Te ciastka Oreo od Supreme kosztują tysiące złotych

Trudno mówić o klientach marki Supreme. To raczej wyznawcy, których takie problemy jak pandemia koronawirusa zdają się nie dotyczyć.

Publikacja: 27.03.2020 12:07

Fot: Supreme

Fot: Supreme

Foto: Fot: Supreme

Szaleństwo na punkcie Supreme, nowojorskiej marki specjalizującej się w ekskluzywnym streetwearze, trwa od kilku lat. Wydawać by się mogło, że kiedyś musi dobiec końca, zwłaszcza w kontekście prognozowanego powrotu idei „dyskretnego luksusu”.

Nic z tego – marka Jamesa Jebbii, która w ostatnich latach zmieniła się w producenta drogich i kompletnie zbędnych gadżetów, nie traci na popularności nawet w czasie kryzysu związanego z pandemią.

500 dolarów za 3 ciastka

Zaledwie kilka tygodni temu, już po wprowadzeniu zakazu podróży z Europy do USA, pod nowojorskim sklepem Supreme tradycyjnie już ciągnęły się długie i gęste kolejki.

Ale to nie brak stosowania się do zasady społecznego dystansowania świadczy o tym, że „koneserzy” streetwearu nie boją się skutków epidemii.

W tym tygodniu do internetowego sklepu Supreme trafił efekt wyczekiwanej współpracy marki z Oreo, producentem ciastek.

Choć za limitowaną paczkę tych słodyczy w sklepie Supreme trzeba zapłacić 3 dolary, to już po kilku godzinach ceny Oreo w limitowanej wersji na aukcjach internetowych skoczyły nawet do 2000 zł za trzy ciastka. Ktoś inny za zestaw 12 takich opakowań zapłacił ponad 5000 złotych.

Kultura dropów kwitnie

Wyceniane dziś na ponad miliard dolarów Supreme doprowadziło do absurdu całą kulturę dropów (czyli limitowanych edycji, błyskawicznie wyprzedawanych w salonach i w internecie).

Dziś lepiej niż kiedykolwiek widać, że kolejki i niepohamowana spekulacja na aukcjach nie mają wiele wspólnego z świetnym krawiectwem czy odważnymi projektami. Szefowie marki Supreme nie narzekają – w końcu zawsze znajdzie się ktoś, kto zapłaci nawet 4 tysiące złotych za…cegłę z logo firmy.

O tym, że ta strategia przynosi korzyści, może świadczyć to, że na 2020 rok firma zaplanowała premiery aż 49 rozmaitych akcesoriów. Wśród nich znajdziemy m.in. zapalniczki, gogle do pływania, filmy do Polaroida, lornetki czy gwizdki. Wszystko z charakterystycznym logiem Supreme pisanym czcionką Futura.

Szaleństwo na punkcie Supreme, nowojorskiej marki specjalizującej się w ekskluzywnym streetwearze, trwa od kilku lat. Wydawać by się mogło, że kiedyś musi dobiec końca, zwłaszcza w kontekście prognozowanego powrotu idei „dyskretnego luksusu”.

Nic z tego – marka Jamesa Jebbii, która w ostatnich latach zmieniła się w producenta drogich i kompletnie zbędnych gadżetów, nie traci na popularności nawet w czasie kryzysu związanego z pandemią.

Styl
Jak przetrwać upały? Innowacyjna tkanina, która chłodzi, może być przełomem
Styl
Pierpaolo Piccioli odchodzi z Valentino. To on uratował słynny włoski dom mody
Styl
Rośnie fala „przyjaznych oszustw” w e-sklepach. To problem przed Black Friday
Styl
Barbara M. Roberts, czyli Barbie. Kto wymyślił najsłynniejszą lalkę świata?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Styl
Jak się ubrać na koronację króla? Karol III zmienia wielowiekowe zasady