Azerbejdżan w kieliszku wina

Publikacja: 17.02.2020 15:41

Azerbejdżan w kieliszku wina

Foto: sukces.rp.pl

Bezcenny jest widok setek tysięcy hektarów winorośli w górach Kaukazu. To lustro, w którym gospodarz tej ziemi próbuje odzwierciedlić swoją krętą historię, wyjątkową kulturę i sięgające wielu wieków wstecz tradycje. To jedno z tych nielicznych miejsc na ziemi, gdzie zachód i wschód słońca smakują najbardziej.

""

sukces.rp.pl

– Nie musimy podlewać. Mamy dość deszczowy region – przerywa nagle moją nieświadomą medytację stojąca obok na tarasie widokowym czarnowłosa kobieta. To pracowniczka winiarni i mieszkanka uroczej wioski Meysari, leżącej w okolicy miejscowości Szemacha (Şamaxı). To zaledwie 120 kilometrów na Zachód od największego miasta na Kaukazie – Baku, stolicy Azerbejdżanu. Kobieta proponuje mi wycieczkę i już idziemy aleją winorośli w kierunku wytwórni.

Dowiaduję się, że jesienią na jeden hektar winorośli przypada jeden pracownik sezonowy, czyli do ręcznego zbierania winogron angażuje się około 200 osób. Dlaczego ręcznie? Bo jest to jedyna winiarnia na Kaukazie, która produkuje wina organiczne, nie stosując żadnych środków chemicznych podczas uprawy winorośli. Moja przewodniczka z dumą zaznacza, że to miejsce posiada certyfikat Ecocertu, jednej z najważniejszych niezależnych organizacji na świecie kontrolujących ekologiczną produkcję.
""

sukces.rp.pl

Powstają tam wytrawne wina, sprowadzono nawet znane we Francji odmiany winogrona: Marselan, Carignan, Cinsault, Grenache noire, Mourvèdre, Roussanne, Marsanne, Clairette blanche, Cinsault. Spotkamy tam też dobrze znaną Polakom gruzińską odmianę Saperavi. Trudno jednak byłoby wyobrazić sobie azerbejdżańską winiarnię bez lokalnych odmian winogron: do produkcji białych win stosuje się Bayan Shirey (Bayanşirə), a do czerwonych – Madrasa (Mədrəsə) i Szyrwanszach (Şirvanşahlar). Ten ostatni nawiązuje do państwa Shyrwanszach, które istniało na tej ziemi od połowy IX wieku (powstało w wyniku rozpadu kalifatu arabskiego) do pierwszej połowy XVI w. Zresztą nazwa winiarni również odwołuje się do historycznej krainy – Shirvan (Şirvan). Po drodze mijałem gigantyczne beczki dębowe, w których kiedyś, jeszcze za czasów Związku Radzieckiego, przechowywano wino. Dzisiaj są już jedynie atrakcją dla turystów. Produkcja wina wygląda zupełnie inaczej.

""

sukces.rp.pl

Wchodząc do ogromnej wytwórni (prawie 4,4 tys. m.kw) miałem wrażenie, że dosłownie wszystko jest tam zrobione ze stali nierdzewnej. W oczy rzucają się gigantyczne zbiorniki, w których dojrzewa wino. Wszystko, co znajdowało się w tym pomieszczeniu, zostało sprowadzone z Francji zaledwie trzy lata temu. Pracownik wytwórni, krok po kroku, tłumaczy technologię produkcji szlachetnego napoju. Ręcznie zebrane winogrona są dokładnie myte i oczyszczane, następnie trafiają do maszyny, na której szczególną uwagę skupia mój rozmówca. Wyczyszczona do błysku stoi osobno i czeka na przyszłą jesień.

– W momencie zakupu w 2017 roku, takich maszyn na świecie było jedynie 50 sztuk – dumnie opowiada mi przewodnik. – To inteligentna maszyna, która potrafi przy pomocy specjalnego oprogramowania odrzucić nawet lekko zepsute owoce i przepuszcza tylko te w idealnym stanie – tłumaczy.

Obsługą maszyny, jak się dowiaduję, zajmuje się znany francuski specjalista w tej branży, który regularnie przyjeżdża i robi przegląd. Co ciekawie, może sterować ją zdalnie, przy pomocy specjalnego oprogramowania będąc we Francji.

