Po torebki jej projektu, którymi zachwycają się międzynarodowe media, ustawiają się kolejki. Zofia Chylak stworzyła pierwsze polskie „it–bags„, torebki, które chce mieć niemal każda kobieta, ale jak twierdzi, na początku nie liczyła na sukces komercyjny swojego projektu.
Gdyby nie pandemia, pewnie spotkałybyśmy się w twojej pracowni. W obecnej sytuacji pozostaje nam rozmowa przez telefon. Jak sobie radzisz podczas kwarantanny?
Zawsze się śmieje, że moja firma idzie trochę pod prąd. Kiedy zazwyczaj styczeń i luty uznaje się w modzie za sprzedażowo martwe miesiące, my tymczasem notujemy wzrosty. Teraz też nie mogę narzekać. Premiera nowej kolekcji już dawno została zaplanowana na początek kwietnia.
Kiedy zaczęła się rozwijać sytuacja związana z pandemią, długo zastanawialiśmy się, czy w ogóle powinniśmy wypuszczać nową kolekcję. Czy to wypada, kiedy wszyscy martwimy się o zdrowie najbliższych?
Zdecydowałam, że może jednak przyda nam się oderwanie od negatywnych wiadomości i zachowanie tej dozy normalności. Przewidywałam, że sprzedaż bardzo spadnie. Szczególnie że tym razem, przez to, że Net–a–Porter, z którym współpracujemy, zawiesiło działania w Europie i Stanach Zjednoczonych, mieliśmy na stanie znacznie więcej torebek niż zazwyczaj.