Najbogatszy człowiek świata narzeka na hejt.  „Francuzi krytykują ludzi sukcesu”

Bernard Arnault, magnat branży luksusowej, najbogatszy człowiek na świecie (w ostatnich latach na zmianę z Elonem Muskiem) narzeka na niechęć ze strony swoich rodaków. Francuzi wolą wiecznych przegranych — twierdzi miliarder w rozmowie z „Le Figaro”.

Aktualizacja: 27.06.2023 09:54 Publikacja: 26.06.2023 16:46

Majątek Bernarda Arnaulta i jego rodziny szacuje się na ponad 224 miliardy dolarów.

Majątek Bernarda Arnaulta i jego rodziny szacuje się na ponad 224 miliardy dolarów.

Foto: Blondet Eliot/ABACA/PAP

Bernard Arnault jest jednym z najpotężniejszych ludzi świata. Kontroluje francuski koncern LVMH, giganta branży luksusowej, firmę która, pod jego kierownictwem, w ostatnich latach zdominowała rynek światowy skupiając najbardziej pożądane i najdroższe marki.

74-letni Arnault okupuje najwyższe pozycje na listach najbogatszych, pierwsze miejsce zajmując na zmianę z Elonem Muskiem. Dzięki swoim sukcesom stał się znany na całym świecie. Niestety, we Francji pozostaje nielubiany, właśnie dlatego, że odniósł sukces. Tak przynajmniej twierdzi w rozmowie z „Le Figaro”.

Bernard Arnault: „Francuzi wolą krytykować ludzi sukcesu”

Zamiast darzyć go szacunkiem i uznaniem, Francuzi wolą krytykować Bernarda Arnaulta. Twórca LVMH, giganta branży luksusowej, w którego portfolio znajdują się takie marki jak Louis Vuitton, Tiffany & Co, Christian Dior, Fendi, Givenchy czy Moët & Chandon, narzeka na swoich rodaków.

Czytaj więcej

Warszawa w czołówce miast na świecie, w których najtrudniej jest o dobrą pracę

Bernard Arnault jest najbogatszym Francuzem i Europejczykiem. W rankingu miliarderów „Forbesa” Arnault figuruje na szczycie, z kolei „Bloomberg” uplasował go na drugim miejscu swojego zestawienia, przyznając palmę pierwszeństwa Elonowi Muskowi.

Niewielu Francuzom udało się odnieść tak duży sukces jak 74-letniemu Arnaultowi, który koncern LVMH utworzył w 1987 roku. To właśnie spektakularny finansowy sukces stanowi jego zdaniem przyczynę niechęci ze strony rodaków.

Czytaj więcej

Bernard Arnault zbił majątek dzięki biznesowi w Polsce. Rzucił wyzwanie Szwedom

Arnault jest również kolekcjonerem sztuki oraz filantropem. Dlaczego więc Francuzi nie lubią swojego bogatego rodaka, którego odbarzono nieco złośliwym określeniem „wilkiem w kaszmirze”? Założyciel LVMH ma na ten temat teorię, którą podzielił się niedawno w rozmowie z dziennikarzem „Le Figaro”, Jeanem-Marie Rouartem.

„Francja to kraj, który lubi krytykować, zwłaszcza tych, którzy odnieśli sukces i są dość znani. W tej dziedzinie jestem pierwszy w kolejce” — powiedział Arnault, dodając, że Francuzi „zawsze wolą Poulidora”. Miliarder nawiązał w ten sposób do Raymonda Poulidora, francuskiego kolarza, który startował w Tour de France w latach 60. i 70. XX wieku. Nigdy nie udało mu się wygrać tego wyścigu — za to trzy razy zajmował drugie miejsce, przez co stał się dla wielu Francuzów symbolem wiecznego przegranego.

„Krytyka gospodarki rynkowej ma coraz większe poparcie, bo ekstremiści są obecnie bardzo głośni. Ich jedyną obsesją jest podnoszenie podatków w, nawet jeśli należą one obecnie do najwyższych w Europie” – powiedział Arnault w rozmowie z „Le Figaro”.  

„Wilk w kaszmirze”. Kim jest Bernard Arnault, najbogatszy Europejczyk?

Tylko w tym roku Bernard Arnault już kilkukrotnie stał się celem krytyki ze strony swoich rodaków. W styczniu Jean-Luc Mélenchon, lider mocno lewicowej partii La France Insoumise, określił miliardera „najgorszą obrazą swojego kraju”, podkreślając, że bogaci odpowiadają za cierpienie biednych, zaś dobra luksusowe nie mają racji bytu.

Arnault odniósł się do tej wypowiedzi na łamach „Le Figaro”. „Ta branża tworzy niezwykłe produkty, które ucieleśniają francuską jakość” — stwierdził biznesmen.

Francuz wrzucił też kamyczek do ogródka polityków prawicy, zarzucając im brak pomocy w odpieraniu ataków pod jego adresem. Zdaniem Arnaulta politycy ci „sprawiają wrażenie zawstydzonych, a także szukających poparcia wśród wyborców, którzy i tak na nich nie zagłosują”.

Arnaultowi dostało się też ze strony „zwykłych” Francuzów. W ramach protestów, jakie wybuchły przeciwko podwyższeniu we Francji wieku emerytalnego, w kwietniu członkowie związków zawodowych zaatakowali siedzibę koncernu LVMH w Paryżu.

Ostatnio Arnault dał paryżanom jeszcze jeden powód do krytyki. W ubiegłym tygodniu zorganizowano pokaz męskiej kolekcji marki Louis Vuitton na Pont-Neuf, znajdującym się w samym centrum Paryża najstarszym moście tego miasta.

Czytaj więcej

Debiut Pharrella Williamsa w Louis Vuitton: słynna marka w świecie Minecrafta

Ze względu na skalę imprezy, w której wzięły udział między innymi Rihanna, Kim Kardashian, Zendaya i Beyoncé, a także przedstawiciele Komitetu Organizacyjnego Igrzysk Olimpijskich 2024 i paryskiej policji, na dwa dni wstrzymano ruch zarówno na Pont-Neuf, jak i na sąsiadujących z nim ulicach. Arnaultowi zarzucono wtedy „prywatyzację” przestrzeni publicznej Paryża.

Bernard Arnault jest jednym z najpotężniejszych ludzi świata. Kontroluje francuski koncern LVMH, giganta branży luksusowej, firmę która, pod jego kierownictwem, w ostatnich latach zdominowała rynek światowy skupiając najbardziej pożądane i najdroższe marki.

74-letni Arnault okupuje najwyższe pozycje na listach najbogatszych, pierwsze miejsce zajmując na zmianę z Elonem Muskiem. Dzięki swoim sukcesom stał się znany na całym świecie. Niestety, we Francji pozostaje nielubiany, właśnie dlatego, że odniósł sukces. Tak przynajmniej twierdzi w rozmowie z „Le Figaro”.

Pozostało 89% artykułu
Ludzie
Walka o władzę w rodzinie magnata medialnego. Historia jak z serialu „Sukcesja”
Ludzie
Zaprojektowały stroje polskich olimpijczyków: „Wróciłyśmy do mody przedwojennej”
Ludzie
Nowe pokolenie Kennedych wkracza na scenę. Wnuk JFK zajmie się polityką
Ludzie
Król „mody dla milionerów” rozbił bank. Końca cichego luksusu nie widać
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Ludzie
Artur Chołdzyński: Nie odrzucam projektów, które wymagają zaangażowania