Strój, który Polakom kojarzy się z biznesem, pojawił się u nas dopiero po Okrągłym Stole. Wówczas nad Wisłę zaczął napływać zachodni kapitał, a z nim międzynarodowe obyczaje. – Pracowałam wówczas w IBM. Zasady korporacyjnego ubioru przychodziły do nas z kolejnymi dyrektorami, międzynarodowymi spotkaniami. Zarząd zaczął postrzegać swoich pracowników jako wizytówkę firmy, swoiste „żywe” logo: odpowiedzialni, schludni, niezawodni, gwarantujący najwyższą jakość usług. Podpowiadał też status w hierarchii i przypisane do niego funkcje – wyjaśnia dr Małgorzata Bulaszewska, kulturoznawczyni z Uniwersytetu SWPS. Eleganccy mężczyźni w garniturach, kobiety w dopasowanych, może nieco zbyt kanciastych, garsonkach stanowili ucieleśnienie snu o sukcesie. Noszone przez nich ubrania wyraźnie odcinały się od workowatych garniturów PRL-owskich władz i tureckich swetrów, często wkładanych przez raczkujących przedsiębiorców.
Barwy plemienne
Biznesowy dress code to zjawisko sięgające XIX w. – Rewolucja przemysłowa sprawiła, że ludzie zaczęli dzielić swój czas na wolny i spędzony w pracy. A to generowało potrzebę specjalnej garderoby – tłumaczy specjalistka SWPS. Garnitur, szerokie spodnie, kamizelka, koszula, marynarka przeznaczone były dla panów. – Właścicieli od pracowników odróżniały jakość tkanin i szycia oraz detale – podkreśla dr Bulaszewska. Panie, które w tamtych czasach w biurach najczęściej zajmowały stanowiska sekretarek bądź stenotypistek, obowiązywały niepodkreślające zbytnio kobiecych walorów bluzki pod szyję i dłuższe spódnice. Miały być kobiece, ale nie seksualne – wyjaśnia. Marynarka, element męski kojarzący się z władzą, zaczyna pojawiać się na ramionach zachodnioeuropejskiej i amerykańskiej bizneswoman nieco później, jako efekt powolnej emancypacji. Jej ucieleśnieniem jest tzw. power dress – strój, który „wylansowała” Margaret Thatcher, premier Wielkiej Brytanii.
Z upływem czasu i boomem gospodarczym standardy wyznaczone przez Żelazną Damę ustępują krótszym spódnicom, pogłębionym dekoltom, coraz bardziej seksownym krojom. Na wygodę i luz pozwalają sobie panowie, stąd T-shirty pod marynarkami, kolorowe koszule i krawaty, które doskonale kojarzą fani serialu „Ally McBeal”. Nadal jednak dominują prostota i, oprócz wymienionych wcześniej akcentów, zachowawczość kolorów (szarości, beże, czerń, granat, wyblakłe niebieskości) oraz uniformizm.