Mieszkańcy XVI-wiecznej Florencji we Włoszech regularnie zmagali się z mniejszymi i większymi epidemiami. Wymyślono więc świetne rozwiązanie na to, w jaki sposób prowadzić handel w czasach szalejących chorób. Tak narodziły się „okienka na wino”, wysokie na 30 i szerokie na 20 centymetrów otwory w murach przez które kupcy mogli sprzedawać wino i inne produkty bez kontaktu z klientami.
Czytaj też: Kiedyś produkowano tu wina. Teraz to luksusowy hotel
Przez cztery stulecia „okienka na wino” pozostawały zapomnianą ciekawostką, niewielu turystów wiedziało, do czego służyły, zapomnieli o nich również mieszkańcy Florencji. Dzisiaj, w czasie pandemii koronawirusa, wracają do łask.
Włochy: okienka na wino znowu popularne
Massimo Casprini, który poświęcił książkę charakterystycznym oknom, zauważa w rozmowie z agencją AFP, że ich powstanie nie ma związku z epidemią dżumy, a z powrotem Medyceuszy do władzy po upadku Republiki Florenckiej na początku XVI wieku. Słynny ród chciał promować rolnictwo wśród poddanych, a do inwestycji w gaje oliwne i winnice właścicieli ziemskich zachęcić miała m.in ulga podatkowa dla tych, którzy zdecydowali się na sprzedaż w obrębie miasta.
Z pewnością nikt nie mógł spodziewać się, że bezkontaktowy model sprzedaży okaże się tak trwały i wręcz stworzony na potrzeby 2020 roku. Dziś w oknach, które znajdziemy przy wejściach do wielu okazałych pałaców toskańskiej szlachty, znajdziemy nie tylko wino. Doświadczeni przez pandemię Włosi rozszerzyli klasyczną ofertę m.in. o Aperol Spritz, lody czy kawę.