Michał Kiciński: firmy technologiczne traktują nas jak chodzące portmonetki
Żyjemy w świecie, w którym cała nasza uwaga skierowana jest na obiekty zmysłów, na to co na zewnątrz. Dramatycznie mało uwagi kierujemy do wewnątrz. Ja zawsze byłem ciekawski, interesowało mnie, dlaczego zachowuję się w taki, a nie inny sposób, dlaczego mam skłonność do podejmowania takich, a nie innych decyzji. Dopiero wejście w siebie i obserwacja swojego świata wewnętrznego dały mi odpowiedzi na te pytania.
Przy czym często to nie jest to miły proces. Przyglądasz się sobie i zaczynasz zauważać wiele niefajnych rzeczy. ja wciąż odkrywam różne swoje ciemne strony. Dlatego lepiej nie przywiązywać się do wizerunku siebie w swoich własnych oczach. jest on mniej lub bardziej nieprawdziwy, zazwyczaj bardziej.
Dzięki medytacji można dostrzec w sobie wiele motywacji, ale też łatwiej jest dostrzegać motywacje u innych.
Gdy zgłaszają się do mnie osoby z propozycjami biznesowymi, łatwiej na przykład potrafię dostrzec, że komuś schlebia prowadzenie biznesu z kimś, kto, tak jak ja, odniósł sukces, i w ten sposób chce się dowartościować. Dla mnie to ważne, w co dana osoba inwestuje energię – w rozwój projektu czy w dowartościowywanie się poprzez otaczanie się ludźmi o określonej pozycji społecznej? Gdy oceniam projekty biznesowe, ważne dla mnie jest dotarcie do najgłębszych intencji, które kierują ludźmi, z którymi mam robić interesy. zrozumienie motywacji własnych i cudzych pomaga mi funkcjonować w relacjach z innymi ludźmi.
Twoja nowa firma będzie produkować minimalistyczne telefony tylko do rozmowy.
Na stronie firmy znalazłem takie zdanie: „Technologia skoncentrowana na człowieku”.
W 2020 roku technologia koncentruje się na nas, ale w coraz gorszym sensie: dużo nam zabiera, dając w zamian jedynie błyskotkę, która ma cieszyć oko i sprawić, że będziemy zadowoleni.
MK: Mam takie same odczucia. Firmy technologiczne traktują nas jak chodzące portmonetki. Płacimy za używanie technologii albo swoją uwagą, albo wykupując subskrypcje usług, albo kupując po raz kolejny odświeżony produkt. Problem świata kapitalistycznego polega na tym, że obowiązuje model „money first”, a to, co nam zostaje, gdy system nas przemieli, to ogryzek w postaci błyskotki. Moim zdaniem to błędne podejście, na dłuższą metę system nie powinien tak wyglądać. nie ma znaczenia, w jakiej branży działasz, istotne są priorytety.
W mojej nowej firmie zaczęliśmy od myślenia nad priorytetami. w naszym przypadku to dobrostan naszych klientów. Uważamy, że tego brakuje, to nie jest priorytet żadnej czołowej firmy technologicznej. nawet te, które kiedyś się do tego odwoływały, zgubiły to po drodze pod presją nieustającego poprawiania wyników. w Mudicie zyski mają się pojawić jako nagroda za dobrze wykonane zadanie. To niby tylko teoria, ale nie lekceważyłbym wpływu idei na nasz realny świat, włącznie z produktami na nim istniejącymi.
Nasz pierwszy telefon, Mudita Pure, to najbardziej ortodoksyjne spojrzenie na przebodźcowanie. To produkt, który zdecydowanie się od tego odcina, bez kompromisów. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że to urządzenie nie dla każdego.
W takim razie dla kogo?
MK: Rynek telefonów służących do powadzenia rozmów jest dość zapomniany. Duzi gracze porzucili ten segment. Mamy statystyki, wiemy, ile milionów osób wciąż używa tego typu urządzeń. Tworząc telefon, chcemy zadbać o tych, którzy potrzebują takiego urządzenia, a nie mogą go kupić, bo w zasadzie nie ma na rynku wysokiej jakości urządzeń tego typu. Dominują tanie urządzenia oparte na archaicznych systemach operacyjnych. na przekór temu chcieliśmy stworzyć produkt w tym segmencie i udowodnić, że można zrobić rzecz bardzo dobrej jakości.
Mam jednak świadomość, że to telefon niszowy. Przeznaczony jest dla osób, które nie chcą się „przesiąść” na smartfony. w skali globalnej takich użytkowników jest jednak całkiem sporo. zależy nam też na osobach, które są zmęczone smartfonami.
Bycie offline staje się dzisiaj luksusem. Większość ludzi nie może sobie na to pozwolić, taka możliwość zazwyczaj się pojawia, gdy człowiek osiąga pewien poziom życia. Ja mogę sobie pozwolić na luksus bycia offline, ale stworzyłem organizację, która działa nawet wtedy, gdy wyłączam telefon.
Kolejna grupa, aktywniejsza, niż początkowo sądziliśmy, to ci, którzy nie radzą sobie z nadmiarem informacji i potrzebują radykalnego rozwiązania, dzięki któremu zredukują liczbę bodźców. jestem dobrym przykładem: zamierzam przesiąść się na telefon Mudita Pure i zrezygnować z mojego smartfona, w którym i tak wyciąłem już niemal wszystkie możliwe funkcje. Są wreszcie tacy, którzy smartfon chcieliby zostawiać w pracy na biurku i mieć przy sobie prosty telefon do kontaktu z najbliższymi, aby w ten sposób wyraźnie oddzielać pracę od życia prywatnego, bo trendem ostatnich lat jest zacieranie granicy między tymi sferami życia.
Twoim ostatnim oficjalnym dniem pracy w CD Projekcie był dzień premiery zwiastuna gry „Cyberpunk 2077”. Co czujesz dzisiaj?
MK: Ekscytację, bo jestem ciekaw, co z tego wyjdzie, ale też dlatego, że gdy wypuszczaliśmy teaser, nic jeszcze nie było gotowe. Mieliśmy jedynie pomysł. Od tamtego czasu wykonano gigantyczną pracę, by ten pomysł przekuć na bardzo złożony produkt. Setki szalenie utalentowanych ludzi tworzą coś wielkiego z niemalże niczego. To fantastyczne uczucie, niemal mistyczne. Dochodzi do tego jeszcze inna rzecz: w ogóle nie musiałem pomagać w tym, by ten projekt się zmaterializował. wcześniej wkładałem mnóstwo energii w projekty CD Projektu. Teraz powstaje wielka rzecz, której w jakimś malutkim stopniu czuję się częścią, a nie kosztowało mnie to wiele energii.
Zdjęcie Michała Kicińskiego: Radek Polak