Elektryczne Mini Cooper. Jak jeździ legenda motoryzacji w nowej odsłonie?

Dobra wiadomość brzmi tak: Mini to wciąż Mini. Nawet, jeśli jest elektryczne. A zła wiadomość? Spokojnie, tym razem złych wiadomości nie będzie.

Publikacja: 07.06.2024 16:29

Nowe elektryczne MIni Cooper.

Nowe elektryczne MIni Cooper.

Foto: Materiały prasowe

Niewiele branż ma za sobą tak burzliwe lata jak motoryzacja. Właściwie wszyscy producenci zostali wyrwani ze swojej bezpiecznej strefy komfortu, którą była produkcja pojazdów napędzanych silnikami spalinowymi, i wrzuceni w niepewne wody elektromobilności. W tym nowym świecie niczego nie można było być pewnym, nic nie jest ustalone raz na zawsze. Ba! Nie było nawet wiadomo, czy klienci wciąż będą cenić te same wartości, co dotąd. W końcu jeśli samochód nie wydaje żadnych dźwięków i staje się zuniformizowany, to czy marki motoryzacyjne nadal będą miały takie samo znaczenie jak niegdyś?

Po paru latach dostrzegamy, że nie ma żadnego raju elektromobilności – rewolucja przyjmuje się wolniej niż moglibyśmy przypuszczać, a kierowcy, dotąd entuzjastyczni wobec innowacji, przypomnieli sobie nagle, za co cenią napęd spalinowy.

Marki, żeby przetrwać w tym niepewnym i nieprzyjaznym świecie, musiały działać szybko, zdecydowanie i skutecznie. Co ważne – nie było miejsca na pomyłkę. Tak jak dobre wrażenie w nowej pracy można zrobić tylko raz, tak w świecie elektromobilności tylko raz można sobie pozwolić na debiut, na zaprezentowanie nowej wizji działalności. Drugiej szansy w tak nieprzewidywalnej i drapieżnej rzeczywistości, w której na każdy twój niepewny ruch czekają wszystkie Tesle świata, może już nie być.

Marki motoryzacyjne mają więc trudne zadanie. W szczególnie trudnej pozycji są marki legendarne, które przez dekady zbudowały swoją ikoniczność stając się klasyką świata designu i motoryzacji. Jak osiągnąć taki cel? To niełatwe zadanie, ale najlepiej zapytać w Mini. Wygląda na to, że oni wiedzą.

Mini Cooper czyli ikona

Mini to samochody, o których trudno mówić bez uciekania się do określeń takich jak „ikona” czy „klasyka”. Zadebiutowały w 1959 roku jako zaskakująca odpowiedź na wyzwanie masowego zmotoryzowania Brytyjczyków. Mini, genialny projekt Aleca Issigonisa, było projektem niezwykle prostym, wręcz minimalistycznym, ale w tej prostocie kryła się wyjątkowość. To miał być samochód dla każdego – tani, niezawodny i ekonomiczny.

Szybko okazało się, że Issigonis stworzył coś więcej. Powstał samochód, który stał się kwintesencją – najpierw współczesnego designu, potem brytyjskości, a na koniec – dobrego smaku w motoryzacji. Mini, nie do pomylenia z produktami żadnej innej marki, było przełomowe. Jego największa wada – małe rozmiary – stała się najmocniejszą stroną.

Foto: Materiały prasowe

Gdy na początku lat 2000 koncern BMW, który przejął markę Mini, postanowił ją odświeżyć, miłośnicy brytyjskiej motoryzacji poczuli niepokój. Niepotrzebnie – nowe Mini wprawdzie urosło, ale zachowało tak dużo z unikatowości pierwowzoru. Tym samym otwarto nowy rozdział w historii marki. Dzisiaj jesteśmy w podobnym punkcie, bo elektromobilność to kolejny przełom.

Foto: Materiały prasowe

Jakie jest elektryczne Mini Cooper? Przede wszystkim – jakie nie jest. Otóż nie jest zaskoczeniem stylistycznym. Projektanci nie eksperymentowali, nie szukali na siłę nowego pomysłu. Dlatego elektryczne Mini do złudzenia przypomina swojego spalinowego kuzyna. Rzut oka wystarcza, by mieć pewność, z samochodem jakiej marki mamy do czynienia. – Zachowaliśmy elementy, które stanowią o obliczu samochodu, choćby okrągłe światła przednie – mówił mi w 2023 roku Tomasz Sycha, polski designer, szef zespołu odpowiedzialnego za projekt nadwozia nowego elektrycznego Mini. – Podobny jest też charakterystyczny dach przypominający beret. Elektryfikacja Mini nie oznaczała rewolucji w sferze wizualnej. Doszliśmy do wniosku, że szczególnie ważne są dwa aspekty. Po pierwsze – nawiązanie do oryginalnego projektu Aleca Issigonisa z lat 50. Po drugie – odwołanie do charyzmy marki Mini. Pomysł Issigonisa był genialny – zakładał rezygnację ze wszystkiego, co nie było niezbędne w samochodzie. Udało się dzięki temu wygospodarować więcej miejsca dla pasażerów.

Nowe Mini Cooper: wrażenia z jazdy

Gdy zasiada się po raz pierwszy za kierownicą nowego elektrycznego Mini, uderza przede wszystkim minimalizm wnętrza. Sercem kabiny stał się ogromny, okrągły (!) ekran OLED, który stanowi centrum sterowania funkcjami samochodu. Na konsoli środkowej pozostawiono kilka kluczowych przełączników, które powinny pozostać w formie fizycznej, dla bezpieczeństwa. Jest więc przezabawny kluczyk, którym uruchamia się auto, jest pokrętło do obsługi systemu audio, przycisk hamulca postojowego, czy wybór trybów pracy skrzyni biegów. Czy to niewiele? Raczej tak, bo motoryzacja pokochała ekrany dotykowe, ale na szczęście okrągły ekran centralny położony jest blisko kierowcy i w zasięgu jego rąk, więc łatwo wybierać żądane funkcje i ustawienia.

