Niemniej teza, do której chciałbym przekonać czytelników wymaga jednak przedstawienia pewnej argumentacji. A teza brzmi: czytanie kryminałów jest zajęciem szlachetnym.Teraz argumenty. Dla mnie jednym z najbardziej istotnych jest ten, że w przypadku kryminałów – mówiąc górnolotnie – stosunkowo łatwo wejść w rytm odwołujący do pierwotnych doświadczeń i zadań literatury. Śledząc wciągającą, pochłaniającą historię czytelnik odrywa się od rzeczywistości na rzecz kreacji jakby nie było artystycznej. Jest tylko on i utwór, trochę poza miejscem i czasem. Oczywiście można zbić ten argument poprzez dowodzenie, że podobnych wrażeń potrafi dostarczyć serial, kino nawet klasy B, czy jakakolwiek porządniejsza gra. Nie do końca. Literatura – jaka by nie była – ze swojej natury musi zaangażować wyobraźnię czytelnika, a to już bardzo dużo – dla mnie oznacza znacznie większą więź z utworem, o korzyściach dla treningu umysłu nie wspominając. Sam zresztą w trudniejszych życiowych momentach rzucałem się na kryminały, żeby choć trochę oderwać się od owych ponurych przejawów rzeczywistości. Działało znakomicie.

""

film noir concept showing the detective holding a gun to his head and standing on roof top at rainy night, digital art style, illustration painting

sukces.rp.pl

Argument drugi. Kryminał z samej swojej natury wymaga współmyślenia czytelnika. I to znów jest cenne – nawet zastanawianie się nad wydawałoby się prostymi pytaniami: kto ukradł? kto miał w tym interes? jaki popełni błąd? ma swoją wartość. Mamy bowiem czasy, kiedy rozwiązując najpoważniejsze nawet problemy dotyczące naszych zajęć zawodowych mamy generalny kłopot z analizą zachowań ludzkich i analizą motywacji. Kryminały choć trochę tego uczą i to jest ich zaletą. Co więcej, w większości przypadków – pomijając historie z jakimiś piętrowymi tajemnicami – dobry kryminał wymaga od czytelnika wysiłku pod względem analizy logiki zdarzeń. Nie ma nic gorszego dla autora niż diagnoza odbiorcy, że „to naciągane”. Czyli odbiór kryminału, dobrego kryminału, wymaga od odbiorcy intelektualnej pracy, co już samo w sobie jest korzyścią.

Kolejna sprawa, może nieco zaskakująca jako zaleta kryminałów, ale dla mnie bardzo cenna. Czytając kryminały poznajemy po prostu kawał świata. U Skandynawów północ Europy, u Camillerego – jej południe. A u Krajewskiego dawny świat Wrocławia czy Lwowa. I tak dalej. Z tych wszystkich historii można sporo się nauczyć pod względem geograficznym i historycznym. Czym dla Polaków było Ystad i Skania przed wysypem powieści Mankella? W najlepszym razie miejscem dokąd przybijały promy z Polski. Teraz, jak sadzę, dla czytelników Szweda nabrały zupełnie innego znaczenia.

I rzecz ostatnia. Wybitniejsze kryminały to po prostu bardzo dobra literatura. Z wieloma jej zaletami i raczej bez wad w postaci trudności w odbiorze, jakie wiążą się z częścią literackich arcydzieł. Czytajmy zatem kryminały bo paradoksalnie to właśnie one budzą do działania lepszą i tę bardziej inteligentną stronę ludzkiej natury.