Mimo apeli ekologów czy obrońców praw zwierząt niechętnie rezygnujemy z jedzenia mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego. W ubiegłym roku na całym świecie zjedzono aż 574 milionów ton mięsa, jaj, owoców morza czy nabiału, co odpowiada średnio spożyciu ok. 75 kg na osobę. Taki stan rzeczy, wg autorów nowego raportu „Food for Thought: The Protein Transformation”, nie potrwa długo. „Mięsny szczyt”, (ang. peak meat) czyli moment, po którym popyt na mięso w Europie i Ameryce Północnej zacznie spadać, ma ich zdaniem nastąpić już w 2025 roku.
Czytaj też: Raport: Polacy chcą wyrzucić mięso z diety. Jest jedno „ale”
Prognozy raportu mówią o równoczesnym rozwoju rynku białek alternatywnych, które już 10 lat później, w 2035 roku, miałyby stanowić 11% wszystkich konsumowanych na świecie protein. Rozwój innowacji i wsparcie ze strony regulatorów mogłoby podwoić ten wynik. W raporcie czytamy też o kolejnych etapach wypierania mięsa i zastępowania go nowymi rodzajami alternatyw, które – by móc rywalizować z mięsem pochodzenia zwierzęcego – muszą osiągnąć cele wyznaczone w obrębie trzech kluczowych obszarów.
Kryteria umożliwiające rywalizację dotyczą przede wszystkim smaku, tekstury i ceny. Alternatywy muszą przypominać produkty, do których przyzwyczaili się konsumenci. Podobieństwa mają dotyczyć struktury – kruchości, włóknistości czy twardości – a produkty mają być przede wszystkim apetyczne. Koszt mięsa czy nabiału alternatywnego musi być porównywalny lub niższy od produktów pochodzenia zwierzęcego.
Realizacja tych postulatów dla różnych grup alternatywnych białek ma następować stopniowo. Do 2023 roku parytet mają osiągnąć białka pochodzenia roślinnego, do 2025 roku – białko z mikroorganizmów, takich jak bakterie i grzyby i do 2032 roku – białka z komórek zwierzęcych. Oprócz korzystnego wpływu na ludzkie zdrowie zmiany te przełożą się na korzyści dla planety. Rosnący rynek alternatyw pozwoli do 2035 roku ograniczyć towarzyszące produkcji mięsa emisje CO2 i innych gazów cieplarnianych w stopniu odpowiadającym rocznym emisjom Japonii, oraz zaoszczędzić wodę, która pozwoliłaby na zaopatrzenie Londynu przez 40 lat.