Trudno o bardziej polaryzujący rodzaj perfum – mówimy o zapachach słodkich i apetycznych (stąd określenie „gourmand” czyli smakosz), ale niekiedy aż do przesady. Perfumy wpisujące się w kategorię „gourmand” zyskują coraz większą popularność – zwłaszcza wśród młodych konsumentów. Eksperci z branży perfumeryjnej zauważają, że po te apetyczne, słodkie, ale w opinii niektórych mdłe zapachy, od pewnego czasu sięga coraz większe grono konsumentów.
Czym są perfumy gourmand?
Do kategorii bardzo charakterystycznych, kojarzących się ze słodkościami perfum przylgnęło określenie „gourmand”, które funkcjonuje również w Polsce. Oprócz wszechobecnej wanilii, kategorię tę definiują takie zapachy jak miód, czekolada, karmel, orzechy, wata cukrowa, pralinki czy słodkie przyprawy.
Jedne kompozycje zapachowe są bardziej „cukiernicze”, inne kojarzą się ze słodkimi napojami, jeszcze inne zmierzają w kierunku kwiatowych czy nawet orientalnych nut. Do typowych zapachów wpisujących się w kategorię gourmand należą między innymi „Vanilla Sex” i „Soleil Blanc” Toma Forda, „Divine” Jeana Paula Gaultiera czy „Angel” Thierry'ego Muglera.
Ten rodzaj perfum mają tyluż miłośników (choć przede wszystkim miłośniczek), co przeciwników. Ci pierwsi cenią je za ich hedonistyczny charakter. Drudzy uważają je za zbyt słodkie, przerysowane, męczące, a niekiedy wręcz mdłe, potrafiące przyprawić osoby wrażliwe o migrenę.
Zapachy „gourmand” budzą spory, ale nie ulega wątpliwości: są chętnie kupowane, a ich popularność rośnie.