Według opublikowanego zestawienia BrandZ Gucci jest najbardziej wartościową włoską marką, co zawdzięcza przede wszystkim strategii „digital first” – czyli stawianiu na nowe media i promocję w internecie. W czasie pandemii wirusa prymat sieci nad stacjonarnymi sklepami stał się niemal sloganem, jednak przy wielokanałowych działaniach takich gigantów jak Gucci łatwo zapomnieć, że o digitalowym sukcesie decydują drobiazgi – i sekundy. Zamiast inwestować w ambasadorów z Tik-Toka, wiele firm mogłoby skupić się na poprawie wydajności swoich stron internetowych, bo jak pokazują badania – na ich wolnym ładowaniu miliony euro tracą nawet największe marki.
Czytaj też: Mamy wysyp nowych marek modowych. Pandemia to kryzys czy szansa?
Paradoksalnie jednymi z największych ofiar wolnych stron internetowych są sklepy oferujące „szybką modę”. Aż 8 z 10 najpopularniejszych sklepów internetowych w Wielkiej Brytanii nie optymalizuje stron pod kątem szybkości ich ładowania, co przekłada się na stratę potencjalnych zysków w wysokości miliarda funtów rocznie – wynika z nowego badania firmy Clicky Media. Obecna również w Polsce marka Missguided wg wyliczeń firmy mogłaby zarobić dodatkowe 166 milionów funtów, gdyby jej brytyjska strona była szybsza o zaledwie 0,8 sekundy. Trzycyfrowe wzrosty notowałyby też inne firmy w zestawieniu, gdyby dokonały podobnych korekt.
Wielka Brytania to tylko przykład. Banalny na pierwszy rzut oka problem przyczynia się do mniejszych zysków firm niezależnie od geografii, co wynika z oczekiwań konsumentów, dotyczących wygodnego poruszania się w sieci. Eksperci odpowiadający za marketingowe narzędzie Kissmetrics przeprowadzili badanie, z którego wynika, że prawie połowa (47%) z klientów oczekuje, że strona sklepu będzie ładować się krócej niż 2 sekundy. 40% klientów porzuca koszyk, gdy strona ładuje się dłużej niż 3 sekundy, opóźnienie zmniejsza też satysfakcję klienta i szansę na jego powrót w przyszłości.
Badanie Clicky Media, zdominowane przez marki fast fashion, takie jak In The Style, nie objęło marki Boohoo, która mimo powtarzających się zarzutów o łamanie praw pracowników w swoich fabrykach w ubiegłym roku znacząco poprawiła wyniki sprzedaży. Sukcesy Boohoo mogą prowadzić do niezbyt optymistycznej konkluzji – zamiast działań wizerunkowych, pokazujących daną markę jako dobrego pracodawcę, który wspiera rozwój działań proekologicznych, niektórym markom bardziej opłacałoby się zainwestować w optymalizację strony internetowej.