– Jeden filtr kosztuje no niej około 250 tys. euro – mówi pracownik wytwórni, ale i tak nie zdradza całkowitego kosztu maszyny.

Nawet butelki tam sprowadzane są z Francji, bo te miejscowe podobno inaczej oddziałują na wino. Cały proces produkcji, nie licząc Francuza, obsługuje zaledwie dziesięć osób, wszyscy są miejscowi. Mówią, że dążą obecnie do tego by rocznie produkować „1,4 mln litrów wina”.
""

sukces.rp.pl

Gdy wycieczka dobiega końca moją uwagę przykuwają wiszące na ścianie fotografie archiwalne.  To Hejdar Alijew (Heydər Əlirza oğlu Əliyev) w 1969 roku – stojący w miejscowych winoroślach. Został wtedy pierwszym sekretarzem komunistycznej partii Azerbejdżańskiej SRR. To on, jak tłumaczą miejscowi, wpadł na pomysł produkowania lokalnego wina na dużą skalę. Obok wisi zdjęcie wyciętych i zniszczonych hektarów winorośli z 1985 roku. To skutek wprowadzonej przez ówczesnego przywódcę radzieckiego Michaiła Gorbaczowa prohibicji. Nie jest lubiany w Azerbejdżanie  i nie tylko z tego powodu, na jego rozkaz brutalnie stłumiono w styczniu 1990 roku niepodległościowy protest w Baku. Wydarzenia te zapisały się do historii Azerbejdżanu jako „czarny styczeń”, zginęło wtedy ponad 130 osób.

Wróćmy jednak do wina. Jak więc lokalnym odmianom winorośli udało się przeżyć gorbaczowską prohibicję?

– Niektórzy miejscowi mieszkańcy przechowali winorośle na swoich gospodarstwach i po cichu uprawiali. Dzięki temu mamy z czego robić dzisiaj wino – tłumaczy mi przewodniczka.

Trudno jednak wyobrazić sobie, że to wszystko powstało jedynie w ciągu ostatnich pięciu lat, już za rządów Ilhama Alijewa (İlham Əliyev), syna Hejdara Alijewa.  Nie tylko odrodziła się tam uprawa winorośli po brutalnej wycince, ale powstało całe małe miasteczko: winiarnia, restauracja, hotel i nawet sklep, w którym można kupić nie tylko wina, ale i lokalne specjały. Co ciekawie, to wszystko dzisiaj należy do spółki państwowej. Miejscowi nie ukrywają, że pojawienie się winiarni dało drugie życie temu zniszczonemu niegdyś miejscu.

""

sukces.rp.pl

Nie udało mi sie jednak zobaczyć jednego z najbardziej uroczych zakątków Meysari. To piwnica, w której w czasach ZSRR przechowywano w dębowych beczkach wino – jest obecnie w remoncie. Będzie okazja, by tam wrócić.

Bezcenny jest widok setek tysięcy hektarów winorośli w górach Kaukazu. To lustro, w którym gospodarz tej ziemi próbuje odzwierciedlić swoją krętą historię, wyjątkową kulturę i sięgające wielu wieków wstecz tradycje. To jedno z tych nielicznych miejsc na ziemi, gdzie zachód i wschód słońca smakują najbardziej.

– Nie musimy podlewać. Mamy dość deszczowy region – przerywa nagle moją nieświadomą medytację stojąca obok na tarasie widokowym czarnowłosa kobieta. To pracowniczka winiarni i mieszkanka uroczej wioski Meysari, leżącej w okolicy miejscowości Szemacha (Şamaxı). To zaledwie 120 kilometrów na Zachód od największego miasta na Kaukazie – Baku, stolicy Azerbejdżanu. Kobieta proponuje mi wycieczkę i już idziemy aleją winorośli w kierunku wytwórni.

Pozostało 86% artykułu
Styl życia
Czołowa europejska analityczka trendów zapowiada: idzie zmiana w świecie mody
Styl życia
Kto najbardziej chce pracować zdalnie? Wyniki tego badania zaskoczą pracowników
Styl życia
Polska stacja na Antarktydzie szuka ludzi do pracy. Potrzebni nie tylko naukowcy
Styl życia
Pinterest zapowiada trendy na 2024 rok: nostalgia, jazz i styl „na emeryta”
Materiał promocyjny
Mokate: polska firma rodzinna o międzynarodowym zasięgu. Rozmowa o biznesie i szachach