Zdobyła „architektonicznego Oscara” za dworzec w Lublinie. „Mieliśmy trzy cele”

Jako biuro zaczynaliśmy pracę od projektów w mojej ocenie najtrudniejszych, czyli przebudów dawnych PRL-owskich hoteli – wspomina Magdalena Federowicz-Boule, prezeska warszawskiego biura Tremend, które na koncie ma między innymi nagradzany dworzec w Lublinie. Obecnie przygotowujemy bardzo duże projekty, bo uczestniczymy w projekcie CPK, ale budujemy też dużo hoteli, od Albanii po Paryż – dodaje.

Publikacja: 07.03.2025 12:08

„Dzięki nagrodzie dla dworca w Lublinie, będę mogła znaleźć się w jury konkursu World Architecture F

„Dzięki nagrodzie dla dworca w Lublinie, będę mogła znaleźć się w jury konkursu World Architecture Festival” – mówi Magdalena Federowicz-Boule.

Foto: Materiały prasowe

World Architecture Festival to wielkie i ważne wydarzenie w świecie architektury. Kluczowa jest główna wygrana, to prestiż na skalę światową, ale znaczenie mają także zwycięstwa w poszczególnych kategoriach. Dworzec Lublin, zaprojektowany przez warszawską pracownię Tremend, zdobył w ubiegłym roku nagrodę w kategorii „Transport”. „Od początku chcieliśmy, by ten obiekt nawiązywał do lokalności. Dlatego sięgnęliśmy po lubelskie wycinanki i zaczęliśmy się zastanawiać, w jaki sposób możemy do nich nawiązać w naszym projekcie” – mówi Magdalena Federowicz-Boule, prezeska pracowni Tremend, która w tym roku, dzięki nagrodzie dla dworca w Lublinie, dołączy do jurorów konkursu World Architecture Festival. 

Co pani czuje, stając przed gotowym budynkiem zaprojektowanym przez pani pracownię? 

MFB: To bardzo osobiste pytanie, bo to dla mnie emocjonalny, a także w pewnym sensie trudny moment. W takich chwilach zawsze towarzyszy mi myśl o ludziach, których praca złożyła się na dany obiekt. Trzeba pamiętać, że budynki projektują całe zespoły, a nie pojedyncze osoby. Zapewne też przyglądam się też detalom, patrzę, jak wygląda całość. Duże znaczenie ma dla mnie odbiór tego, co powstało przez innych, bo projektujemy dla ludzi.

Jak to wyglądało w przypadku dworca w Lublinie?

MFB: To był projekt, przy którym mogliśmy usiąść z całym zespołem i pomyśleć nie tylko o architekturze, ale też o ekologii czy o tym, co nasza architektura przyniesie miastu. Projektując ten obiekt, postawiliśmy sobie trzy cele. Pierwszy był oczywisty: komunikacja, czyli zebranie całości miejskiej komunikacji w jednym miejscu. To wydawało nam się także ekologiczne. Drugi: stworzyć miejsce, które będzie punktem spotkań mieszkańców, a nie tylko centrum przesiadkowym dla pasażerów. I trzeci: stworzyć obiekt, który mógłby wpłynąć na rewitalizację obszarów sąsiadujących z dworcem. To było dla nas bardzo ważne. Dlatego, gdy stanęłam przed gotowym budynkiem, uśmiechnęłam się i pomyślałam: fajnie, że ten obiekt powstał, bo kolejni inwestorzy już się zastanawiają, co dalej zrobić z tą przestrzenią. 

Dworzec w Lublinie zdobył nagrodę w kategorii Transport na World Architecture Festival w 2024 roku.

Dworzec w Lublinie zdobył nagrodę w kategorii Transport na World Architecture Festival w 2024 roku.

Foto: Rafał Chojnacki

Czytaj więcej

„Architektoniczny Nobel” dla projektanta z Chin. Po raz drugi w historii

Ten budynek ma ciekawą konstrukcję, która przyciąga wzrok i uwagę. 

MFB: Pierwotnie planowaliśmy, by słupów było mniej, potem ich liczba wzrosła. Chcieliśmy też, by były drewniane, ale było to wyzwanie nie tylko konstrukcyjne, ale i pożarowe. Finalnie mamy więc słupy stalowe, ale to, co powstało, nie odbiega znacząco od naszej pierwotnej koncepcji. Przede wszystkim – mamy coś, co nazywamy „pudełkiem w pudełku”. Jest więc szklane „pudełko” wewnątrz, które mieści kasy czy poczekalnię górną i ono jest ogrzewane. Jest też „pudełko” zewnętrzne, będące rodzajem skorupy ogrzewanej wyłącznie dzięki rekuperacji. Olbrzymi dach chroni z kolei te szklane pudełka przed słońcem i deszczem. Kolejny element ekologiczny w tym projekcie to ściana betonowa, na której znalazła się mapa Lublina. Ta ściana kumuluje energię w ciągu dnia, a wieczorem – oddaje ją. Mamy też kaskadowe pompy ciepła, mikropanele fotowoltaiczne na dachach, które zapewniają dworcowi mnóstwo energii, mamy betonowe kostki antysmogowe, które oczyszczają powietrze, mamy rekuperację wody deszczowej, a także ścianę zieloną i ogród na dachu.

