociera do mnie dużo informacji o start-upach czy pomysłach, które warto wesprzeć. Na początku działałam trochę chaotycznie, z czasem jednak zrozumiałam, 
co jest dla mnie ważne, i zawęziłam krąg zainteresowania – mówi Milda. Dzisiaj jedną z kluczowych dziedzin dla niej jest edukacja. – Rozważam stworzenie funduszu inwestycyjnego, który finansowałby przedsięwzięcia z tej dziedziny. Po raz pierwszy chcę przejść z reaktywnego inwestowania do proaktywnego. To na razie początek, ale czuję, że znalazłam dziedzinę, która mnie interesuje. Widzę też sporo problemów i chcę pomóc je rozwiązywać. Musimy zmienić nasz system edukacyjny, by dostosować się do nowych czasów.  

Milda Mitkute: 300 procent siebie

Kim jest Milda w 2024 roku? – Pierwsze słowo, które przychodzi mi w tym momencie do głowy, to „równowaga” – odpowiada bez zastanowienia. – Zawsze byłam osobą, którą działa na 200 czy nawet 300 procent. Jeśli w coś się angażowałam, to po to, żeby dać z siebie wszystko, a nawet więcej. Ale dzisiaj mam 38 lat i być może po raz pierwszy w życiu czuję, że potrzebuję większej równowagi w życiu. Nadal mnóstwo energii poświęcam na projekty, w które się angażuję, ale moje życie jest bardziej ustabilizowane, jeśli chodzi o czas na rozrywkę, pracę, tematy zawodowe i prywatne. Musiałam jednak do tego dojść i to zrozumieć. Niektórzy podświadomie szukają tej równowagi i ją znajdują. Mnie zabrało to sporo czasu – przyznaje.

„Musimy skończyć rozmowę o czasie, bo nie mogę się spóźnić po dzieci do szkoły” – podkreśla Milda Mitkute na początku naszego spotkania. Współtwórczyni firmy, która zrewolucjonizowała rynek mody na świecie, nie jest typową kobietą biznesu. Ale w historii Vinted, litewskiego „jednorożca” wycenianego na kilka miliardów dolarów, na dobrą sprawę 
nic nie jest typowe.

Vinted: rynek, który rośnie w oczach

Pozostało 97% artykułu
Sukces Story
Bogna Sworowska wróciła na światowe wybiegi w wieku 57 lat. „Spełniam marzenia”
Sukces Story
Jego pomysł nazywano błędem. Oskar Zięta zbudował na tym biznes wart miliony
Sukces Story
Najbardziej pożądane miejsce pracy w świecie mody wciąż puste. Kto je zajmie?
Materiał Promocyjny
Zaskocz na plaży — najnowsze trendy w bikini, które warto znać
Materiał Promocyjny
Dylematy ekologiczne
Matriał Promocyjny
Jaki iPhone kupić w 2024 roku?