Ozempic, lek z grupy hormonów peptydowych, który pomaga zmniejszyć stężenie glukozy we krwi i hamuje cukrzycę, stał się najlepiej sprzedającym się tego typu wyrobem medycznym na świecie. Może być jeszcze lepiej – analitycy banku Morgan Stanley przewidują, że światowy rynek leków takich jak Ozempic do 2030 roku wart będzie 105 miliardów dolarów.
Popyt na leki typu GLP-1, takie jak Ozempic, w dużej mierze napędzany jest przez osoby pragnące schudnąć. Nic dziwnego – skutecznie hamują apetyt. Badania nad działaniem semaglutydu wykazały, że pacjenci borykający się z otyłością i jedną współwystępującą chorobą – bez cukrzycy – tracili masę ciała o niemal 15 procent w okresie roku.
Skala popularności Ozempicu jest tak duża, że niektóre branże zaczynają się obawiać o spadek przychodów. Dotyczy to przede wszystkim branży spożywczej czy gastronomii – Ozempic hamuje apetyt, zatem ludzie mają mniejszą chęć, by sięgać po przekąski czy iść do restauracji.
To nie koniec branż, które zaczynają odczuwać „efekt Ozempicu”, a przynajmniej obawiają się go. Również fitness kluby i siłownie muszą się zmierzyć z tym wyzwaniem. One jednak zamierzają zarobić na tym duże pieniądze.
Ozempic: nadzieja dla fitness klubów?
Mogłoby się wydawać, że popularność leku takiego jak Ozempic i jemu podobnych sprawi, iż osoby pragnące stracić nadmiarowe kilogramy będą mniej ćwiczyć – widząc efekty przy przyjmowaniu leku, nie będą miały bowiem wystarczającej motywacji do aktywności fizycznej. W takim scenariuszu branża fitness mogłaby dużo stracić.