Foto: Materiały prasowe

Jest też świetna trójramienna kierownica, z grubym wieńcem, który przyjemnie leży w dłoniach. Kierownica ma niewielką średnicę i „rajdowe” DNA (niektórzy powiedzieliby – gokartowe), dzięki czemu zapewnia sporo przyjemności podczas jazdy.

Wnętrze wykończono tkaniną w pepitkę, co nadaje mu świetny klimat vintage. Kabina Mini pełna jest małych detali, które składają się na tę vintage'ową kumulację – to zasługa doboru materiałów, przemyślenia tego, w jaki sposób można je wykorzystać czy kreatywnego podświetlenia elementów deski rozdzielczej. 

Foto: Materiały prasowe

Samochód umożliwia wybór „doświadczeń” (ang. Experience) podczas jazdy, przede wszystkim dźwiękowych, ale też wizualnych, bo obejmujących stylistykę elementów na ekranie centralnym oraz podświetlenia kabiny. Niektóre z wyborów są dyskusyjne, ale każdy znajdzie „Experience”, który przypadnie mu do gustu.

Foto: Materiały prasowe

Zatem wizyta w kabinie nowego elektrycznego Mini Cooper to przyjemne uczucie, że jest inaczej, ale wciąż znajomo. Jest też „gokartowy” klimat, o którym tak często informują reklamy tej marki. Wśród aut popularnych niewielu może się pod tym względem równać z Mini.

Jak jeździ nowe Mini Cooper?

Jak jeździ Mini? Po pierwsze – wcale nie tak cicho, choć to elektryk. Producent, jak się rzekło, zapewnia kierowcy i pasażerom wybór z palety rozmaitych „Doświadczeń”, które obejmują też doznania audio. Możemy więc wybrać np. tryb Authentic, by przez chwilę poczuć, jakbyśmy jechali klasycznym Mini w rajdowym wydaniu. System audio emituje wówczas ciche dźwięki, które imitują brzmienie silnika. W innych trybach z kolei w czasie jazdy towarzyszy nam coś w rodzaju ambientowego soundtracku. To rozwiązanie nie każdemu przypadnie do gustu, ale można przełączyć na inny tryb (np. Green) i cieszyć się ciszą, a do tego niższym zużyciem energii.

Pozycja za kierownicą nie należy do łatwych, bo miejsca na kierowcę, jego nogi oraz kolana, jest tylko tyle, ile trzeba. Szybko przekonujemy się, że choć Mini już od dawna nie ma rozmiarów auta zaprojektowanego przez Aleca Issigonisa, to pod względem przestronności kabiny daleko mu do komfortu sedanów, SUV-ów czy choćby kompaktów. Coś za coś, nie można mieć wszystkiego.

Foto: Materiały prasowe

W mieście Mini pokazuje charakter, bo jest pojazdem stworzonym do przemieszczania się w gąszczu miejskich ulic. Drapieżność z kolei ujawnia się, jeśli wybrać się nowym elektrycznym Mini poza miasto, najlepiej na kręte górskie drogi.

W latach 60. Mini święciło triumfy w legendarnym Rajdzie Monte Carlo. Producenci elektrycznej wersji chcieli nawiązać do tych wspaniałych czasów – i chyba im się udało. Choć samochód zachowuje się w zakrętach i przy dohamowaniach inaczej niż auto spalinowe, co jest konsekwencją masy i innego jej rozmieszczenia z uwagi na obecność baterii, nie ma wątpliwości, że elektryczne Mini Cooper lubi zakręty i ochoczo je pokonuje.

Dwie godziny na górskich drogach to czysta przyjemność, a wchodzenie i wychodzenie z zakrętów nigdy się nie znudzi. Jednak dopiero powrót do miasta pozwala w pełni docenić charakter tego samochodu – klasycznego i rasowego miejskiego „kota”, który wie, że świetnie wygląda i lubi błyszczeć w towarzystwie, w świetle ulicznych latarni czy neonów. W końcu Mini to Mini – i niech tak pozostanie.

Niewiele branż ma za sobą tak burzliwe lata jak motoryzacja. Właściwie wszyscy producenci zostali wyrwani ze swojej bezpiecznej strefy komfortu, którą była produkcja pojazdów napędzanych silnikami spalinowymi, i wrzuceni w niepewne wody elektromobilności. W tym nowym świecie niczego nie można było być pewnym, nic nie jest ustalone raz na zawsze. Ba! Nie było nawet wiadomo, czy klienci wciąż będą cenić te same wartości, co dotąd. W końcu jeśli samochód nie wydaje żadnych dźwięków i staje się zuniformizowany, to czy marki motoryzacyjne nadal będą miały takie samo znaczenie jak niegdyś?

Pozostało 92% artykułu
Samochody
Rolls-Royce Ghost Series II: luksus lubi zmiany
Samochody
Dzieło sztuki w ruchu. Nowy BMW Art Car debiutuje w wyścigu Le Mans
Samochody
Luksus kłuje w oczy. Prezes Bentleya: nasi klienci stali się wrażliwi społecznie
Samochody
Rolls-Royce w Karkonoszach. Słynne angielskie limuzyny na górskich serpentynach
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Samochody
Voyah Free: nadjeżdża luksus w chińskim wydaniu. To elektryczny SUV premium