1,5 zł za godzinę: skandal wokół znanej marki odzieżowej

Śledztwo dziennikarzy brytyjskiego „Guardiana” pokazuje, że niskie ceny w sklepach modowych „sieciówek” oznaczają wyzysk pracowników szyjących ubrania.

Publikacja: 23.12.2020 11:47

1,5 zł za godzinę: skandal wokół znanej marki odzieżowej

Foto: fot: Christian Fregnan/Unsplash

Pół roku temu informacja o łamiących wszelkie standardy warunkach pracy w jednej z fabryk w Leicester, należących do Boohoo, brytyjskiego potentata w branży ultra-fast fashion, przyczyniła się do potężnego spadku wartości tej firmy na giełdzie w Londynie.

Czytaj też: Rok 2020 się kończy. W jakim stanie przetrwał go rynek mody?

Nie doprowadziło to jednak marki Boohoo do bankructwa. Przeciwnie, firma zanotowała wzrost sprzedaży, a błyskawiczna ekspansja na kolejne rynki sprawiła, że obecnie prawie połowa zakupów w sklepach tej sieci dokonywana jest poza granicami Wielkiej Brytanii.

Boohoo: śledztwo „Guardiana” w sprawie nadużyć w fabrykach szyjących dla potentata „szybkiej mody”

Brak jednoznacznego sygnału od klientów Boohoo, że nie akceptują nieetycznego postępowania, doprowadził do łatwej do przewidzenia puenty: z doniesień mediów w Wielkiej Brytanii wynika, że Boohoo wciąż przymyka oko na półniewolnicze traktowanie pracowników w fabrykach należących do podwykonawców. Wg śledztwa przeprowadzonego przez redakcję  „Guardiana” pracownicy fabryki w Fajsalabadzie w Pakistanie, produkujący ubrania dla Boohoo, otrzymują za godzinę pracy 29 pensów, czyli ok. 1,5 zł. Ich miesięczna pensja to zaledwie 47 funtów (ok. 232 zł) – to tylko nieco ponad połowa płacy minimalnej wg pakistańskiego prawa.

Na głodowych pensjach się nie kończy. Zapotrzebowanie na „szybką modę” jest tak duże, że pracownicy fabryki w Fajsalabadzie pracują nawet 24 godziny bez przerwy. „Guardian” informuje również o szeregu dowodów na łamanie przepisów bezpieczeństwa w fabrykach szyjących ubrania dla Boohoo.

Po opublikowaniu wyników śledztwa „Guardiana” Boohoo zawiesiło współpracę z jednym ze swoich kontrahentów, firmą JD Fashion Ltd. W oświadczeniu przedstawiciele marki poinformowali, że odpowiedzialna za logistykę i transport ubrań firma nie powiadomiła o współpracy z innym podwykonawcą – fabryką AH Fashion, w której miało dochodzić do łamania prawa. „Nie będziemy tolerować złego traktowania pracowników w naszym łańcuchu dostaw” – czytamy w oświadczeniu przedstawicieli Boohoo opublikowanym przez „The Guardian”.

Pół roku temu informacja o łamiących wszelkie standardy warunkach pracy w jednej z fabryk w Leicester, należących do Boohoo, brytyjskiego potentata w branży ultra-fast fashion, przyczyniła się do potężnego spadku wartości tej firmy na giełdzie w Londynie.

Czytaj też: Rok 2020 się kończy. W jakim stanie przetrwał go rynek mody?
Pozostało 83% artykułu
Styl
Pierpaolo Piccioli odchodzi z Valentino. To on uratował słynny włoski dom mody
Styl
Rośnie fala „przyjaznych oszustw” w e-sklepach. To problem przed Black Friday
Styl
Barbara M. Roberts, czyli Barbie. Kto wymyślił najsłynniejszą lalkę świata?
Styl
Jak się ubrać na koronację króla? Karol III zmienia wielowiekowe zasady
Styl
„Rośliny niezłomne”. Chwasty gwiazdami słynnej wystawy ogrodniczej w Londynie