Słynne dzieła sztuki w przeszłości przyciągały ludzi niezrównoważonych, którzy decydowali się na niespodziewany atak. Tak uszkodzona została słynna Pieta Michała Anioła w bazylice świętego Piotra, tak próbowano też zniszczyć „Mona Lisę” w Luwrze.
Po tych zdarzeniach najsłynniejsze dzieła sztuki zostały zabezpieczone, osłonięte szybami pancernymi, a ochronę i monitoring w salach wystawienniczych wzmocniono. Najcenniejsze dobra kultury światowej znalazły się pod opieką, by ocalić je dla przyszłych pokoleń.
W tym roku jednak mamy do czynienia z serią ataków, które sprawiły, że możemy się zastanawiać, czy muzea na pewno chronią bezcenne obrazy i rzeźby we właściwy sposób. Wydarzenie sprzed paru dni, gdy w londyńskiej National Gallery oblano zupą słynny obraz van Gogha, wielu osobom wydało się niepojęte nie tylko ze względu na formę ataku, ale też ze względu na to, że aktywiści z ruchu Just Stop Oil byli w stanie wejść do National Gallery z puszką zupy, a następnie przeprowadzić swój happening.
Bezpieczeństwo w muzeach: szyby pancerne to za mało?
„Przyklejeni” z organizacji Just Stop Oil i Extinction Rebellion, którzy od pewnego czasu sieją postrach w muzeach na całym świecie, przed weekendem poszli o krok dalej. Dwie młode aktywistki nie dość, że przykleiły się do ściany pod słynnymi „Słonecznikami” van Gogha, to jeszcze wylały na wart ponad 80 milionów dolarów obraz zawartość puszki z zupą pomidorową.
Na szczęście liczącemu ponad 130 lat dziełu nic się nie stało, bo od dawna chroni go szklana szyba. Niewielkim zniszczeniom uległa jedynie rama obrazu. Mimo to aktywistki stanęły przed sądem i usłyszały zarzuty zniszczenia mienia.