Z tego artykułu się dowiesz:
- Jakie wyzwania napotkali inwestorzy podczas rewitalizacji Zamek Sarny na Dolnym Śląsku?
- Dlaczego Zamek Sarny jest wyjątkowym punktem na kulturalnej mapie Dolnego Śląska?
- Jakie są długoterminowe plany dla Zamku Sarny, w tym koncepcje związane z działalnością turystyczną i winiarską?
Nie sądziłem, że to przerodzi się w projekt mojego życia – mówi Martin Tomczyk, współwłaściciel Zamku Sarny na Dolnym Śląsku. Przez dekady XVI-wieczny zabytek był częścią PGR-u, później przez lata popadał w ruinę, bo nikomu nie był potrzebny. Dzisiaj można powiedzieć, że jedna z najbardziej okazałych rezydencji rodowych w tej części Dolnego Śląska, została uratowana. Ratować miał ją brytyjski król Karol III (wówczas jeszcze książę), a raczej jego fundacja Save Britain's Heritage. Ostatecznie wydarzenia potoczyły się inaczej, a Zamek Sarny trafił w ręce prywatnych inwestorów, którzy postawili sobie cel: przywrócić świetność jednej z pereł Dolnego Śląska.
Zamek Sarny: XVI-wieczny zamek przestał być ruiną
Początki przygody Martina Sobczyka z zamkiem w Sarnach były skromne: zaczęło się od artykułu dla „Wall Street Journal”. Był korespondentem amerykańskiego dziennika i przygotowywał materiał o renowacji zrujnowanych zabytków w Polsce. Rząd sprzedawał wtedy zrujnowane rezydencje prywatnym inwestorom za bezcen. Po raz pierwszy więc Martin Sobczyk zetknął się z tym tematem z pozycji obserwatora. – Poznałem wiele osób na różnych etapach renowacji takich obiektów – wspomina. – Ich historie były bardzo inspirujące – i w taki sposób połknąłem haczyk.
Czytaj więcej
– Jeżdżąc do innych obiektów, zawsze mieliśmy jakieś „ale” i intensywną dyskusję na temat plusów...
Po raz pierwszy Martin Sobczyk przyjechał do Saren w połowie listopada 2013 roku. – Była brzydka, słotna pogoda – opowiada. – Byłem pewien, że nic z tego nie będzie – aż zobaczyłem obiekt z oddali. Wawel! – pomyślałem. W walącej się rezydencji wciąż było wiele czaru minionych stuleci.