„Olbrzymi dach chroni budynek przed słońcem i deszczem” – mówi Magdalena Federowicz-Boule.

„Olbrzymi dach chroni budynek przed słońcem i deszczem” – mówi Magdalena Federowicz-Boule.

Foto: Rafał Chojnacki

Wizualnie najmocniejszym elementem są słupy podpierające dach.

MFB: Od początku chcieliśmy, by ten obiekt nawiązywał do lokalności. Dlatego sięgnęliśmy po lubelskie wycinanki i zaczęliśmy się zastanawiać, w jaki sposób możemy do nich nawiązać w naszym projekcie. Chcieliśmy też odwołać się do godła Lublina, w którym jest motyw winorośli. Pomyśleliśmy, że naszą konstrukcję mogłyby porastać rośliny przypominające winorośl. Najpierw powstały projekty słupów w obrazie dwuwymiarowym. Później zaczęliśmy to rozwijać w trzech wymiarach i wtedy stało się jasne, że potrzebujemy zaprojektować specjalną konstrukcję tych elementów. Zaangażowaliśmy konstruktorów, nie ukrywam, że poszukiwania odpowiednich osób zajęły nam sporo czasu, bo to bardzo skomplikowany obiekt. To było dla nas wyzwanie. Dużo osób pokochało te słupy w obecnej formie, choć ja od początku byłam zwolenniczką koncepcji, by pokryć je zielenią. Nie wszyscy tego chcieli, ostatecznie są tam porosty. Mam nadzieję, że urosną, bo na razie nie są bardzo widoczne. 

Czytaj więcej

„Miasto przyszłości” rośnie na pustyni. Miliony ludzi i ani jednego samochodu

Miasta to pani żywioł? 

MFB: Miasta były moim żywiołem tuż po studiach. Wtedy dużo podróżowałam i intensywnie zwiedzałam. Teraz na wakacje chętniej wybieram przyrodę. Jeżdżę do Afryki i do Azji, wędruję z plecakiem. To jednak nie oznacza, że przestałam lubić miasta. Wciąż uwielbiam pojechać gdzieś na parę dni, wziąć rower i pojeździć ulicami. 

„Chcieliśmy stworzyć miejsce, które będzie punktem spotkań mieszkańców, a nie tylko centrum przesiad

„Chcieliśmy stworzyć miejsce, które będzie punktem spotkań mieszkańców, a nie tylko centrum przesiadkowym dla pasażerów” – mówi Magdalena Federowicz-Boule.

Foto: Rafał Chojnacki

Które miasto daje pani najwięcej satysfakcji jako architektce?

MFB: To się u mnie zmienia. Po inspiracje jeżdżę do Londynu, Paryża, Amsterdamu czy Hiszpanii. Lubię  Madryt i Barcelonę, kocham włoską architekturę. No i oczywiście USA, ze względu na wysokościowce. Bardzo lubię miasta i wracam do nich, ciągle do tych samych. Czasem nastawiam się na odwiedzanie muzeów, czasem na zwiedzanie architektury, a niekiedy szukam doświadczeń kulturalnych czy kulinarnych. 

Dworzec w Lublinie został nagrodzony na konkursie World Architecture Festival. Była pani także jurorką tego festiwalu, wspólnie z czołowymi architektami z całego świata. Jak doszło do tego?

MFB: Rok wcześniej wystartowaliśmy w World Architecture Festival z naszym wnętrzarskim projektem apartamentu hotelu przy ul. Grzybowskiej w Warszawie. Pozbieraliśmy rozmaite elementy, takie jak fragmenty mozaik czy detali, z miejsc, które już nie istnieją w Warszawie, bo zostały zniszczone przez wojnę. Zrobiliśmy z nich dekorację, na której oparliśmy cały projekt wnętrz tego hotelu, nazwaliśmy to Warsaw Puzzle. Tym wygraliśmy pierwsze miejsce w kategorii hotelowej Inside na World Architecture Festival w 2023 roku. A w tym konkursie obowiązuje zasada, zgodnie z którą ten, kto wygrywa, ma prawo zasiadać w jury w kolejnej edycji. To wspaniałe doświadczenie, ponieważ w konkurs angażują się architekci ze znanych pracowni i profesorowie z całego świata. Udział w WAF to okazja do poznania gwiazd architektury, ale też cenionych wykładowców. Ciekawym doświadczeniem jest też poznawanie ich podejścia do sędziowania, bo zazwyczaj spojrzenie tych ludzi jest inne niż moje. Teraz, dzięki nagrodzie dla dworca w Lublinie, ponownie będę mogła znaleźć się w jury tego konkursu.

