Polka zrobiła karierę w świecie mody. „Pracuję fizycznie po 10 godzin dziennie”

W swoim fachu należy do ścisłej światowej czołówki. Jako fotografka mody od lat zatrudniana jest przez czołowe domy mody. „Nie chciałabym niczego zmieniać w swojej drodze zawodowej. Nie mam marzeń, jestem zadowolona z tego, co robię” – mówi Asia Typek, jedna z czołowych specjalistek od „streetu” czyli fotografowania mody ulicznej.

Publikacja: 10.01.2025 11:32

„Jeśli mam do wyboru realizację kampanii dla klienta za duże pieniądze albo wyjazd za własne pieniąd

„Jeśli mam do wyboru realizację kampanii dla klienta za duże pieniądze albo wyjazd za własne pieniądze na Fashion Week, zawsze wybiorę to drugie” – mówi Asia Typek.

Foto: Jeremy Kang

Rzadko się zdarza, byśmy mogli z pełną odpowiedzialnością powiedzieć o Polaku czy Polsce, że zrobiła karierę w świecie wieliej mody. Oczywiście – są słynne polskie topmodelki, ale jest też ona – Asia Typek, kobieta z aparatem, jedna z czołowych fotografek zajmujących się fotografią mody ulicznej.

Jej żywiołem są tygodnie mody na całym świecie – tam dokumentuje nowe kolekcje i robi zdjęcia ludziom świetnie ubranym. Regularnie pracuje w Paryżu, Mediolanie, Nowym Jorku, Londynie czy Sydney. „Na pokazach interesują mnie ludzie – świetnie ubrani, a nie przebrani. Nie szukam osób, które swoim wyglądem chcą zwrócić na siebie uwagę” – mówi.

Sukces: Które miasto jest obecnie światową stolicą mody?

Asia Typek: Zdecydowanie Paryż. Jeśli chodzi o modę, tam jest wszystko – i klasyka, i pełna awangarda. Mówię o tym, co dzieje się podczas tygodni mody, ale też o tym, co widać na ulicach. To miasto jest niezwykle różnorodne. Paryż jest mi najbliższy. Do tego stopnia, że żadne inne miasta mogłyby dla mnie nie istnieć. 

Gdzie pracuje ci się najlepiej?

AT: Właśnie w Paryżu. Wszystko, co ważne, dzieje się właśnie tam, w Paryżu mam też najwięcej klientów. Rozważałam nawet przeprowadzkę, żeby spędzać tam kilka miesięcy w ciągu roku, ale trudno jest wynająć mieszkanie. Poszukiwania trwają długo i nie jest to zwyczajny proces – wynajem odbywa się poprzez rekomendacje albo wręcz castingi. Przy czym cudzoziemcy są na gorszej pozycji, zazwyczaj spadamy na dół listy chętnych. Mimo to uwielbiam Paryż. Nie tylko paryską modę, lecz także miasto, jego muzea i styl życia mieszkańców. Wspaniałym miastem jest też Kopenhaga. Tamtejszy Fashion Week jest jednym z najlepszych, jeśli chodzi o organizację, podejście do mody, o świadomość i ekologię. Kopenhaga to świetna moda, niepowiązana ze światowymi trendami. Zazwyczaj nie lubię przebierańców, ale w przypadku Kopenhagi jest inaczej – ludzie łączą printy, spódnice, spodnie, co tylko przyjdzie im do głowy. Mają niesamowite wyczucie i świadomość tego, co noszą. Wszyscy tam wyglądają dobrze, podchodzą do wszystkiego na luzie, a na pokazy mody przyjeżdżają rowerami, a nie taksówkami. 

A co z Nowym Jorkiem?

AT: Sporo czasu spędziłam w Nowym Jorku, ale wciąż trudno mi określić, jaki jest styl tego miasta. Być może to efekt tego, jak bardzo jest ono różnorodne. Z kolei we Włoszech widać, jak ważna dla ludzi jest moda. Tam trzeba czasem błysnąć torebką czy efektownym dodatkiem. Paryż jest bardziej zachowawczy. Ludzie nie obnoszą się z drogimi rzeczami, łączą markowe rzeczy z vintage. Mam sentyment do Nowego Jorku, bo tam zaczynałam jako fotografka. W 2012 roku za własne pieniądze kupiłam bilet i poleciałam na tamtejszy Fashion Week. Nie zarobiłam wtedy ani złotówki, ale ten wyjazd otworzył mi oczy. Kolejnym etapem był tydzień mody w Paryżu. Pojawił się pierwszy klient, z czasem zaczęłam dodawać kolejne tygodnie mody: w Londynie, Mediolanie, Kopenhadze, a nawet w Sydney. 

Jak zazwyczaj wygląda twój kalendarz?

AT: Rok zaczyna się dla mnie pokazami na początku stycznia. Do niedawna był to Londyn, potem Mediolan, Paryż, Kopenhaga, Nowy Jork, potem znów Londyn, Mediolan i Paryż. Moja trasa zaczynała się w styczniu i trwała prawie do połowy marca. Teraz odpuszczam powoli męskie Fashion Weeki, zostaje tylko Paryż. Skupiam się na pięciu głównych miastach podczas pokazów kolekcji prêt-à-porter. Drugą taką trasę zaczynam w czerwcu, z przystankiem na Kopenhagę w sierpniu. Potem wrzesień, najważniejszy miesiąc w roku. Brzmi to jak bardzo skomplikowany plan, ale jest to powtarzalny schemat. Nawet pokazy co sezon organizowane są dokładnie w tych samych dniach i w tej samej kolejności. 

