Bukareszt w dwa dni – poradnik dla podróżujących

Publikacja: 21.12.2019 11:55

Bukareszt w dwa dni – poradnik dla podróżujących

Foto: sukces.rp.pl

Bukareszt jest piękny, szczególnie w okresie przedświątecznym. Choinkowa iluminacja jest różnorodna – od spadających płatków śniegu poprzez piłki futbolowe, a kończąc na pałacu z diod choinkowych. To wszystko się skrzy, porusza i zaciekawia – widać, że iluminacja nie powstała przypadkowo, lecz była przygotowywana przez długi czas.

""

Foto: sukces.rp.pl

Miasto jest jednak piękne także za dnia. Obowiązkowym punktem jest tutaj starówka. Tłoczno, gwarno, mnóstwo knajp, do których zapraszają tzw. naganiacze, a ściślej mówiąc – w większości naganiaczki. Ceny nie są wysokie – dobry obiad można zjeść tu za równowartość 40-50 zł. W innych częściach miasta jest jeszcze taniej.

""

Foto: sukces.rp.pl

W Bukareszcie znajduje się wiele ciekawych muzeów – od Muzeum Historii Rumunii do Muzeum Rewolucji 1989 roku. Na starówce znajduje się jeszcze jedna ciekawostka – ruiny dworku wybudowanego przez Vlada Palownika – pierwowzoru hrabiego Draculi.

""

Foto: sukces.rp.pl

Zobaczyć trzeba też pałac Parlamentu, wybudowany przez rumuńskiego dyktatora Nicolae Ceacescu. W ogromnym gmaszysku czuć jeszcze duch „tamtych czasów”. Przyglądając się budynkowi z bliska, można odnieść wrażenie, że stojący w centrum Warszawy „Dar Stalina” to tylko skromny podarek.

Rumunia ma jednak też swoje minusy. „Zanim przyjedziesz do Bukaresztu, naucz się rumuńskiego” – radzili znajomi. Okazało się, że to prawda. Pani w kasie na dworcu Gara de Nord, zapytana o bilet do Braszowa, powiedziała tylko „train full” i zamknęła okienko. W informacji turystycznej pani powiedziała jedno słowo „office” i wróciła do przeglądania telefonu. Po angielsku informacji udzielił tylko kolejny pan „naganiacz” – pociąg jest pełny, więc do Braszowa tylko samochodem. Tanio. Ponieważ „tania” miała być też taksówka z lotniska, a kosztowała trzy razy tyle co powinna, darowaliśmy sobie podróż.

""

Foto: sukces.rp.pl

Kolejnym minusem jest komunikacja miejska. Nie to, żeby rzadko jeździła – są tu autobusy, tramwaje, trolejbusy i cztery linie metra, więc obsługa komunikacyjna jest lepsza niż w Warszawie. Problem polega na tym, że skorzystać z niej mogą tylko wtajemniczeni. Na przystankach nie ma nie tylko rozkładów jazdy, ale nawet informacji, dokąd jeżdżą poszczególne linie, o przystankach pośrednich nie wspominając.

Jeśli zatem ktoś jedzie na końcowy przystanek danej linii autobusu czy trolejbusu, zobaczy go na wyświetlaczu pojazdu. Jeśli na inny przystanek – niech się dowie, czym jechać – albo niech ryzykuje. Co ciekawe, nie da się tu kupić pojedynczego biletu na autobus – albo dwa albo cztery, podobnie jest z biletami na metro.
""

Foto: sukces.rp.pl

Wielkim plusem jest w tej sytuacji to, że prawie wszystkie atrakcje turystyczne znajdują się blisko siebie, a spacerek wzdłuż rzeki Dâmbovița pozwala się wyciszyć i odpocząć od codziennego zgiełku. Podobnie jak relaks w parkach i rozległych zielonych przestrzeniach, których w Bukareszcie nie brakuje.

fotografie – autor

W podróży
Największy luksusowy jacht w historii prawie gotowy. Rusza sprzedaż biletów
Materiał Promocyjny
Berlingo VAN od 69 900 zł netto
W podróży
Trend, który wymknął się spod kontroli. Efekt TikToka dotarł na Antarktydę
W podróży
Słynny amerykański transatlantyk pójdzie na dno. Nowa atrakcja turystyczna
W podróży
Nowa zimowa stolica milionerów w Europie. Boom na luksus w Alpach
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
W podróży
Luksusowy butik na pustyni. Projekt artystów, którzy zaczął żyć własnym życiem
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście