Rok 2020 się kończy. W jakim stanie przetrwał go rynek mody?

Za nami 2020 rok, trudniejszy niż moglibyśmy sobie wyobrazić nawet w najczarniejszych scenariuszach przyszłości. Grudzień dobiega końca, więc czas na podsumowanie. Co przyniosły nam ostatnie miesiące – i jak czas pandemii przetrwała je branża mody?

Publikacja: 18.12.2020 10:37

Rok 2020 się kończy. W jakim stanie przetrwał go rynek mody?

Foto: Fot: materiały prasowe Selfridges

„Nawet twórcy serialu „Black Mirror” nie wymyśliliby takiego roku” – czytamy w zapowiedzi nowej produkcji komediowej Netfliksa zatytułowanej „Giń, 2020!”, która pojawić ma się pod koniec roku. Fikcyjny dokument ma być „komedią, którego nie zapomnimy, o roku, którego nie chcemy pamiętać.”

A przecież miało być zupełnie inaczej. W nowe dziesięciolecie, w szalone lata 20. XXI wieku wkraczaliśmy z nadzieją i ekscytacją. Jak sto lat temu mieliśmy tańczyć i bawić się na przyjęciach jak u Wielkiego Gatsby’ego. Planowaliśmy, marzyliśmy, a teraz śmiejemy się przez łzy, gdy aktorka Robyn Schall odczytuje swoje postanowienia noworoczne, napisane pod koniec 2019 roku. Jej wideo stało się światowym wiralem z prostego powodu: każdy z nas mógł się z tym utożsamić. „Moje postanowienia na nowy rok? Zarabiać więcej pieniędzy. Tymczasem od marca nie mam pracy. Więcej podróżować, być bardziej towarzyską” – czyta do kamery Robyn Schall i co chwila wybucha histerycznym śmiechem.

Czytaj też: Koniec ery mięsa: za 15 lat całkiem zniknie z naszej diety

Bądźmy szczerzy: Rok 2020 nie zaczął się najlepiej. Najpierw trawiące Australię pożary, potem Brexit i niepokojące informacje dochodzące z chińskiego miasta Wuhan. Już w marcu 2020 roku zdawaliśmy sobie sprawę, że ten rok będzie szczególny, a eksperci snuli przewidywania, co to może dla nas oznaczać. Także my, w magazynie „Sukces”,  zamknęliśmy się w domach i zajęliśmy się pracą zdalną, a kalendarze, zazwyczaj pełne wydarzeń, spotkań, wywiadów czy przyjęć, zrobiły się puste. Wszystko zastąpiły spotkania na zoomie, rozmowy telefoniczne – i izolacja.

Czego się spodziewaliśmy? Zamknięte sklepy, galerie handlowe i restauracje nie zwiastowały dla gospodarki i branży mody niczego dobrego. Z drugiej strony, mówiliśmy o nadziejach. Może pandemia nas czegoś nauczy? Może zatrzyma  sztucznie napędzany świat konsumpcji? No właśnie – jak miało być? I jak było naprawdę?

2020: Rok, w którym świat stanął w miejscu

Nawet najwięksi gracze na rynku mody nie mieli złudzeń do co spadków sprzedaży. Burberry w marcu 2020 mówiło o spadkach nawet o 70, 80 procent. Właściciel Zary, Inditex oceniał straty na minimum 300 milionów euro.

Świat dosłownie stanął w miejscu. A my, zamknięci w domach klienci, deklarowaliśmy, że w tych niepewnych czasach będziemy kupować mniej, mądrzej i bardziej świadomie.

Niektórzy widzieli w tym wręcz kres „sieciówek” modowych. Widząc w jakim stanie jest świat, tym bardziej powinniśmy decydować się na modę ekologiczną lub tę z drugiej ręki.

Czytaj też: „Ubraniowy Netflix”: H&M testuje innowacyjną usługę. Jak to działa?

Faktem jest, że słupki sprzedaży, od momentu ogłoszenia przez WHO światowej pandemii koronawirusa, zaczęły gwałtownie spadać. Najniższa sprzedaż, jak donosi e-butik Moda Operandi, była w kwietniu 2020 roku. Na razie wyniki sprzedaży nie wróciły do poziomów sprzed pandemii i trudno się dziwić. Miliony ludzi na świecie straciły pracę. Jak donosi BBC w samej Wielkiej Brytanii bezrobotnych jest 1,6 miliona ludzi w wieku produkcyjnym. Zdaniem Banku Anglii w związku z kryzysem wywołanym przez Covid–19 w 2021 roku ludzi bez pracy może być nawet o milion więcej.

Kupować mniej, ale mądrzej

Co logiczne, kupujemy mniej. Przyczyną jest nie tylko stan portfeli, ale i zamknięte butiki czy centra handlowe. Nawet, gdy sklepy zostały otwarte, przyciągały jedynie niewielki procent odwiedzających sprzed pandemii. Do tego zmieniliśmy nasze przyzwyczajenia i przestaliśmy spędzać czas w sklepach czy centrach handlowych. Z maseczką na twarzy i (jakże ważnym) ścisłym reżimem sanitarnym, trudniej znaleźć w tym przyjemność.

Staliśmy się „zadaniowi”, do sklepów chodzimy po konkretne, wybrane wcześniej, przedmioty. Efekt? Wydajemy mniej.

Handel online tego nie rekompensuje. Choć rzeczywiście w 2020 roku wzrosła wartość zamówień składanych przez internet, w ujęciu całościowym sprzedaż spadła.

Moda: najważniejsza jest wygoda

Zgodnie z badaniami Moda Operandi po ogłoszeniu pandemii w marcu, częstotliwość wpisywania w wyszukiwarkę hasła „spodnie dresowe” (ang. sweatpants) wzrosła o 85%, a hasła „dresy” (ang. sweats) o 50%. Bez zaskoczenia, to właśnie moda z sektora athleisure, czyli sportowo–rekreacyjnego była w tym roku najpopularniejsza.

Co za tym idzie kolekcje dresowe (lub po prostu te bardziej wygodne) zaprezentowało wiele, nawet najbardziej eleganckich marek, także teraz, w sezonie świątecznym, który dotąd słynął ze wzrostu sprzedaży bardziej zdobnych i odważnych kreacji, jak np. brokatowe, cekinowe sukienki. Zgodnie z badaniami firmy analitycznej Edited w tym roku (w porównaniu do roku 2019) zainteresowanie takimi kreacjami spadło o jedną piątą. „W tym sezonie świątecznym będzie dominować praktyczność i wygoda” – mówi Jessica Ramirez, analityk w Jane Hali & Associates.

W 2020 roku chętnie wydawaliśmy też na akcesoria i dekoracje do domu. W tej kategorii sprzedaż wzrosła aż o 80 %. W tym roku, chyba bardziej niż kiedykolwiek, bardzo dużo czasu, spędzaliśmy w domach. Co za tym idzie, chcieliśmy, by prezentowały się one jeszcze lepiej. O jedną trzecią wzrosła też sprzedaż biżuterii, którą (szczególnie tę ze złota) uznaje się za dobrą inwestycję. Nie oznacza to jednak, ze zrezygnowaliśmy z „sieciówek”.

Nowe zasady mody w czasach pandemii

Do nowego świata musiała też dostosować się wielka moda, dla której zamknięte butiki i zakaz zgromadzeń były jak wyrok. Oznaczało to nie tylko topniejącą sprzedaż, ale i koniec wystawnych pokazów mody. Pandemia przyspieszyła dyskusję nad zmianami w branży. W maju tego roku czołowi projektanci z Driesem Van Notenem na czele wystosowali list otwarty, w którym apelowali o logiczną sezonowość i troskę o środowisko. Podpisało go kilkadziesiąt znanych nazwisk.