Chcieliśmy, by słupy były drewniane, ale było to wyzwanie nie tylko konstrukcyjne, ale i pożarowe. F

Chcieliśmy, by słupy były drewniane, ale było to wyzwanie nie tylko konstrukcyjne, ale i pożarowe. Finalnie mamy więc słupy stalowe” - mówi Magdalena Federowicz-Boule.

Foto: Rafał Chojnacki

Państwa biuro ma ciekawy profil. Z jednej strony – przedsięwzięcia niezwykle skomplikowane jak dworzec w Lublinie czy współpraca przy CPK. Z drugiej –  projekty wnętrz. Jak się odnajdywać kreatywnie i zawodowo na tak różnych polach jednocześnie? 

MFB: Nie ukrywam, że trochę podążamy za rynkiem, bo dla mnie architektura polega na służbie drugiemu człowiekowi. Życie człowieka się zmienia, a architektura musi za tym nadążać. Karierę zaczynałam od mieszkaniówki, potem pojawiły się projekty galerii handlowych, takich jak Manufaktura w Łodzi. Później zakochałam się w projektowaniu wnętrz hotelowych. To czysta kreacja, która musi dostosować się do stylu człowieka pod każdym względem. Duża architektura daje dużą satysfakcję, bo tworzymy ją na lata. Wnętrza też dają nam satysfakcję, gdy widzimy, że ludzie dobrze się w nich czują. Rozwinęliśmy się mocno właśnie dzięki tego typu projektom – w Hiszpanii, Francji, Węgrzech, Albanii czy nawet na Ukrainie. To dla nas odskocznia, żeby spotkać ludzi z innym sposobem myślenia, żeby przyjrzeć się innym kulturom.

Po inspiracje jeżdżę do Londynu, Paryża, Amsterdamu czy Hiszpanii, ale też do USA, ze względu na wys

Po inspiracje jeżdżę do Londynu, Paryża, Amsterdamu czy Hiszpanii, ale też do USA, ze względu na wysokościowce” – mówi Magdalena Federowicz-Boule.

Foto: Materiały prasowe

Najważniejszy obecnie dla państwa projekt to...? 

MFB: Jako biuro zaczynaliśmy pracę od projektów w mojej ocenie najtrudniejszych, czyli przebudów dawnych PRL-owskich hoteli, a także budowania galerii handlowych. Wtedy wydawało nam się, że to jest wielkie wyzwanie, bo trzeba było się zmieścić w niskich budżetach. Dzisiaj patrzę na to inaczej. Obecnie przygotowujemy bardzo duże projekty, bo uczestniczymy w projekcie Centralnego Portu Komunikacyjnego, projektowaliśmy Dworzec Łódź Fabryczna. Mamy też projekty małe, które są jednak dla nas równie ważne – projektujemy dużo hoteli, od Albanii po Paryż. Realizujemy też projekt w Krynicy, to będzie i hotel, i apartamenty, i baseny. To olbrzymi projekt, który chcemy go zrobić w zgodzie z naturą. Nie umiem powiedzieć, który z tych projektów – dużych czy małych – jest najlepszy. Wszystkie są po prostu wspaniale.

World Architecture Festival to wielkie i ważne wydarzenie w świecie architektury. Kluczowa jest główna wygrana, to prestiż na skalę światową, ale znaczenie mają także zwycięstwa w poszczególnych kategoriach. Dworzec Lublin, zaprojektowany przez warszawską pracownię Tremend, zdobył w ubiegłym roku nagrodę w kategorii „Transport”. „Od początku chcieliśmy, by ten obiekt nawiązywał do lokalności. Dlatego sięgnęliśmy po lubelskie wycinanki i zaczęliśmy się zastanawiać, w jaki sposób możemy do nich nawiązać w naszym projekcie” – mówi Magdalena Federowicz-Boule, prezeska pracowni Tremend, która w tym roku, dzięki nagrodzie dla dworca w Lublinie, dołączy do jurorów konkursu World Architecture Festival. 

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Sukces Story
Twórca Netfliksa podbija nową branżę. Roczny abonament za 100 tysięcy dolarów
Sukces Story
Maciej Ślesicki: Ukraińcy powtarzali, że musimy pokazać nasz film na Zachodzie
Sukces Story
Zaprojektował najlepszą salę koncertową w Polsce. „Mówią, że jestem egoistą”
Sukces Story
Jej projekty zamawiają czołowe hotele luksusowe w Polsce. „Najpierw był Hilton”
Materiał Promocyjny
Sześćdziesiąt lat silników zaburtowych Suzuki
Sukces Story
Stworzyły markę luksusową wartą miliardy dolarów. Mają zasadę: żadnych reklam