Od 1965 roku na deklu każdego egzemplarza modelu Speedmaster produkowanego przez Omegę widnieje inskrypcja informująca o tym, że mamy do czynienia z zegarkiem certyfikowanym przez NASA do pracy w przestrzeni kosmicznej. Nie ma tu słowa przesady – każdy posiadacz Speedmastera może zabrać go na orbitę i mieć pewność, że zegarek będzie działał niezawodnie (o ile znajdzie, rzecz jasna, rakietę, która go tam wyniesie).
Speedmastery, pierwotnie stworzone z myślą o wyścigach samochodowych, zostały zaprojektowane tak, by przejść surowe testy jakości i wytrzymałości przygotowane przez NASA, poszukującą sprzętu odpowiedniego dla astronautów biorących udział w misjach, najpierw Gemini, a potem Apollo.
Jak to się skończyło? Wszyscy wiemy. Siedem historycznych wypraw na Księżyc, z czego jedna nieudana, ale przez to równie historyczna. We wszystkich ekspedycjach zegarki Omega Speedmaster odegrały niebagatelną rolę. Szczególnie istotne okazały się podczas feralnej misji Apollo 13, gdy pomiar czasu za pomocą Speedmastera stanowił o „być albo nie być” załogi desperacko próbującej wrócić na Ziemię.
Każdy nabywca zegarka Omega Speedmaster może czuć się częścią tej niesamowitej historii. Co jednak z tymi, którym to nie wystarcza i chcą więcej?
Omega Speedmaster Moonphase Meteorite: zegarek kosmiczny
Pierwsza tegoroczna premiera Omegi zaskakuje. Po pierwsze – pojawia się tu zupełnie nowa komplikacja prezentująca fazy Księżyca osobno dla półkul północnej i południowej. Po drugie – tarcze zegarków wykonano z fragmentu meteorytu.