Kryzys wymusił też zmiany w oficjalnym harmonogramie. „Żyjemy tu i teraz. Nie ma powodu, aby stosować się do kalendarza opracowanego lata temu, kiedy wszystko było zupełnie inne” – tłumaczył serwisowi WWD dyrektor kreatywny Saint Laurent, Anthony Vaccarello, który ogłosił, ze Saint Laurent wychodzi z paryskiego tygodnia mody i będzie pokazywał nowe kolekcje, wtedy, kiedy firma będzie na to gotowa. Modę ponadsezonową będzie też tworzył Alessandro Michele z Gucci.

Troska o środowisko

Zgodnie z badaniami McKinsey (przeprowadzonymi w Wielkiej Brytanii i Niemczech) ponad połowa badanych wprowadziła znaczące zmiany w stylu życia, aby zmniejszyć swój wpływ na środowisko naturalne, a blisko dwie trzecie twierdzi, że robi wszystko, by kupować ekoprodukty w biodegradowalnych opakowaniach. W tych trudnych czasach dużo chętniej kupujemy produkty ekologiczne lub rzeczy używane. Wierzymy, że w ten sposób, sprawiając sobie przyjemność, robimy też coś dobrego dla innych. Dlatego w 2020 roku znane marki, jak Ralph Lauren, Lululemon, H&M Group czy Chanel, zainwestowały w ekologiczne start-upy.

Siła technologii

2020 był też czasem, w którym świat mody postawił na nowoczesne technologie. Stało się jasne, że każda firma musi mieć dobrze opracowaną strategię cyfrową, by przetrwać w nowych realiach. A to dlatego, że my, konsumenci, spędzamy w internecie coraz więcej czasu. Jak podkreśla założyciel i dyrektor generalny Activate Consulting, Michael Wolf, w 2020 roku człowiek przeciętnie spędza ponad 13 godzin dziennie przed ekranem i to w ten sposób najlepiej się z nim komunikować.

Dla branży mody 2020 rok był czasem pełnym wyzwań. Nawet największym i potencjalnie najbardziej stabilnym graczom na rynu trudno było się odnaleźć w pandemicznej rzeczywistości. Koronawirus przewrócił dobrze znany system do góry nogami. Zmienił nie tylko tryb w jakim pracują firmy, ale i nas, konsumentów. Taki był 2020 rok. Teraz powitajmy rok 2021 i miejmy nadzieję, że będzie dla nas trochę bardziej łaskawy.

„Nawet twórcy serialu „Black Mirror” nie wymyśliliby takiego roku” – czytamy w zapowiedzi nowej produkcji komediowej Netfliksa zatytułowanej „Giń, 2020!”, która pojawić ma się pod koniec roku. Fikcyjny dokument ma być „komedią, którego nie zapomnimy, o roku, którego nie chcemy pamiętać.”

A przecież miało być zupełnie inaczej. W nowe dziesięciolecie, w szalone lata 20. XXI wieku wkraczaliśmy z nadzieją i ekscytacją. Jak sto lat temu mieliśmy tańczyć i bawić się na przyjęciach jak u Wielkiego Gatsby’ego. Planowaliśmy, marzyliśmy, a teraz śmiejemy się przez łzy, gdy aktorka Robyn Schall odczytuje swoje postanowienia noworoczne, napisane pod koniec 2019 roku. Jej wideo stało się światowym wiralem z prostego powodu: każdy z nas mógł się z tym utożsamić. „Moje postanowienia na nowy rok? Zarabiać więcej pieniędzy. Tymczasem od marca nie mam pracy. Więcej podróżować, być bardziej towarzyską” – czyta do kamery Robyn Schall i co chwila wybucha histerycznym śmiechem.

Pozostało 88% artykułu
Styl
Jak przetrwać upały? Innowacyjna tkanina, która chłodzi, może być przełomem
Styl
Pierpaolo Piccioli odchodzi z Valentino. To on uratował słynny włoski dom mody
Styl
Rośnie fala „przyjaznych oszustw” w e-sklepach. To problem przed Black Friday
Styl
Barbara M. Roberts, czyli Barbie. Kto wymyślił najsłynniejszą lalkę świata?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Styl
Jak się ubrać na koronację króla? Karol III zmienia wielowiekowe zasady