Tekst pierwotnie ukazał się w papierowym wydaniu magazynu „Sukces”
Obsypane brokatem, kolorowymi kamieniami i ręcznie wykonanymi barwnymi haftami kreacje marki Gucci czy proste, o surowej konstrukcji i często monochromatyczne od Bottegi Venety? Te dwie marki, choć reprezentują skrajne estetyki, sprzedażowo osiągają obecnie najwyższe wyniki w branży.
Czytaj też: Bottega Veneta: ta marka to fenomen rynku mody
Eklektyzm z minimalizmem ścierał się od zawsze, a wrażliwe słupki ich popularności wciąż reagują na zmiany w społeczeństwie, kulturze, a także polityce. Bo przecież panujące w modzie tendencje to nie jest widzimisię garstki projektantów, ale reakcja branży na dokładne analizy ruchów kulturowych i społecznych. Minimalizm i stawiany w kontrze do niego maksymalizm są na dwóch przeciwległych szalach. Na przestrzeni lat rytmicznie raz jedna, raz druga okazywała się być wyżej. Ale czy przypadkiem jedna z nich od początku nie była na wygranej pozycji?
Gorsety czy mała czarna
Ubiór od zawsze był symbolem władzy i pozycji społecznej. Przez wieki wiązało się to z tym, że ci najbogatsi nosili się nad wyraz zdobnie. Czy to udekorowane złotą nicią i guzikami z najdroższych kamieni marynarki we Francji czasów baroku, czy angielskie wiktoriańskie kryzy i żaboty – mechanizm jest ten sam.
Proste kroje wśród zamożniejszych zaczęły być akceptowane dopiero w latach 20. XX w., za sprawą takich projektantów jak Jean Patou i Coco Chanel.