Jak wygląda twoja praca?

AT: To nie tylko ładne zdjęcia, ale też duży wysiłek. Pracuję fizycznie po dziesięć godzin dziennie, każdego dnia pokonuję kilkanaście kilometrów – czasem na piechotę, czasem metrem czy autobusami. Do hotelu wracam wykończona, ale muszę jeszcze poświęcić kilka godzin na edycję plików. Nie ma znaczenia, czy pada deszcz albo śnieg, muszę zrobić zdjęcia, bo czeka na nie klient. Czasem oznacza to stanie przez cały dzień na ulicy, nigdy nie wiesz, czy zrobisz to czego w danym dniu potrzebujesz. Nigdy nie wiadomo, co się stanie, i to mnie pociąga w mojej pracy. Nie wiesz, kto przyjedzie na pokaz. Może się okazać, że zacznie lać, a potem raptem przestanie i pojawi się najpiękniejsze światło, jakie można sobie wyobrazić. 

Na czym się skupiasz jako fotografka?

AT: Na pokazach interesują mnie ludzie – świetnie ubrani, a nie przebrani. Nie szukam osób, które swoim wyglądem chcą zwrócić na siebie uwagę. Moja estetyka jest modowa, ale bardzo klasyczna. Jestem skoncentrowana głównie na kobietach. Nawet jeśli lecę na męski Fashion Week, i tak szukam tam kobiecych bohaterek zdjęć. 

Street jest pozowany?

AT: Nie. Bardzo ważna jest dla mnie autentyczność. Nigdy nie mówię osobie, którą fotografuję, jak ma się zachować przed obiektywem. To nie jest sesja zdjęciowa. „Street” musi być naturalny – robię zdjęcia ludziom, którzy dokądś idą, gdzieś się śpieszą. Lubię fotografować osoby, które poza noszeniem ciuchów na ulicy robią w życiu coś wartościowego. Koniec końców, to nie ubranie powinno być najważniejsze, tylko osoba, która je nosi, a także – jak je nosi. My, fotografowie, widzimy nowe kolekcje jako pierwsi, bo fotografujemy je, zanim rozpoczną się pokazy. Dlatego mogę  powiedzieć, że wiem sporo o trendach. Obecnie modne jest niemal wszystko. W trendach jest czerwień i jej odcienie, wszystkie odcienie zieleni, animal print, oversize, spódnice midi, ale też długie kozaki, falbanki, frędzle, a jeśli frędzle, to zamsz. Wszystko zależy od marki. Każda dodaje coś od siebie, ale wszystko jest modne.Mimo to mam poczucie, że trendy rządzą światem.

Jak widzisz swoją przyszłość zawodową?

AT: „Street” to mój świadomy wybór drogi zawodowej. To, co robię, jest dla mnie tak ważne, że ciężko byłoby mi przestać. Słyszę czasem pytania: ile jeszcze lat będziesz pracować w ten sposób? Nie myślę o rzuceniu mojej pracy, bo wciąż uwielbiam street. Dla mnie Fashion Weeki są najważniejsze, wszystko pod nie planuję. Jeśli mam do wyboru realizację kampanii dla klienta za duże pieniądze albo wyjazd za własne pieniądze na Fashion Week, zawsze wybiorę to drugie. Nie chciałabym niczego zmieniać w swojej drodze zawodowej. Nie mam marzeń, jestem zadowolona z tego, co robię. Nawet nie mogę powiedzieć, że chciałabym czegoś więcej, dostosowuję się do tego, jak zmienia się rynek. Znam swoje poczucie estetyki, dzięki temu wiem, czy chcę robić daną rzecz, czy nie. Wszystko zależy ode mnie i mam nadzieję, że tak zostanie.  

Rzadko się zdarza, byśmy mogli z pełną odpowiedzialnością powiedzieć o Polaku czy Polsce, że zrobiła karierę w świecie wieliej mody. Oczywiście – są słynne polskie topmodelki, ale jest też ona – Asia Typek, kobieta z aparatem, jedna z czołowych fotografek zajmujących się fotografią mody ulicznej.

Jej żywiołem są tygodnie mody na całym świecie – tam dokumentuje nowe kolekcje i robi zdjęcia ludziom świetnie ubranym. Regularnie pracuje w Paryżu, Mediolanie, Nowym Jorku, Londynie czy Sydney. „Na pokazach interesują mnie ludzie – świetnie ubrani, a nie przebrani. Nie szukam osób, które swoim wyglądem chcą zwrócić na siebie uwagę” – mówi.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Sukces Story
Czy pozytywne myślenie prowadzi do sukcesu? Naukowcy obalają popularny mit
Sukces Story
Zdobył gwiazdkę Michelin dla restauracji w Polsce. „Zaczynałem od zmywaka”
Sukces Story
Wskrzesiła firmę założoną 140 lat temu przez Radziwiłłów. „Zdecydował przypadek”
Sukces Story
Bogna Sworowska wróciła na światowe wybiegi w wieku 57 lat. „Spełniam marzenia”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=78448410;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sukces Story
Jego pomysł nazywano błędem. Oskar Zięta zbudował na tym biznes wart miliony