Gdy w 2017 roku Balenciaga zaprezentowała nowy model sneakersów, Triple S, było jasne, że świat nigdy nie będzie już taki sam. Buty wyglądały, jakby posklejano je z kilku innych. Jedni uważali je za awangardowe, inni byli zdania, że są po prostu brzydkie, a do tego nieprzyzwoicie drogie (ponad 3000 zł).
Buty Balenciaga Triple S. Dzisiaj już się trochę opatrzyły, trzy lata temu szokowały. Fot: Balenciaga
Triple S błyskawicznie znikały jednak ze sklepów, poszukiwali ich kolekcjonerzy i celebryci. Ten model stał się symbolem „trollingowej” strategii Demny Gvasalii, dyrektora kreatywnego Balenciagi, który w ciągu kilku lat stary i konserwatywny dom mody zmienił w wybuchową markę dla trendsetterów.
Premiera modelu Triple S zainspirowała też gigantów takich jak Nike, Reebok czy Adidas do sięgnięcia po modele z przeszłości, do tej pory ze wstydem ukrywane w firmowych archiwach ze względu na ich brzydotę.
Balenciaga Tyrex: te buty mają szokować
Po 3 latach od wprowadzenia do sprzedaży modelu Triple S, Demna Gvasalia wraca z kolejnym projektem, który budzi bardzo mieszane uczucia. Znowu udało mu się połączyć najnowsze trendy techwearowe z czymś, co należałoby określić po prostu jako brzydotę.